XXVI

24 7 35
                                    

Extra rozdział na życzenie mabell6, bo mogę :) Enjoy

***

Moment nieważkości trwał może kilka ułamków sekund, zanim uderzyliśmy w wodę.

Ścianę domku, która znajdowała się teraz tam, gdzie powinna być podłoga, od razu zaczęło zalewać i już po chwili brodziłam po kostki w wodzie.

Zerwałam się z miejsca.

— Rozumiem, że plan żeby tu chwilę posiedzieć jest już nieaktualny? — spytał David, wstając.

Nie, wiesz, zostańmy tu, to przecież wspaniałe uczucie, kiedy się topisz! miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, ale ograniczyłam się do:

— Raczej tak.

Drzwi były co prawda otwarte na oścież, ale zalane przez wodę. Uklękłam, ale wlewająca się do środka ciecz nie pozwalała mi zobaczyć, jak głęboko się już znajdujemy. Wstałam, cała przemoczona i z przerażeniem odkryłam, że stoję w wodzie już do połowy łydek.

— Okej, jeśli szybko czegoś nie wymyślimy, to zaraz będziemy pływać! — powiedział David. Słyszałam napięcie w jego głosie.

— Wiem! — odparłam, rozglądając się w panice. — Jak głęboko możemy być?

W odpowiedzi David ukląkł i zanurzył głowę pod wodę.

— Co ty robisz? — pisnęłam, wahając się, czy mam go wyciągać.

Wynurzył się, jego mokre włosy przylegały do głowy.

— Opadamy w dół, niedługo spadniemy na dno doliny.

— A to zablokuje drzwi — zrozumiałam. Woda sięgała mi już do połowy ud, Davidowi niewiele niżej. — Ile mamy czasu?

— Mało — powiedział, kręcąc głową.

Jeszcze raz rozejrzałam się dookoła.

— Do powierzchni mamy już dość dużo... — kontynuował, ale przerwało mu jęknięcie drewnianej konstrukcji domku.

— To nie wytrzyma ciśnienia! — krzyknęłam w panice, czując, jak woda opływa moją talię.

— Gizela, spokojnie. Dasz radę stąd wypłynąć.

— Co? — spytałam, nie rozumiejąc, co ma na myśli. Zimna woda opływała moją klatkę piersiową, zakleszczając w niej oddech.

— Jesteś Syreną, prawda? Oddychasz pod wodą.

— Mogę nas wyciągnąć? — spytałam, nie dowierzając w to, jak proste było rozwiązanie.

— Nie — pokręcił głową. — Jesteśmy już za głęboko, nie dam rady wstrzymać oddechu na tak długo.

— Jak szybko musiałabym płynąć? — spytałam, ignorując jego komentarz.

Zamyślił się. Woda coraz szybciej wlewała się do środka, musiałam stać na palcach, żeby utrzymać głowę nad powierzchnią.

— Jakoś... z dwa razy szybciej, niż jest to możliwe — ocenił. — Gizela, musisz...

— Okej, to jest do zrobienia — przerwałam mu. — Moja Moneta powinna być gdzieś przy moim posłaniu — stwierdziłam.

Wzięłam głęboki oddech i zanurzyłam się. Moje włosy uniosły się, tworząc fale dookoła mojej głowy. Wykonując nieco nieskoordynowane ruchy rękami i nogami popłynęłam w dół, jednak woda bezustannie usiłowała wypchnąć mnie do góry. Desperacko usiłowałam dopłynąć do swojej poduszki. Gdzieś niedaleko niej powinna być moja Moneta.

MonetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz