rozdział 97

364 30 0
                                    

landonorris: Wróciliśmy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

landonorris: Wróciliśmy. Coś w rodzaju klonowy poranek

Polubienia: lav.lena.ravatel i 252 726 inne osoby

Zobacz wszystkie komentarze: 679

lav.lena.ravatel: Moja kochana modelka 😍❤️
^landonorris: ❤️❤️❤️

team_quadrant: Umowa z Montrealu 🙌

~*~

- Czyli mnie dzisiaj zostawiasz? - mruknął Lando, nie mogąc uwierzyć, że Lavena po raz pierwszy miała spędzić dzień w boxie kogoś z jego konkurencji. Było mu przykro, ale też nie chciał jej na siłę zatrzymywać.

- No niestety. - odparła z wyczuwalnym smutkiem. Jej również dziwnie było z zaistniałą sytuacją, aczkolwiek cieszyła się, że mogła spędzić tamten dzień nieco inaczej. - Ale tylko dzisiaj! Jutro będę już tylko z tobą. W twoim boxie rzecz jasna, kibicując ci, jak rasowa fanka numer jeden.

- Kochane. - zaśmiał się, zerkając na nią ukradkiem. Uśmiechnął się nieznacznie, doskonale wiedząc, że chciała poprawić mu tym humor, ale też jej słowa wcale nie odbiegały od prawdy. - Wciąż ciężko mi pojąć, że każdy się na to zgodził. Jesteś konkurencją mechaników Ferrari, a pozwolili ci przebywać w boxie Charlesa, to niepojęte.

- Będę pod czujnym spojrzeniem wszystkich, bo mimo wszystko, jak sam stwierdziłeś, jestem z konkurencji. Może być to trochę dziwne doświadczenie, przyznaję.

- O czym gadamy?

Lavena i Lando od razu odwrócili się w odpowiednią stronę, dostrzegając Carlosa, który zjawił się koło nich znikąd. Prędko się z nim przywitali, zatrzymując się na chwilę, gdzie niestety musieli się rozstać.

- To widzimy się później, Lando! - zawołała Lavena, kierując się pomału w odpowiednią stronę. Odwróciła się jeszcze w jego stronę, machając mu na pożegnanie.

- Daj znać, jak będziesz chciała wrócić. - powiedział głośno, zginając trzy środkowe palce i pokazując dwa pozostałe, które przystawił do ucha.

- Ty nie z nim? Co się stało? - spytał zdezorientowany Carlos, nie rozumiejąc zbytnio tamtej sytuacji. Po raz pierwszy widział, żeby tamta dwójka szła do dwóch różnych boxów.

- Dzisiaj idę do was na zaproszenie Charlesa i za pozwoleniem Zaka.

Carlos złapał się za serce, kompletnie zdziwiony takim obrotem spraw. Nie spodziewał się raczej, że ktokolwiek pozwoli jej wejść do boxów Ferrari, a jednak życie, a przede wszystkim ona, wciąż go zaskakiwało. Nie miał jednak zbytnio czasu na zastanawianie się nad tym wszystkim, bo poczuł, że dziewczyna wskoczyła mu nagle na plecy, przez co odruchowo ją złapał, by nie spadła. Śmiejąc się głośno, od razu skierowali się w odpowiednią stronę, wygłupiając po siedzę.

Nie zostawiaj mnie, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz