13.

121 10 5
                                    

 Pov. Bakugo

Czy Izuku... na pewno jest....no. Jakby to ująć? Tym samym krasnalem co u mnie w firmie?

Ta myśl przeszła mi przez głowę, podczas gdy zielonowłosy w najlepsze rozmawiał...BA, nawet śmiał się w towarzystwie jednego z największych mafiosów w Japonii. Miałem wrażenie, że mój mózg oszalał i to co teraz widzę to zwykła parodia wymyślona przez mój umysł. 

ALE NIE.

Izuku Midoriya, czyli ten nerdowy-brokułowy-krasnal, w rzeczywistości jest większym debilem niż na początku myślałem. Przez chwilę chciałem tam do niego podejść i opieprzyć ale teraz nie do końca wiedziałem co mam robić. Byłem zbyt bardzo wybity z rytmu by podjąć jakąś racjonalną decyzję, więc postawiłem na obserwację. Szybkim krokiem zmieniłem swój cel podróży i już po chwili, ponownie siedziałem przy barze z rozśmieszonym staruchem. Twardo usiałem na krześle i obróciłem się tyłem do blatu, tak by teraz mieć oko na centrum imprezy.

-Spiąłeś się.- stwierdził siwowłosy.- Czyżbyś się martwił o tamtego chłopczyka z Blackiem?

Warknąłem w odpowiedzi i zacisnąłem zęby, widząc jak Black, ten jebany mafiosa, kładzie dłoń na ramieniu Izuku.

-Ten brokuł jest ze mną.- syknąłem zimno.- Niech tylko mu włos z głowy spadnie a twój kochany Rosok zostanie zrównany z ziemią.

Staruszek uniósł brwi i spojrzał w moją stronę zaskoczony. Zaraz jednak spoważniał i gestem ręki przywołał barmana, któremu przekazał drobną informację. Przyglądałem się temu w ciszy, nie kryjąc już swojej wrogości do mężczyzny. W dupie miałem fakt, że jest Organizatorem. Dobrze widział kim jestem i do czego jestem zdolny. Dlatego też żadne z nas nie naciągało tak cienkiej nici porozumienia między nami.

W końcu nie zawsze bohaterzy mają układy z mafiosami.

-Dobrze wiesz, że szanuję nasz kontrakt Panie Zero, jednak musisz zrozumieć, że nie kontroluje tego miejsca w pełni. Wszystko co mnie nie dotyczy i mi nie grozi nie budzi mojego zainteresowania.- rzucił mężczyzna biorąc łyka mohito.

-W takim razie słowo "zagrożenie" możesz definiować ksywą Dynamight.- warknąłem.- A to już musi wzbudzić pańskie zainteresowanie.

Siwowłosy się spiął. W jego oczach zauważyłem strach i wściekłość, którą starał trzymać się w ryzach lecz jego drżące wargi go zdradzały. No cóż, facet może grać twardego bydlaka przed większością ludzi jednak przede mną pokazywał swoje prawdziwe oblicze burżujskiej pizdy.

-Twój książę skończył negocjacje z Blackiem.- zauważył nagle, unikając mojego palącego wzroku. Spojrzałem w kierunku zielonowłosego i rzeczywiście zauważyłem jak ten kieruje się sam w stronę baru. Zaraz poderwałem się z krzesła i nie żegnając się z Organizatorem ruszyłem w stronę chłopaka. Zaszedłem go od tyłu i zlustrowałem. Miał na sobie rozpiętą skórzaną cienką kurtkę i czarne luźne spodnie. Butów nie zmienił, więc ich czerwony kolor burzył całą stylizację.

Prychnąłem z rozbawieniem. Te zasrane buty niszczą wszystko.

Chłopak natomiast chyba wyczuł, że ktoś za nim idzie bo, zaraz się obrócił i spojrzał na mnie zimno. Zastygłem, wgapiając się w jego surowe i twarde oczy. Był taki... oschły. Jednak jego spojrzenie złagodniało momentalnie gdy tylko zielonowłosy ogarnął kim jestem.

No tak. Przecież z blondyna zmieniłem się w szatyna...

-Oh...- rzucił i zaraz odwrócił się tak jakby zupełnie nie obchodziła go moja obecność. Mruknąłem z rozbawieniem widząc jak mężczyzna przyspiesza. Nie pozwoliłem mu tak szybko uciec bo, złapałem go za nadgarstek i obróciłem tak, że teraz chłopak stał do mnie przodem.

Nightmare Of-Us |bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz