2.33 "Nie planowałam się z Tobą kochać" (+18)

151 9 84
                                    

Gdy go odwiedzasz

Nataniel stał w jednej z ciemnych, nieoświetlonych uliczek, opierając się plecami o ścianę budynku obok i dopalając kolejnego już papierosa. Jego serce waliło jak dzwon. Domyślał się, że bardzo naraził się ludziom ze swojej kliki, dlatego miał nadzieję, że tego dnia Bóg będzie po jego stronie i leader siatki narkotykowej go nie obserwował.

Gdy usłyszał zbliżające się kroki, przełknął głośno ślinę, co przyszło mu z ogromnym trudem. Czuł bijące serce tuż przy gardle. Upuścił papierosa i zgniótł go powierzchnią buta, czekając, aż zobaczy, czy są to jego ludzie, czy raczej przypadkowe osoby, które nie mają z nim nic wspólnego.

Wreszcie zobaczył dwoje ludzi. Pierwszym z nich był Azjata, który zaatakował Cię podczas Twojego pierwszego wyjścia z Rozalią i Alexym po powrocie do miasta. Drugim był opalony Hiszpan o pięknych, ciemnych oczach i rozjaśnionych na blond włosach. Obaj spojrzeli na blondyna chłodnym wzrokiem.

- Dobrze się dzisiaj bawiłeś z tą ślicznotką? - odezwał się Koreańczyk. - Wyglądało to, jakby była na Ciebie konkretnie wkurwiona.

- To chyba moja sprawa - Nataniel zmrużył oczy i skrzyżował ręce na torsie. - Kto Ci pozwolił mnie podglądać i sprawdzać, z kim rozmawiam, a z kim nie?

- Już raz nas wykiwałeś - mężczyzna podszedł do blondyna o dwa kroki, przez co byli bardzo blisko siebie. Za blisko. - Skąd mamy wiedzieć, że nie zrobisz tego ponownie?

- Odpierdol się ode mnie - warknął Carello, tracąc cierpliwość. - Nie zapominaj, że to dzięki mnie wiecie, gdzie sprzedawać Wasz towar, więc, z łaski swojej, spierdalaj.

- Zamknijcie się obaj - warknął Hiszpan, na co obaj mężczyźni zamilkli. Może i Koreańczyk bał się Nataniela, ale za to obaj obawiali się swojego leadera. - Póki co nieważne, z kim rozmawiał. Ważniejsze jest raczej... - podszedł do blondyna i uniósł jego podbródek, uśmiechając się złośliwie. - O czym rozmawiał. Ta dziewczyna nie była zbyt zadowolona z przebywania koło Ciebie. Więc? O co poszło?

- To moja sprawa - Nataniel strącił dłoń mężczyzny, warcząc głośno. - To moje życie. Czy nie mieliśmy zasady, że nie wpierdalamy się w życie innych członków ekipy?

- Może - Hiszpan wzruszył ramionami. - Ale kogo to obchodzi, skoro jestem liderem? Więc? - zapytał ponownie, a jego dłoń zacisnęła się w pięść.

Nataniel ponownie przełknął ślinę. Bał się, że jeśli nie wyzna choć części prawdy, stanie Ci się krzywda z rąk tych mężczyzn. Zatem musiał powiedzieć, o co poszło, przynajmniej częściowo.

- Długo milczałem - westchnął. - Była na mnie przez to zła i myślała, że nie chcę z nią już gadać. To wszystko. Była wkurwiona i tyle, nie ma nic więcej do opowiadania. A teraz, kurwa, do rzeczy. Po co kazaliście się spotkać?

- Klienci mówią, że towar jest mocniejszy niż myśleli - mruknął Koreańczyk, na co Nataniel delikatnie się uśmiechnął. - Polecili nas swoim kolegom, ale potrzebujemy zmiany miejsca sprzedaży. Więc?

Carello szybko przypomniał sobie w głowie mapę miejsc, gdzie jego siatka sprzedawała swoje narkotyki. W ciszy zaczesał włosy do tyłu, po czym coś mu przyszło do głowy.

- Teraz, przez grudzień, szybko robi się ciemno - stwierdził, uśmiechając się lekko. - Spora część studentów kończy zajęcia około piętnastej, a niedaleko uniwersytetu, przy kawiarni Cosy Bear, jest idealna miejscówka na to. Czasem tam, co prawda, przebywają bezdomni, ale przez mróz raczej obecnie będą w noclegowniach. Zatem ta uliczka będzie idealna. Tam nie sprzedawaliśmy jeszcze nic, a przy dobrych wiatrach klienci kawiarni wpadną po coś mocniejszego niż jedynie podwójne espresso.

Impresje Nataniela - Słodki Flirt (reakcje)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz