ROZDZIAŁ 17

480 39 30
                                    

  Właśnie wkładałem moje ostatnie rzeczy, pomimo tego, że powinienem zrobić to wczoraj, to robiłem to kilka godzin przed wyjazdem.

  A to wszystko przez tego małego, słodkiego kaszojada, a bardziej tego jego wczorajszej opiekunki.

  — Dziękuję, że się nim zajęliście — Brat Olka posłał nam uśmiech  trzymając na rękach śpiącego syna.

  Kiedy miał już wychodzić z mieszkania brata, rzucił na mnie tylko okiem, a patrząc na Aleksandra powiedział:

  — My sobie jeszcze poważnie porozmawiamy — Puścił do niego oczko i machając jeszcze na pożegnanie do mnie wyszedł.

  Olek również zaraz po nim wyszedł, zostawiając mnie z myślą, czemu tak bardzo się wtedy spiął.

  Odetchnęłam z ulgą, zamykając niebieską walizkę.

  Otrzepałem się wstając z podłogi.

  To już dzisiaj, dzisiaj był półfinał, na którym wraz z chłopakami nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że możemy przegrać, dlatego każdy z nas od razu spakował więcej rzeczy, mając pewność, że jutro nie wracamy do Polski.

  Popatrzyłem na walizkę i akurat w tym momencie usłyszałem otwierające się drzwi do mojego mieszkania.

  Wyszedłem, żeby zobaczyć, że to tylko mój ulubiony sąsiad Jakub Kochanowski.

  Tylko, coś tu mi nie pasowało. Nie wszedł od razu, wrzeszcząc ani się uśmiechając, w ogóle wydawał się jakiś taki, ponury.

  — Siema — Podszedłem do blondyna, który tak jak myślałem, był w złym humorze.

  — Cześć — Odpowiedział cicho.

  Popatrzyłem na niego trochę zdziwiony.

  Lecz, zanim zdążyłem zapytać co się dzieje, zobaczyłem w jego oczach łzy.

  Był to naprawdę rzadki widok, bo to zawsze Kuba był tym kimś, kimś takim jakby w rodzaju naszego drużynowego psychologa, do którego zawsze mogliśmy iść, aby nas pocieszył, czy coś.

  Podszedłem do niego i położyłem ręce na obu stronach jego ramion, i patrząc mu w oczy, zapytałem:

  — Co się dzieje? — Nie odpowiedział mi, tylko wciąż wpatrywał się w podłogę — Choć, usiądź — Pociągnąłem go do salonu.

  Siadając wraz z nim, patrzyłem jak łzy spływają mu po policzkach.

  — Co jest, Kubuś? — Zapytałem po raz drugi, ale żałowałem tego, bo gdy na mnie popatrzył, myślałem, że serce mi pęknie, widząc ten jego pełny cierpienia, rozpaczy i bólu, wzrok.

  — Czemu ja jestem taki głupi? — Automatycznie pokręciłem głową.

  — Nie jesteś głupi…

  — Czemu tak łatwo mu zaufałem i gdy zaczęło mi naprawdę zależeć, on odpierdala takie rzeczy. — Po usłyszeniu jego słów, już miałem pewność, że chodzi o Tomka.

  To była ta chwila, w której nie wiedziałem za bardzo co powiedzieć, bo nie wiedziałem co takiego złego zrobił Tomek, a nie chciałem też się narzucać.

  — A konkretnie… — Zaczął a ja poczułem lekką ulgę, ale to taką mini, mini — Po trzeźwemu flirtował z jakąś szmatą, a później się z nią całował, kurwa, po tym wszystkim co… Co, no wiesz. — Zgarbił się mocno, podtrzymując sobie głowę rękoma.

  Westchnąłem i przesunąłem się bliżej niego, aby objąć go ramieniem.

  — A może był jakiś powód, że to zrobił? — Zasugerowałem, ale Kochanowski pokręcił głową.

Martwię Się O Ciebie | Kaczmarek & Śliwka | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz