Lena leżała w szpitalu przez kolejne kilka dni, a Lando przychodził do niej codziennie, dotrzymując jej towarzystwa niemalże całą dobę. Rzadko wracał do domu, a jeśli już, to Lavena go tam wyganiała. Cieszyła się, że do niej przychodził, ale zdawała też sobie sprawę, że zaniedbywał wszystko inne, w tym swoich bliskich.
Tamtego dnia wciąż leżała na łóżku i przeglądała różne portale społecznościowe, odpisując niektórym osobom z pracy, swoim znajomym, przyjaciołom i dalszej rodzinie, która dowiedziała się o jej "wypadku". Czas mijał jej wyjątkowo spokojnie, szczególnie że nikt do niej tamtego dnia nie przyszedł. A bardziej, miał dopiero przyjść.
Lando chodził nerwowy od rana, co szybko zauważyła jego matka. Kobieta, martwiąc się o niego, zatrzymała go przed wyjściem, chcąc zapytać, co się stało, że tak się zachowywał. Złapała go za nadgarstek, odwracając w swoją stronę.
- Lando, kochanie. Co się dzieje? Chodzisz jakiś nerwowy od rana. - powiedziała, przyglądając się mu ze zmartwieniem. Lando westchnął, zdając sobie sprawę, że musiał ją trochę nastraszyć swoich dziwnym zachowaniem.
- Nic się nie dzieje, mamuś. Po prostu... - zaczął, wyciągając z kieszeni spodni niewielkie granatowe pudełeczko. Otworzył je, ukazując kobiecie piękny pierścionek. - To tak bardzo zawraca mi głowę.
- Czy ty... - zaczęła, kompletnie zdezorientowana. Cieszyła się jednak, że jej młodszy syn postanowił się ustatkować.
- Nie chcę czekać z tą decyzją do trzydziestki, wiedząc, że nic już się nie zmieni. - powiedział, chowając z powrotem pudełko do kieszeni. Spojrzał na nią z lekką obawą, ale też z delikatnym uśmiechem.
- Powodzenia, kochanie. Daj znać, jak to tam wszystko poszło.
Chłopak uśmiechnął się tylko, przytulił matkę do piersi, po czym od razu wyszedł, po drodze zahaczając jeszcze o dom państwa Ravatel.
~*~
- I przyszedł mój kierowca rajdowca. - powiedziała Lavena, kiedy Lando tylko wszedł do sali, w której leżała. Ucieszył ją jego widok, bo już nie miała, co robić, a żadnego innego pacjenta jej nie przydzielono do pokoju.
- A i owszem, pani mechanik. - zaśmiał się, podchodząc do niej bliżej i kładąc wszystkie przyniesione rzeczy na szafkę nocną obok jej łóżka. - Jak się czujesz?
- Zadajesz to samo pytanie od tygodnia, a ja za każdym razem odpowiadam ci to samo. Nic w tej kwestii się nie zmieniło, mój drogi.
- Najzwyczajniej w świecie spytałem, więc najzwyczajniej w świecie możesz mi ładnie odpowiedzieć. Dziękuję. - odparł, na co przewróciła oczami, nie odzywając się nawet. Obserwowała go jednak uważnie, kiedy wyciągał z torby przyniesione rzeczy. - Przyniosłem dla ciebie obiad od twojej mamy. Kazała przekazać, że dzisiaj nie przyjdą, bo muszą załatwić pewną sprawę.
- Wiem, Seth coś ostatnio wspominał. - odparła, przypominając sobie słowa brata, który tamtego dnia sam miał coś do załatwienia w rodzinnym mieście wraz ze swoją żoną i synem.
- W ogóle, spotkałem przed szpitalem tą pielęgniarkę, która się tobą opiekowała. Kazała cię pozdrowić.
- Oo, dziękuję. - odparła od razu, nieświadomie się uśmiechając. Doskonale też wiedziała, o jakiej pielęgniarce mówił. - Głodna jestem. Chcesz mi to podać? - spytała, a on natychmiast podał jej pudełko z daniem jej matki. - I zjeść ze mną?
- Nie będę ci... - zaczął, siadając ostatecznie na krzesełku obok. Pokręcił głową, ale ona kompletnie nie zwracała uwagi na jego odpowiedź.
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie, kochanie
FanfictionLavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?