16. To przez pocałunki

611 32 1
                                    

On naprawdę mnie pocałował.

To cały czas siedziało w mojej głowie, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Moje serce biło tak mocno i szybko jak muzyka z głośników. Spojrzałam niepewnie w jego oczy, gdzie zobaczyłam wesołe iskierki. Trochę się obawiałam tego co zrobi, a zarazem sama nie wiedziałam jak mam postąpić.

- Jesteś taka piękna. – Szepnął po chwili.

Jeśli wcześniej nie byłam zestresowana to teraz już całkowicie byłam. W rękach poczułam mrowienie, a w środku czuje przyjemne ciepło. Świat wokół nas nie istniał. Nie zauważyłam, że tesla skończyła swój pokaz świateł, a na parkingu zrobiło się całkowicie pusto.

- Ohh, dziękuje. – Mruknęłam praktycznie niesłyszalnie.

Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Musiałam chyba być pod jego urokiem, skoro tak reagowałam na jego dotyk lub słowa.

- Chodź, idziemy.

- Minutkę, tylko zamknę samochód.

Niechętnie wydostałam się z jego uścisku i nagle poczułam zewnętrzny świat. Delikatny wiatr rozwiał moje włosy, kiedy wsiadałam do tesli. Na sobie czułam jego wzrok i to jak dokładnie obserwował każdy mój ruch.

- Możemy iść. – Powiedziałam, kiedy cichy dźwięk zamykania drzwi dotarł do moich uszów.

- Wiesz, za co jeszcze lubię teslę? Że klamki są schowane i nie wystają. Dzięki temu mogę zrobić to.

Złapał mnie w tali i delikatnie oparł o samochód. Nadal trzymając jedną rękę na moim ciele, drugą poprawił zbłąkane kosmyki włosów. Wpatrywałam się w jego delikatne ruchy. Ta mała czynność sprawiła, że się troszkę uspokoiłam. To poniekąd przypominało mi, dlaczego Bianca tak bardzo lubi głaskanie. Przymknęłam oczy, a po chwili ponownie poczułam jego usta na swoich.

- Może już naprawdę chodźmy, bo nigdy nie dotrzemy na imprezę. – Mruknęłam pomiędzy jednym, a drugim całusem.

- Nic nie mogę poradzić na to, że mam ochotę tylko na to.

Tym razem nasze języki się spotkały i zaczęły ognisty taniec. Powoli wyliczyliśmy o dominację, ale żadne z nas nie chciało ustąpić. To było coś wow.

- Myślę, że teraz musimy już iść. – Subtelnie odsunął się ode mnie.

- Oh, naprawdę? – Spytałam z nutką sarkazmu.

- Diana, nie zaczynaj. – Posłał mi łobuzerski uśmiech.

W odbiciu szyby skontrolowałam swój wygląd. Nie potrzebnie nakładałam róż do policzków, bo po ostatnich minutach, naturalnie mi się zaróżowiły. Poprawiłam rozmazany błyszczyk na ustach i przełożyłam włosy, aby spływały mi po plecach.

- To chodźmy.

Przeniosłam spojrzenie z szyby na niego. Stał nonszalancko i patrzył na moje poczynania, ale nie skomentował tego. Bez słowa złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę wyjścia z parkingu. Stawiał duże kroki, przez co praktycznie czułam, że muszę truchtać.

- Zwolnisz trochę? – Spytałam, kiedy po kilku minutach już całkowicie nie nadążałam za jego tempem.

- Jasne, wybacz.

Wydawał się być pogrążony w myślach, a ja nie chciałam psuć chwili swoimi małostkowymi pytaniami. W końcu mnie tylko pocałował. Rozglądałam się po okolicy, w której jeszcze nie miałam okazji być. Wyglądała jak typowe amerykańskie osiedle niskich domów bez płotów. Jednak domy wyglądały na większe i bogatsze niż zazwyczaj spotyka się na takich osiedlach. Już z daleka było widać, gdzie mieszka Josh. Muzykę było słychać z początku ulicy. A za chwilę mogliśmy ujrzeć kolorowe i przygaszone światła.

Zapisane w gwiazdachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz