ROZDZIAŁ 31

270 35 31
                                    

— Ejj, nie podglądaj — Warknąłem w stronę Bartka, który zaglądał mi w karty.

  Łysy szybko się odsunął i zachowywał, jakby nic nigdy się nie stało.

  Co za debil…

  Prawie z całą drużyną, a przynajmniej z tymi co polecieli, siedzieliśmy w jakimś klubie w Dubaju, gdzie graliśmy w karty, w grę, której totalnie nie rozumiałem, ale jakoś grałem.

  Większość jak to większość, była już mocno wystawiona, no ale czego można się było po nich spodziewać?

  — No kurwa — Tym razem pochyliłem się w stronę Bartka, kiedy dostrzegłem, że Olek, siedzący obok mnie, też zaczął patrzyć mi w karty.

  Z tymi chujami nie dało się uczciwie grać.

  Słysząc śmiech kapitana i zastępcy kapitana, przewróciłem oczami, kręcąc głową.

  Gra dalej się toczyła i w sumie nie wiem, jak się skończyła, ale wyszło tak że ja oczywiście przegrałem, a wygrał chyba Tomek, który zaczął chwalić się tym, że jest człowiekiem wielu talentów, czego nikt z nas nie docenia.

  Blondi jak to blondi.

  Jednak, chyba nikomu nie o dziwo, gdy Kochan odezwał się zirytowany tymi przechwałkami, prosząc aby się zamknął, ten zamknął buzię w sekundę.

  Rudy miał na niego magiczny sposób.

  — Porypana ta gra, ja już nie gram — Podniosłem ręce do góry, nawet nie wiedząc, czemu, kiedy chłopaki znów zaczynali rozdawać karty.

  Janusz tylko machnął na mnie ręką i nachylił się, by dać karty Olkowi.

  — Ja też nie gram — Tym razem nie obyło się bez wzroku zabójcy marcina.

  Rozsiadłem się wygodnie i zacząłem patrzeć jak wszyscy grają, ale po jakimś czasie po prostu znudziło mi się to, dlatego wstałem, z zamiarem wyjścia się przewietrzyć.

  — Gdzie idziesz? — Zapytał Śliwka, kiedy wydostałem się już od stołu.

  — Przewietrzyć się — Odrzekłem, z nadzieją, że teraz ten, magicznie Nie  wpadnie na pomysł, aby ze mną pójść.

  Wszechświat chyba mnie nienawidził.

  — Pójdę z tobą — W duchu zacząłem przeklinać cały świat i samego siebie.

  Kiedy niższy odemnie, również był już na nogach, ramię w ramię, ruszyliśmy do wyjścia na taras

Patrząc na stan naszych towarzyszy tej podróży, można się spodziewać, że nie zauważą oni naszej nieobecności.

  Wyszliśmy na jakiś taras, na którym o dziwo nie było ludzi, pomimo tego, że był on ślicznie oświetlony.

  Oparłem się o barierkę, patrząc na piękne miasto, które wyglądało naprawdę zjawiskowo ten nocy.

  — Łukasz? — Tego się bałem.

  Rozmowy z nim.

  — Tak?

  Przymknąłem oczy, ale czułem, że Olek stanął obok mnie również opierając się o barierkę.

  — Dziwnie się zachowujesz. Wszystko w porządku? — Zaczął, a ja odrazu się spiąłem.

  Co ja naprawdę miałem mu powiedzieć?

  Nie mogłem powiedzieć wiadomo, czego, to by mogło zniszczyć naszą przyjaźń.

  Wzięłam oddech, żeby odpowiedzieć, nawet nie wiem co, ale na szczęście Śliwka zaczął jeszcze mówić

  — Rozumiem, że nie chcesz mówić mi prawdy. — Zdziwiony obróciłem głowę w jego stronę — I rozumiem to, naprawdę. Sam nie mówię ci wielu rzeczy — W tym momencie to on obrócił głowę w moją stronę, dzięki czemu złapaliśmy kontakt wzrokowy — Dlatego nie będę na ciebie naciskać. Tylko proszę o jedno. Jeśli będzie, a mam nadzieję że nie, bardzo źle, to mi wtedy powiesz i razem coś zaradzimy na to. Ale jeśli poczujesz się gotowy, żeby porozmawiać, zawsze będę chętny, aby z tobą porozmawiać. W końcu jestem…

   — Moim najlepszym przyjacielem — Dokończyłem za niego.

  — Dokładnie tak — Potwierdził, uśmiechając się, przez co sam nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na moją twarz.

  — Dziękuję — Oderwałem się od barierki i po prostu przytuliłem go.

  Olek bez wahania również mnie objął, a ja poraz pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem spokój i przyjemne ciepło gdzieś tam w środku.

  Może jest szansa że uda mi się normalnie żyć z tą wiedzą.

  — Naprawdę, pamiętaj, jeśli będziesz gotowy, żeby porozmawiać, po prostu przyjdź — A może kiedyś mu powiem?

Ale teraz pozostawało mi tylko żyć tak jak jest. Choć przez to cierpieć może on.

  Wiem jak to jest żyć ze świadomością, że ktoś, kogo kochasz uważa cię tylko i wyłącznie za przyjaciela.

  To chyba było jedno z najgorszych doznań w moim życiu.

  A gdybym mu odrazu powiedział, to może doszłoby do niego to, że nie możemy być razem, bo ja jestem hetero…

  Ale przecież on to wie, a jednak mnie kocha...


  Witajcie moi mili, w ten piękny sobotni dzień.🥰😍
Jak się czujecie, jak tam tydzień wam zleciał. 🥰
U mnie zaczął się masakrycznie a kończy nawet dobrze🥰
Ale dość o tym, tak bardzo dziękuję wam za ponad 6 tysięcy wyświetleń, prawie 300 komentarzy i 730 gwiazdek😭 jesteście tacy wielcy❤️❤️❤️
Naprawdę, jak widzę te liczy, i czytam wasze komentarze to jest to takie super uczucie, a dodatkowo jeszcze bardziej mam chęci pisać rozdziały😭🥰
I właśnie... Jeszcze jedna sprawa...
Ogólnie to zostało 9 rozdziałów do jej końa... No i jeszcze epilog...
Dobraaa, i to chyba na tyle shshsh, do zobaczenia w przyszłym tygodniu❤️ a moje jeszcze w tym, kto wie😘

Martwię Się O Ciebie | Kaczmarek & Śliwka | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz