rozdział 140

218 22 0
                                    

Lavenie łamało się serce, kiedy słyszała w słuchawkach, jak bardzo Lando wyzywał na siebie, zarzucając sobie, że mógł pojechać lepiej. Dziewczyna nie mogła znaleźć dla siebie miejsca, nikt też nie starał się pytać, co się stało, bo każdy zdawał sobie sprawę, żeby lepiej tego nie robić.

Kiedy Lando w końcu pojawił się w boxie, zostawił tylko swój kask i wyszedł, chcąc najzwyczajniej w świecie ochłonąć. Lena dostrzegła go w ostatniej chwili i ruszyła za nim, mijając po drodze kilka osób, w tym Oscara, który jednak nie odezwał się ani słowem. Posłała mu dość smutny uśmiech i prędko skierowała się za Lando, zdając sobie sprawę, że potrzebował wtedy czyjegoś wsparcia.

A ona właśnie od tego tam była.

Nie powiedziała nic, kiedy siadała koło niego na ziemi, on też się nie odezwał. Jego głowa prędko znalazła się na jej ramieniu, a ciche westchnienie opuściło jego usta. Tak bardzo bolał go fakt, że został tak brutalnie potraktowany i z drugiego miejsca spadł na dziesiąte.

- Wiem, że te słowa mogą... Nie pasować do sytuacji, ale wierzę, że będzie dobrze. Nie takie rzeczy pokonywałeś, dasz radę. - odezwała się nagle Lavena, odsuwając się od niego po chwili. Spojrzała na niego, a jej oczy zalśniły. - Spójrz na mnie i powiedz, że jesteś silny.

- Wcale nie jestem. To ty w tym duecie jesteś tą silną osobą.

- Nawet tak nie mów, jasne? - powiedziała od razu, łapiąc jego twarz w swoje dłonie. Zielone oczy Lando zaczęły wpatrywać się w te jej, brązowe. - Może i jesteś na tym pieprzonym dziesiątym miejscu, ale dla mnie jesteś wygranym, rozumiesz? Niezależnie od tego, jaką pozycję zajmujesz, czy zajmiesz w ten weekend.

- Czym sobie na ciebie zasłużyłem, co? - spytał cicho, sam nie wierząc w swoje szczęście. Wspierała go zawsze, długo przed tym, gdy dostał się do Formuły 1, ale odkąd zaczęli być nie tylko przyjaciółmi, to jej wsparcie było jeszcze większe.

- Ty masz wiarę we mnie, ja mam wiarę w ciebie. A czym sobie zasłużyłeś? No cóż, jestem idealna. - odparła ze śmiechem, odrzucając swoje włosy na plecy. Lando parsknął cicho śmiechem, na co uśmiechnęła się zwycięsko.

- I skromna do tego. - dodał, nieświadomie zerkając na jej usta. Tak bardzo pragnął je wtedy poczuć...

- A przede wszystkim twoja.

- Oczywiście, że moja.

Lena uśmiechnęła się niewinnie, po czym złączyła ich usta razem, prędko się od niego odsuwając i przykładając swoje czoło do tego jej. Lando przymknął powieki, czując się już o wiele lepiej, niż zaledwie kilka minut wcześniej. Zdawał sobie sprawę, że tylko ona była w stanie poprawić mu jakoś humor i to właśnie ona rozświetlała wszystkim dzień.

~*~

landonorris: Blisko, ale to moja wina

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

landonorris: Blisko, ale to moja wina. Spieprzyłem to dzisiaj. Przepraszam

Polubienia: lav.lena.ravatel i 637 869 inne osoby

Zobacz wszystkie komentarze: 5 048

lav.lena.ravatel: I tak jestem z ciebie dumna, skarbie 🥺❤️

norris.content: Głowa do góry! Wrócisz silniejszy 🧡🧡

maxfewtrell: Jutro znowu braciszku 🚀

Nie zostawiaj mnie, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz