Bonus #1

142 11 71
                                    

Najpierw zareklamuję moją nową książkę, której rozdziały wstawiam jakoś co tydzień. Serdecznie zapraszam, bo jest miło i zabawnie.

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Ktoś wszedł do niewielkiego laboratorium w którym przesiadywał od półtorej godziny.

– Cześć.

W drzwiach stał Jaxon, w granatowym garniturze. Miał dzisiaj ciemno-pomarańczowy krawat, więc musiał mieć jakieś luźniejsze spotkania. Poza tym jego marynarka była rozpięta. W ręce trzymał tekturową podstawkę, a na niej dwie kawy, które zamówił najwidoczniej na wynos.

– Jak tu się dostałeś, Jaxon? – zapytał. Wziął kawę od mężczyzny.

– Powiedziałem, że chcę wspierać psychicznie mojego chłopaka w początkach robieniu doktoratu. Nie przeszło, ale spotkałem jeszcze Pająk na korytarzu i jakoś przekonała babkę, która pilnuje wejścia. Obiecała też, że załatwi mi kartę wstępu, abym mógł tu przychodzić. Powiedziała tylko, że "jak masz mu pomagać, to poza uczelnią". W ogóle Pająk ma szansę zostać dziekanem, z tego co się dowiedziałem – oznajmił. – Nie odpisywałeś mi od rana...

– Przepraszam, właściwie to w ogóle nie patrzyłem w telefon. Coś ważnego?

– Właściwie to niezbyt – odparł. – Życzyłem ci jedynie miłego dnia, bo rano cię nie złapałem.

– Chcesz dzisiaj gdzieś razem wyjść? – zaproponował. – Jest piątek, a chciałbym spędzić z tobą odrobinę czasu. Zaraz tak czy siak kończę. Muszę tutaj tylko jeszcze posprzątać.

Jaxon szeroko się uśmiechnął. Mężczyzna wysunął taboret spod blatu i na nim usiadł. Zaczął oglądać zawartość probówek stojących obok. Należały do jego nowego znajomego, z którym tu ostatnio pracował. Obiecał je później schować, bo facetowi się spieszyło.

Gość były sympatyczny, inteligentny i przystojny. Jednak z pewnością nie rzuciłby dla niego swojego obecnego chłopaka, z którym dzielił masę wspomnień i którego kochał. Jaxon dawał mu wszystko, czego obecnie potrzebował. Wsparcie, czułość, swobodę, intymność i pełne zaufanie. Rozumiał też, że czasem może być zmęczony, przebodźcowany i chce spędzić wieczór samotnie.

Owszem, czasem się kłócili, ale po rozmowie wyciągali z tego wnioski i dochodzili do kompromisu. Więc było dobrze.

– To gdzie chcesz wyjść, Vic? – zapytał Jaxon. – Jedzenie, czy spacer?

– Raczej spacer, a potem możemy kupić sobie po burgerze, albo kebabie lub po prostu zamówić coś do domu. Co ty na to? – zaproponował. – Chyba, że jesteś zmęczony.

– Dobrze mi to zrobi – oznajmił.

Był skupiony na sporządzaniu notatek na laptopie, a towarzystwo Jaxona trochę wybiło go z rytmu. Cholerne zapisywanie obserwacji i liczenie, że się nigdzie nie pomyli.

NieśmiertelnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz