XI

37 9 33
                                    

Obudziło mnie gwałtowne potrząsanie. Niechętnie uchyliłam powieki.

— Sarah — mruknęłam, zrzuciłam jej ręce z siebie i spróbowałam zasnąć jeszcze raz.

— Gizela, pobudka.

— Która jest godzina? — spytałam niemrawo.

— Nie mam zegarka — odparła radośnie Sarah. — Ale koło czwartej rano.

Jęknęłam w poduszkę.

— Sarah, za co? Za jakie grzechy?

— Za takie, że jesteś nowa i trzeba ci wszystko wyjaśnić. Wstawaj. — dziewczyna zerwała ze mnie koc.

— Hej! — odwróciłam się w jej stronę i moje pole widzenia wypełniła jej uśmiechnięta, piegowata twarz. — No dobra. — podniosłam się do siadu.

Sarah, o ile to możliwe, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

— Chodźmy!

Podążyłam za nią, omijając resztę śpiących dziewczyn. Teraz dopiero zauważyłam, że większość z nich nadal tu jest.

Sarah zaprowadziła mnie pod palenisko, gdzie stała już Donna z drużyną.

— Okej, jesteśmy już wszyscy — Donna oparła dłonie na biodrach. — Przykro mi, że musiałam was wszystkich wyciągnąć wcześniej. Ale do rzeczy.

Donna powiodła oczami po wszystkich po kolei.

— Amanda. Przydzielam ci zadanie wprowadzenia Gizeli w to wszystko. Może pytać o cokolwiek, a ty spróbuj jej to wszystko wyjaśnić. Drew, Sarah, Charity i ja — kontrola w namiocie medycznym. Emma uprzątnie palenisko. Gdy skończycie swoje zadanie, zbiórka pod namiotem z zapasami.

Czarnowłosa dziewczyna o niebieskich, przyjaznych oczach kiwnęła głową.

— Gizela. Jedna rzecz, którą muszę ci wyjaśnić osobiście — zwróciła się do mnie. — Widziałaś już atak Charity.

Kiwnęłam głową.

— Jestem Przepowiadaczką, ale nigdy nie chciałam ślepo przepowiadać przyszłości. Lubię widzieć świat — wtrąciła Charity. — Przez to moja moc nie jest ustabilizowana i takie ataki czasem się zdarzają.

— Kiedy takie coś nastąpi, możesz tylko przytrzymać jej głowę, by nie uderzała o ziemię. I pamiętaj, że nie ma żadnych powodów do paniki, bo to niczemu nie zagraża — wytłumaczyła mi Donna. — Okej, to teraz przytulas i do roboty.

Rozłożyła ręce i cała drużyna, łącznie ze mną, bo Sarah pociągnęła mnie do środka, uścisnęła się i naraz poczułam się jak wyciskana cytryna.

— Ach! To mi się tak podoba. Przytulas na dzień dobry — Sarah pomachała do mnie ręką i odeszła razem z częścią drużyny. Emma zajęła się paleniskiem, a Amanda poszła w stronę rzeki i to za nią podążyłam.

— No dobra... — zaczęła Amanda, gdy ją dogoniłam. — Nasza grupa, oprócz kwestii medycznych, zajmuje się całym... zapleczem. To jest pranie, sprzątanie i reszta rzeczy których nikt nie chce robić — wytłumaczyła dość cicho, a ja musiałam iść bardzo blisko niej, by coś słyszeć. — Ja i Evie zajmowałyśmy się praniem, a teraz ty mi pomożesz — uśmiechnęła się trochę.

Trochę się zdziwiłam. Kompletnie w inny sposób wyobrażałam sobie walkę o cokolwiek.

— Możesz być zdziwiona. Ja też byłam — odparła, zupełnie jakby słyszała moje myśli. — Jakiej książki byś nie przeczytała, każda będzie opowiadać o losach dzielnych bohaterów, walczących z niesprawiedliwością. Ale każdy taki ruch jak nasz musi coś jeść. Musi jakoś wyglądać. A nie wydaje mi się, by ktoś wspominał o smrodzie jaki musi panować w tych niemyjących się, fikcyjnych miejscach. — wzdrygnęła się.

MonetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz