Zauważyłam Davida od razu, gdy podeszłam pod namioty. On, gdy tylko mnie dostrzegł, pomachał do mnie. Odmachałam mu i przecisnęłam się przez niewielki tłum, który zdążył tu powstać.
— Co takiego mogłaś robić, ze nie byłaś tu pierwsza, madame? — spytał, bez przywitania.
— Sprzątałam z Szarym jego namiot.
— I co, porażka? — uśmiechnął się.
— A żebyś wiedział, że nie. Stuprocentowy sukces — uśmiechnęłam się triumfalnie.
— Brawo. To o ile się założysz, że wytrzyma maksymalnie tydzień?
Zaśmiałam się.
— Myślę, że nie mam nic, o co mogę się założyć.
Zamyślił się.
— Jeżeli wygram, mogę zadać ci jedno pytanie, a ty musisz odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Jeśli ty wygrasz, to na odwrót. — wyciągnął rękę.
Zastanowiłam się.
— Brzmi dobrze. — uścisnęłam jego dłoń.
— Hej! — z prawej strony dobiegł mnie krzyk i już po chwili wisiała na mnie Sarah. — Jak tam?
Zachwiałam się i przytrzymałam Davida, by nie upaść.
— Nie wiedziałem, że jestem wieszakiem — skomentował moje zachowanie.
— W miarę dobrze — odpowiedziałam Sarah, ignorując go.
— Ścięłaś włosy? — spytała dziewczyna. — Czad!
Już chciałam jej odpowiedzieć, ale w tym momencie nasze głosy zagłuszył krzyk po mojej lewej:
— Idzie Karen!
Spojrzałam w tamtą stronę. Mimo późnej pory widać było cień zbliżającej się do nas postaci.
Dopiero kiedy podeszła bliżej, udało mi się rozpoznać szarą sukienkę, sięgającą jej do połowy łydki i szarą przepaskę. A kiedy podeszła zupełnie blisko, stając przed nami, zobaczyłam czarne włosy i subtelną budowę. Rozpoznałam ją.
Była to Przepowiadaczka, która, wydawałoby się, że lata temu, wyjawiła mi mój wyrok. Również ta, która wypowiedziała tajemnicze słowa, o których zdążyłam zapomnieć, a które zostały mi teraz brutalnie przypomniane.
Mogłabym w szoku stać bez ruchu o wiele dłużej, ale ktoś potrząsnął mnie za ramię.
— Hej, madame, chodź. Śpisz? — Zobaczyłam dłoń machającą mi przed oczami.
— C-co? Nie, nie, chodźmy. — Podążyłam za Davidem i resztą zbiorowiska, które energicznie ustawiało się w kolejkę, przed trzymającą koszyk z pieczywem Karen. Dojrzałam w tłumie Donnę, Sarah, mignęła mi Charlie i czarnowłosa, której imienia nie zapamiętałam.
Co miałam zrobić? Przepowiadaczka raczej nie miała szans mnie rozpoznać. Czy miałam ją uświadomić o swojej obecności? Wypytać o tajemniczą przepowiednię? A może zignorować?
Kolejka szybko posuwała się do przodu, a ja trwałam w mojej rozterce.
Kiedy nadeszła moja kolej, Karen wsunęła bułkę w moją zdrętwiałą rękę i musnęła moją dłoń palcami. Momentalnie chwyciła ją mocniej.
— Znam cię — powiedziała.
— Co? — odparłam głupio.
— Znam cię — powtórzyła wolniej. — Znam twoją dłoń.
CZYTASZ
Moneta
FantasyPrzyszłość - rok 2080. Na świat spadły prawdopodobnie wszystkie możliwe kataklizmy - epidemia, konflikt na miarę III Wojny Światowej, bunt robotów... do wyboru, do koloru. Ludzkość prawie całkowicie znika z powierzchni Ziemi. Klimat diametralnie się...