X

31 11 32
                                    

Zauważyłam Davida od razu, gdy podeszłam pod namioty. On, gdy tylko mnie dostrzegł, pomachał do mnie. Odmachałam mu i przecisnęłam się przez niewielki tłum, który zdążył tu powstać.

— Co takiego mogłaś robić, ze nie byłaś tu pierwsza, madame? — spytał, bez przywitania.

— Sprzątałam z Szarym jego namiot.

— I co, porażka? — uśmiechnął się.

— A żebyś wiedział, że nie. Stuprocentowy sukces — uśmiechnęłam się triumfalnie.

— Brawo. To o ile się założysz, że wytrzyma maksymalnie tydzień?

Zaśmiałam się.

— Myślę, że nie mam nic, o co mogę się założyć.

Zamyślił się.

— Jeżeli wygram, mogę zadać ci jedno pytanie, a ty musisz odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Jeśli ty wygrasz, to na odwrót. — wyciągnął rękę.

Zastanowiłam się.

— Brzmi dobrze. — uścisnęłam jego dłoń.

— Hej! — z prawej strony dobiegł mnie krzyk i już po chwili wisiała na mnie Sarah. — Jak tam?

Zachwiałam się i przytrzymałam Davida, by nie upaść.

— Nie wiedziałem, że jestem wieszakiem — skomentował moje zachowanie.

— W miarę dobrze — odpowiedziałam Sarah, ignorując go.

— Ścięłaś włosy? — spytała dziewczyna. — Czad!

Już chciałam jej odpowiedzieć, ale w tym momencie nasze głosy zagłuszył krzyk po mojej lewej:

— Idzie Karen!

Spojrzałam w tamtą stronę. Mimo późnej pory widać było cień zbliżającej się do nas postaci.

Dopiero kiedy podeszła bliżej, udało mi się rozpoznać szarą sukienkę, sięgającą jej do połowy łydki i szarą przepaskę. A kiedy podeszła zupełnie blisko, stając przed nami, zobaczyłam czarne włosy i subtelną budowę. Rozpoznałam ją.

Była to Przepowiadaczka, która, wydawałoby się, że lata temu, wyjawiła mi mój wyrok. Również ta, która wypowiedziała tajemnicze słowa, o których zdążyłam zapomnieć, a które zostały mi teraz brutalnie przypomniane.

Mogłabym w szoku stać bez ruchu o wiele dłużej, ale ktoś potrząsnął mnie za ramię.

— Hej, madame, chodź. Śpisz? — Zobaczyłam dłoń machającą mi przed oczami.

— C-co? Nie, nie, chodźmy. — Podążyłam za Davidem i resztą zbiorowiska, które energicznie ustawiało się w kolejkę, przed trzymającą koszyk z pieczywem Karen. Dojrzałam w tłumie Donnę, Sarah, mignęła mi Charlie i czarnowłosa, której imienia nie zapamiętałam.

Co miałam zrobić? Przepowiadaczka raczej nie miała szans mnie rozpoznać. Czy miałam ją uświadomić o swojej obecności? Wypytać o tajemniczą przepowiednię? A może zignorować?

Kolejka szybko posuwała się do przodu, a ja trwałam w mojej rozterce.

Kiedy nadeszła moja kolej, Karen wsunęła bułkę w moją zdrętwiałą rękę i musnęła moją dłoń palcami. Momentalnie chwyciła ją mocniej.

— Znam cię — powiedziała.

— Co? — odparłam głupio.

— Znam cię — powtórzyła wolniej. — Znam twoją dłoń.

MonetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz