Rozdział 19.

239 24 139
                                    

gwiazdka za lody?

Hej, czekaliście na to  co się tu dzieje od jakiegoś czasu ^-^


27 grudnia (wtorek)

Nie był zadowolony z faktu, że dwudziestego siódmego musi przyjść do pracy, jednak zjawił się. Na parkingu był jedynie samochód Jaxona. No tak, mężczyzna nie miał lepszych zajęć, niż pogłębianie swojego pracoholizmu.

Na korytarzach wydawało się być dziwnie cicho i pusto, czuł się przez to bardzo nieswojo. Normalnie zdarzało mu się kogoś minąć, słyszał głosy rozmów dobiegające z hali głównej, teraz jednak nic. Zero oznak jakiegokolwiek życia.

Wszedł do kuchni i tam zobaczył swojego byłego przyjaciela. Nawiązali kontakt wzrokowy. Jaxon miał ogromne wory pod oczami, a jego fartuch laboratoryjny był zapięty na jeden guzik. Siedział przy stole i jadł owsiankę. Wyglądał, jakby ledwo co żył. Miał rozwalone włosy oraz bladą cerę. 

– Hej – przywitał się niepewnie pierwszy, podchodząc do ekspresu z kawą. – Spałeś?

– Z dwie godziny, nie dłużej – przyznał, wracając do jedzenia śniadania. – Jak tam święta?

– Nijako. Jak to święta, kolacja wigilijna, wrzaski, głośne rozmowy, bawiłem się okropnie. Alex zostaje tam do trzydziestego, cieszę się, że mam pretekst do ucieczki stamtąd. A twoje?

Dawno nie prowadzili takiej rozmowy, a bardzo mu jej brakowało. Chyba jednak pytanie o święta nie było najlepszym pomysłem, skarcił się za nie w myślach.

– Nie było ich – odparł, dłubiąc łyżką w owsiance. – Nic nowego, idzie przywyknąć.

Momentalnie zrobiło mu się go szkoda. Wiedział, jak bardzo mężczyźnie zależało na spędzeniu gwiazdki właśnie z nim. Zaczął żałować, że zostawił go samego w wigilię.

– Pracowałeś?

Zaczął parzyć sobie kawę, nie spoglądając nawet na Jaxona.

– Zajmowałem się twoim potworem – odparł oschle. – Zostawiłeś mnie z czymś, co zaczęło mnie przerażać i jednocześnie przerastać. Z drugiej strony to jednak bardzo fascynujące. Od początku grudnia znikały mi probówki. Twoje monstrum okazało się je jeść.

Momentalnie zamarł i obrócił głowę. Jaxon wpatrywał się w niego, oczekując chyba jakiejś reakcji. Szczerze tego się nie spodziewał.

– Jak to jeść? Metabolizuje szkło laboratoryjne?

Wziął swoją kawę i dosiadł się do tego samego stolika. Usiadł naprzeciwko byłego przyjaciela. Potrzebował wiedzieć więcej, chociaż już się tym nie zajmował.

– Pobiera z niego wapń, sód, węgiel i tlen. Musiałbyś to zobaczyć, bo to bardzo ciekawe zjawisko. Chyba, że już cię to nie interesuje i to ja mam się zajmować tym czymś. Mogę ci powiedzieć więcej, ale czemu miałbym? To moja sprawa, oddałeś mi to – odparł.

Westchnął. Zaczął skubać skórki palców. Spuścił wzrok na kubek z kawą.

– Możemy porozmawiać? – odezwał się cicho, z wyczuwalną niepewnością w głosie.

– O czym? O tym, jak kazałeś mi spierdalać, mimo obietnicy zostawiłeś mnie w gwiazdkę, czy może o tym, że nawet nie napisałeś mi "Wesołych Świąt"!? – Jaxon podniósł głos.

– Przepraszam. Wiem, jak bardzo ci na tym zależało. Przepraszam za to wszystko. Z drugiej strony jednak ciągłe robienie ci za psychologa strasznie obciążało mnie psychicznie, miałem dosyć. Nie wytrzymywałem już robienia ci za niańkę – powiedział, stukając palcami w kubek. – Trzeba było jednak po prostu o tym porozmawiać.

NieśmiertelnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz