Lando zawsze miał wrażenie, że Lavena miała swój mały świat, w którym wyjątkowo lubiła przebywać. Zawsze go to fascynowało, ale nigdy nawet nie pytał, o czym tak naprawdę rozmyślała w chwilach, gdy szła koło niego w ciszy, rozglądając się na boki, czy majstrowała przy samochodach albo po prostu siedziała gdzieś, tępo się w coś wpatrując. Tak też było tamtego dnia, kiedy zabrał ją na mały spacer po mieście.
Oboje byli pogrążeni w swoich myślach, ale co chwilę zerkali w swoją stronę, by nigdzie się nie zgubić. Lavena radziła sobie też coraz lepiej z kulami, o których wciąż chodziła. Z dnia na dzień było coraz lepiej, rany nie bolały ją już tak bardzo, dobrze się goiły, ale to nie znaczyło, że mogła wrócić już do pracy, za którą cholernie tęskniła. I to chyba bolało ją najbardziej.
- Wybacz, muszę odebrać. Poczekaj tu na mnie chwilę. - powiedział Lando pospiesznie, wyciągając swój telefon z kieszeni. Spojrzał na nią, nieco zdziwiony, że ktoś zakłócał ich spokój.
- Nigdzie mi się nie spieszy.
Lando posłał jej uśmiech, po czym odszedł, odbierając w międzyczasie. Lavena rozejrzała się wokoło, dostrzegając nagle plac zabaw, który znajdował się nieopodal. Początkowo nie zwróciła na niego większej uwagi, dopóki jej oczy nie zarejestrowały małego chłopca, który podszedł do swojej - przynajmniej tak przypuszczała - koleżanki. Uśmiechnęła się na tamten widok szeroko, by już po chwili wydobyć z siebie cichy dźwięk zachwytu i rozczulenia, gdy ów chłopczyk podarował dziewczynce urwany wcześniej kwiatek. Ta, w ramach podziękowania, podeszła do niego bliżej i jak gdyby nigdy nic pocałowała, co jeszcze bardziej rozczuliło Lavenę.
W jej głowie wyjątkowo szybko pojawiła się dość podobna sytuacja. Z nią i Lando w roli głównej.
~*~
Był grudzień, za oknami prószył śnieg, a w pewnym domu panował gwar i harmider, związany z przygotowaniami do świąt.
Pewien mały, czteroletni chłopczyk, kompletnie niezauważony, zabrał z talerza dwa pierniczki, po czym uciekł z nimi w tylko sobie znaną stronę. Prędko znalazł się koło swojej przyjaciółki, która bawiła się wtedy w salonie, czekając na niego. Chłopiec podszedł do niej bliżej i wystawił przed siebie dłoń z jednym pierniczkiem. Dziewczynka spojrzała na niego, odebrała mały drobiazg i przytuliła go mocno. Zaraz po tym odsunęła się od niego i spojrzała na jego twarz swoimi ciemnymi tęczówkami, w których tańczyły iskierki. Nim chłopiec zdążył się zorientować, jej usta przywarły na chwilę do tych jego, ale równie szybko zniknęły, jak się pojawiły.
Zaraz po tym oboje zajęli się zabawą, nie zwracając więcej uwagi na to, co się wydarzyło, choć - nawet po latach - doskonale pamiętali tamten dzień i tamten pocałunek.
~*~
Lando wrócił do Laveny już kilka minut później. Podszedł do niej bliżej, odwracając głowę w stronę, w którą patrzyła. Uśmiechnął się pod nosem, po czym zwrócił się w jej kierunku, a i ona odwróciła się w jego stronę, ciesząc się, że już do niej wrócił. Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy, ale niemalże od razu został zastąpiony zdziwieniem, gdy wystawił przed siebie dłoń, ukazując jej czerwoną, niemalże bordową różę.
- Jeju! Nie musiałeś. Dziękuję. - powiedziała Lavena, zerkając to na niego, to na różę. Nie mogła w to wszystko uwierzyć.
- Głupio mi, że tak rzadko daję ci kwiaty, dlatego postanowiłem to zmienić.
Łzy wzruszenia pojawiły się w jej oczach, a z ust wydobył się odgłos zachwytu i wzruszenia. Lavena prędko złapała dwie kule oraz różę w jedną rękę, po czym drugą położyła na karku Lando i przyciągnęła go do siebie. Chłopak nie zdążył się nawet zorientować, gdy jej usta przywarły do tych jego w pocałunku. Zaraz sam położył dłoń na jej ramieniu, przytrzymując ją i oddając pocałunek ze zdwojoną siłą i z jeszcze większymi emocjami. Lena czuła, że mogła stać tam wtedy godzinami, byleby czuć jego usta na swoich, ale mimo wszystko odsunęła się od niego, kiedy jedna z jej kul spadła na ziemię.
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie, kochanie
FanfictionLavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?