5.

133 9 6
                                    


Pov. Midoriya

Szedłem właśnie w stronę windy czując jak mój oddech przyspiesza. 

To co miało przed chwilą miejsce, ja i Bakugo... PRAWIE SIĘ POCAŁOWALIŚMY. A DO TEGO NIE MOŻE DOJŚĆ! Jestem pewien, że gdy tylko wejdę z blondynem w jakąś bliższą relację lub dotyk to stracę kontrole nad sobą i nad więzią, którą wyciszyłem. To będzie koniec! Nie skupię się na śledztwie mając na karku oddech Kacchana. Nie mogę sobie na to pozwolić. Muszę w końcu odpuścić...

On mnie nie pamięta. 

A te pięć lat temu... nie kochał mnie. To było zwykłe zauroczenie i buzujące w nas hormony. Nic innego. Koniec kropka.

Wziąłem głęboki oddech i wcisnąłem parter, pisząc jeszcze do All Mighta byśmy spotkali się przed wejściem do agencji. Byłem zbyt nabuzowany emocjami. Musiałem jak najszybciej się ulotnić. Podejrzewałem, że Bakugo w szatni chciał mnie dopytać o moje dedukcje co do jego agencji lecz rozmowa zjechała na inne tory. Więc, zapewne jutro mnie o to wypyta gdy przyjdę do pracy...

Szybkim krokiem wyszedłem z windy i ruszyłem do drzwi. Na dworze zastałem All Mighta i już razem z nim udaliśmy się do samochodu zaparkowanego pięć minut od agencji.

-Oprowadził cię?- zapytał All Might spoglądając w moją stronę. Ja zamilkłem na chwilę uciekając od zdarzeń, które miały miejsce jeszcze chwilę temu.

-T-tak.- powiedziałem w końcu drapiąc się po karku.- Lecz pełen obchód zrobię jutro. Bakugo miał patrol...

-Rozumiem...

Doszliśmy do samochodu i zaraz ruszyliśmy w stronę głównego budynku Komitetu Bezpieczeństwa. Musiałem zawieźć All Mighta bo ten pracował tam jako jeden z wyżej postawionych urzędników. Nic dziwnego. Społeczeństwo nie jest w stanie spłacić jego długu wdzięczności. Sama droga nie zajęła nam dużo a to dlatego, że blondyn kazał mi zostawić siebie parę przecznic od celu podróży. Wjechałem w jedną z mniej uczęszczanych uliczek i zaparkowałem na zacisznym parkingu tak by uniknąć ciekawskich spojrzeń.

-Idealnie. A teraz wytłumaczmy sobie parę kwestii, chłopcze.- oznajmił i wysiadł z samochodu. Ruszyłem jego śladem i otworzyłem bagażnik z przodu podając mu jego torbę podróżniczą.

-Jesteś zwykłym obywatelem. Nie chcę żeby zwrócili na ciebie uwagę z mojego powodu, dlatego zostawisz mnie tutaj.- sprostował mężczyzna.

-A co z komunikacją?

-W mieszkaniu zostawiłem ci laptopa. Jest on zaszyfrowany przez mojego wspólnika, więc nasze rozmowy będą niewykrywalne dla nikogo.- wytłumaczył. Ja kiwnąłem głową, że rozumiem i zamknąłem klapę by oprzeć się o maskę R8.

-Czyli spotkania twarzą w twarz są wykluczone.- podsumowałem.

-Tak, nie możemy pozwolić by twoja misja została zdemaskowana. Będę przesyłał ci pliki informacji co tydzień. Jeżeli coś się zmieni to zostaniesz poinformowany. To tyle.

Kiwnąłem głową ale zaraz poczułem jak dopada mnie nikłe uczucie stresu.

-All Mightcie?- zacząłem.- Czy... to oznacza, że mam wolną rękę?

Mężczyzna spojrzał na mnie poważnie by po chwili odwrócić wzrok w stronę zaludnionej ulicy.

-Masz wszystko czego potrzebuje bohater. Lecz w dzisiejszych czasach i to często nie wystarcza... 

Podążyłem za spojrzeniem blondyna i przyjrzałem się przypadkowym przechodniom na chodniku.

-Chcę byś oznajmił im wszystkim, że jesteś tu dla nich. By ich chronić.- z tymi słowami All Might spojrzał w moją stronę tak, że dostrzegłem jak jego brwi delikatnie się marszczą a wargi drgają niespokojnie. Byłem świadom ile te słowa dla niego znaczą. Nie zamierzałem go zawieść.

Nightmare Of-Us |bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz