15.

134 10 9
                                    


Pov. Bakugo

Obudziłem się.

Głowa napierdalała mnie niemiłosiernie ale po cichu miałem nadzieję, że zaraz przestanie więc zignorowałem to. Kątem oka tylko wykryłem szóstą nad ranem na wyświetlaczu i zaraz z powrotem okryłem się kołdrą.

Ale ból nie mijał.

Kurwa, nawet mógłbym powiedzieć, że się nasilał.

Warknąłem zirytowany jak i zmęczony. Wszędzie były po zgaszane światła i o dziwo nadal nie wschodziło słońce, co o tej godzinie było już normalne. Podniosłem się do siadu i powoli wstałem kierując się do łazienki, w której miałem leki przeciwbólowe. Mimo, że nie byłem fanem faszerowania się tym gównem to i tak wygrało tu ze mną zmęczenie. Zanim jednak doszedłem do łazienki, moją uwagę zwrócił dziwny smród.

-Coś się tu kurwa rozkłada.. czy co?

Szepnąłem sam do siebie i przyspieszyłem kroku podążając za odorem gnijącego mięsa. Ostatecznie doszedłem do tej cholernej łazienki, czując, że to właśnie z tego pomieszczenia tak capi. Zaraz zapaliłem światło a gdy tylko to zrobiłem poczułem jak moje wnętrzność zasysają się w środku.

Oparłem się o framugę drzwi i na chwilę zamknąłem oczy. Oddech mi przyspieszył a ciało zaczęło niekontrolowanie się pocić. Odruch wymiocin doszedł do mojego gardła ale powstrzymałem się, zaciskając dłoń na moich ustach. Powoli otworzyłem oczy.

Wszędzie była... krew.

Na kafelkach, lustrze, kabinie, ręcznikach...

To...t-to wyglądało tak jakby ktoś rozcinał tu bydle. Litry krwi brudziły ściany a jej smród tylko upewniał mnie w fakcie, że to nie jest świeża sprawa. W innym wypadku zapach byłby zupełnie inny.

Co tu się kurwa odjebało?!

Moje nogi za trzęsły się gdy tylko uzmysłowiłem sobie, że nie jestem w tym domu sam. Moje oczy rozszerzyły się a wszystkie zdrowe zmysły zapadły się pod ziemie, zastąpione najczarniejszymi scenariuszami.

Gdzie jest Izuku?!

Wybiegłem z łazienki i ruszyłem do salonu.

-Izuku! Nerdzie! Pobudka kurwa! Mamy sytuację!

Zatrzymałem się na rogu pokoju dziennego a swój wzrok zawiesiłem na pustej kanapie.

Spanikowałem.

-Izu..ku?- szepnąłem ciszej wchodząc do pokoju. Nikogo tu nie było. Zaraz jednak usłyszałem pisk w uszach, który z sekundy na sekundę wzmacniał się, miażdżąc mi czaszkę. Odruchowo zacisnąłem dłonie na głowie, nie wiedząc co się dzieje.

Byłem na skraju.

Nagle poczułem na sobie czyjąś dłoń. Niewiele myśląc złapałem za nieznajomego i powaliłem go na ziemię, ciężko przy ty dysząc. Mój wzrok był zamglony a mięśnie drżały od nadmiaru emocji. Przycisnąłem nogami, te napastnika a uchwyt na dłoniach zwiększyłem, zdobywając przewagę.

-Baku...go?

Mrugnąłem parokrotnie.

Znałem ten głos ale mimo tego nie umiałem przejąć kontroli nad moim ciałem. Tak jakbym był poza nim.

-..ej, hej....uż...d..rze.... Oddy....aj...

-...estem....u...

Skrawki zdań powoli scalały się w jedno. A obraz przede mną z ciemnego zmienił się w jasny.

Nightmare Of-Us |bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz