Starałam się oddychać możliwie jak najciszej, usiłując uspokoić walące w piersi serce. W kilka sekund, w ciągu których strażnik zdążył wrócić pod drzwi, opanowałam się na tyle, by nie dyszeć jak astmatyk i powoli zaczęłam czołgać się przed siebie. Spódnica zaszeleściła, a ja przeklęłam pod nosem.
Wykręciłam rękę do tyłu, pilnując, by nie była widoczna znad żywopłotu, jednocześnie obserwując buty strażnika i starając się w porę wychwycić jakieś podejrzane ruchy.
Usiłuję ocenić, czy strażnik mnie widzi, po ruchach jego butów. Po prostu świetnie.
Pociągnęłam powoli za końcówkę bandaża i ostrożnie zaczęłam przesuwać się do przodu, starając się wyswobodzić ze spódnicy. Za każdym razem, gdy cicho szeleściła, zamierałam i klęłam w myślach.
Jak można sobie wyobrazić, to było naprawdę dużo przekleństw.
W końcu zostawiłam niepotrzebne części stroju za sobą. Pozwoliłam sobie na chwilę oddechu i poczołgałam się dalej. Gdy znalazłam się w zasięgu wyższego krzaku, stanęłam na stopach i skuliłam się. Obejrzałam się do tyłu. Strażnik lustrował otoczenie, ale jego wzrok często zbaczał w stronę załomu muru, za którym zniknęła postać, którą „widziała" Sarah.
Idealnie.
Przypięłam dolną część pochwy z mieczem do uda. Odczekałam chwilę i gdy spojrzał w tamtą stronę, szybko przemknęłam po ścieżce i skryłam się z drugiej jej strony, odrobinę bliżej bramy.
Kurczę, byłabym naprawdę dobrym szpiegiem.
Przebiegłam przez niewielką połać trawy pomiędzy ścieżkami i, powtarzając strategię sprzed chwili, upewniłam się, że strażnik patrzy gdzie indziej i przemknęłam po ścieżce.
Nie zapeszając...
- Kim jesteś i co ty tutaj robisz?
Nieważne, zapeszyłam.
W pierwszym odruchu spięłam się do biegu, nawet nie chcąc sprawdzać, kto mnie zobaczył.
- Nie radzę. Najprawdopodobniej jestem szybsza niż ty.
Odwróciłam się, błagając los, by był to ktoś może niegroźny? Albo z utratą pamięci krótkotrwałej?
Szczęście, niestety, nie lubiło mi ostatnio dopisywać.
- A nawet jeśli nie, na jeden mój krzyk zbiegną się tu wszyscy strażnicy w zamku, a tego nie chcemy, prawda? - Matka króla uniosła brew z szyderczym uśmiechem.
Zaśmiałam się niezręcznie.
- Eee... nie?
W zasadzie wiedziałam o niej bardzo mało. Nie udzielała się w życiu publicznym, nie ingerowała w rządy swojego syna i tak naprawdę nie wiedziałam nawet skąd się wzięła, bo to jej syn objął rządy jako pierwszy.
Ona tu tylko świętowała urodziny, po raz pierwszy, odkąd piętnaście lat temu zginęła jej córka.
- Grzeczna dziewczyna z ciebie. - Skręciło mnie w środku, ale jedynie miło się uśmiechnęłam. - A więc, kim jesteś i co tu robisz?
Uśmiech spłynął mi z twarzy dość szybko.
- Ja... nikim ważnym? Poszłam na... na spacer, bo było mi duszno...
Przerwała mi dystyngowanym ruchem dłoni.
- Dogadajmy się, okej? Ty nie kłamiesz, a ja nie krzyczę.
- Ale ja nie kłamię - zaparłam się.
- Więc spacerujesz w spodniach, depcząc trawę, zamiast używać ścieżek i przemykasz się jak szpieg? I to z mieczem przy boku. Bo ci duszno?
CZYTASZ
Moneta
FantasyPrzyszłość - rok 2080. Na świat spadły prawdopodobnie wszystkie możliwe kataklizmy - epidemia, konflikt na miarę III Wojny Światowej, bunt robotów... do wyboru, do koloru. Ludzkość prawie całkowicie znika z powierzchni Ziemi. Klimat diametralnie się...