- Lando, ostrożnie. Ona nie może... - mruknęła Alessia, obserwując z tyłu, jak Lando pomagał wejść jej córce po schodach. Była przerażona i nie ukrywała tego.
- Spokojnie, pani mamo, mam wszystko pod kontrolą. - stwierdził Lando, niemalże potykając się na progu drzwi. Lavena mocno objęła jego szyję, ale on na szczęście utrzymał równowagę.
- Uważaj!
- Mamo... Nie jestem dzieckiem i jestem tu obecna. Poradzę sobie, Lando mi tylko pomaga. - odezwała się nagle Lavena, spoglądając na swoją matkę znacząco. Prędko jednak spojrzała na chłopaka przed sobą i uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Dzięki wielkie.
Lando odstawił Lavenę na kanapę w ich salonie w Monako, po czym cmoknął ją w głowę. Zaraz skierował się z powrotem w stronę wyjścia, mijając się po drodze z matką dziewczyny, która przyjechała tam razem z nimi, by zająć się przez kilka dni córką, która wciąż uczyła się jakoś funkcjonować po wyjściu ze szpitala. Kobieta spojrzała za nim jeszcze, by już po chwili podejść do Laveny i przejechać dłonią po jej policzku w matczynym geście.
- Dobrze się czujesz? Nic cię nie boli?
- Jestem cała, nic mi nie jest. - oznajmiła Lena zgodnie z prawdą, chcąc uspokoić swoją matkę. Była świadoma tego, że kobieta się o nią po prostu martwiła. - I nie kontroluj tak bardzo Lando. Wiesz, że nic mi nie zrobi, jest aniołem. To najbardziej opiekuńcza osoba, jaką znam, nie dałby zrobić mi krzywdy.
- Po prostu się o ciebie martwię, skarbie. - stwierdziła Alessia, patrząc na nią takim wzrokiem. Lavenie zmiękło serce, choć starała się tego po sobie nie pokazać.
- On też.
Temat szybko się skończył, gdy obie usłyszały, że Lando do nich wrócił z walizkami. Chłopak odstawił je do odpowiednich pokoi, po czym wrócił do nich, patrząc na nue obie. Alessia zmarszczyła jednak brwi, gdy zorientowała się, że jej torba znalazła się w pokoju jej córki.
- Czemu moja walizka jest... - zaczęła, jednak nie dane jej było dokończyć.
- Odstąpię ci pokój na ten czas twojego pobytu tutaj. - wyjaśniła pokrótce Lavena, łapiąc ją za dłoń. Kobieta momentalnie odwróciła się w jej stronę, nie rozumiejąc tamtej sytuacji.
- Ale ty nie możesz spać w salonie.
- Nie będę. Lando przygarnie mnie na ten czas. - powiedziała, nieświadomie zerkając na wspomnianego chłopaka, który puścił jej oczko.
- Ale... - zaczęła ponownie Alessia, chcąc się kłócić. Lavena nie mogła jednak do tego pozwolić, szczególnie że wszystko i tak było już dawno ustalone.
- To nie będzie pierwszy raz, kiedy śpimy w jednym łóżku. Można powiedzieć, że śpimy osobno, kiedy wracamy do Bristolu albo jak wracamy tutaj. Z resztą, będziemy uważać. Łóżko jest duże, pomieścimy się we dwójkę.
- Masz odpowiedź na wszystko, prawda? - spytała kobieta, wzdychając cicho. Była świadoma tego, że była na straconej pozycji, z resztą... Doskonale znała swoją córkę.
- Wiedziałam, że zaczniesz czepiać się wszystkiego, to się na to przygotowałam. - stwierdziła Lavena, dobrze wiedząc, że trafiła w czuły punkt matki. Ta spojrzała na nią gwałtownie.
- Lavena... - powiedziała ostrzegawczo, ale dziewczyna posłała jej jeden z niewinnych uśmiechów, przez to Alessia nie była w stanie się kłócić. - No dobrze, może masz rację. Ale to nie zmienia faktu, że boję się, że coś może ci się stać.
- W mojej obecności nic się jej nie stanie. - odezwał się Lando, kładąc dłonie na ramionach Leny. Ścisnął je lekko, zerkając na kobietę, która traktowała go przecież jak syna.
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie, kochanie
FanficLavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?