Byłam w znakomitym humorze, kiedy wracaliśmy do hotelu. Czułam jak od uśmiechu bolą mnie mięśnie twarzy. Ulice miasta były już nieco spokojniejsze, choć wciąż tętniły życiem. Znajdowaliśmy się bardzo blisko naszego hotelu, zostało nam do pokonania jedno skrzyżowanie, aby przekonać się do środka. Czekaliśmy na zielone światło, gdy dłoń chłopaka znalazła się na moim policzku, a jego usta niebezpiecznie zbliżały się do moich.
- O nie, to Bennett, - szepnęłam, starając się wyglądać jak najbardziej niewinnie.
Zauważyliśmy jak Pan Bennett wychodzi głównym wejściem z hotelu i idzie w naszym kierunku. Był on jednym z surowych nauczycieli, którzy od razu wyciągali konsekwencje i nie patrzyli na okoliczności łagodzące. Tak przynajmniej było na lekcjach wychowania fizycznego, które z nim miałam. Zresztą brunet podzielał moje zdanie, bo ten sam nauczyciel był również trenerem wspomagającym naszą szkolną drużynę footballu. Poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej.
- Musimy się szybko schować, albo jeszcze szybciej uciekać. - Powiedział cicho, ściskając moją dłoń.
Rozejrzeliśmy się gorączkowo, szukając miejsca, gdzie moglibyśmy się ukryć. Po lewej stronie drogi była mała i wąska uliczka, która wydawała się być idealnym schronieniem. Bez zastanowienia wbiegliśmy w nią, nie patrząc że zielone światło zmienia się na czerwone, a samochody zaczynają ruszać. To wyglądało jak ślepy zaułek, w którym restauracje i hotele zostawiają śmieci. Też tak pachniało. Wyczułam to, gdy próbowałam złapać oddech. Powstrzymałam odruch wymiotny, który mógłby zdradzić naszą kryjówkę. Starałam się nasłuchiwać kroków nauczyciela, ale przejeżdżające samochody uniemożliwiały mi tą czynność. Czułam jak oddech stawał się płytki, a serce mocno biło w piersi, nie ze względu na wysiłek fizyczny. Beau trzymał mnie za rękę, starając się dodać otuchy. Czas całkowicie inaczej płynął, a raczej stanął w miejscu. Nie wiem ile mogliśmy tak stać wpatrzeni w siebie, czekając aż minie zagrożenie.
- Chyba nam się udało, - szepnął.
- Jeszcze nie wychodzimy, - odpowiedziałam, nadal nie ruszając się nawet o krok. - Poczekajmy chwilę, aż całkowicie się oddali.
Po kilku minutach, które wydawały się wiecznością, powoli wyszliśmy ze swojej kryjówki. Upewniliśmy się, że nauczyciel jest daleko i nas nie zauważy. Z lekkim sercem ruszyliśmy w kierunku bocznego wejścia do hotelu, starając się jak najszybciej dotrzeć do środka.
- To było szalone! - Mruknęłam, kiedy znaleźliśmy się w windzie.
- Zdecydowanie. - Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. - Z tobą mógłbym zostać ukarany w każdy możliwy sposób.
Nie zdążyłam przysposobić jego słów, bo dzwonek windy oznajmił, że znajdowaliśmy się na dziewiątym piętrze. Wciąż było słychać krzyki dochodzące z salonu, gdzie wcześniej się bawiliśmy. W pomieszczeniu znajdowała się znaczna większość wycieczki, którzy siedzieli w kręgu na miękkich dywanach i kanapach. Po środku znajdował się stół z przekąskami i kilkoma butelkami alkoholu, których najwyraźniej już nie ukrywali. Gra w „Zegnij palec jeśli" była w pełnym rozkwicie.
- Mordeczki, chodźcie, dołączcie do nas! Gramy w 'Zegnij palec jeśli'. - Oznajmił Gavin, skrzydłowy w drużynie footballu. Ze swoimi dłuższymi, orzechowymi włosami, które kręciły się przy końcówkach oraz niebieskich oczach z ciemnymi rzęsami był ulubieńcem wszystkich dziewczyn i nauczycielek. Jak mogłam zauważyć, nie ważne, co zrobił, to swoim urokiem nadrabiał wszystko. Siedliśmy na dużym fotelu, który jako jedyny pozostał wolny.
- Macie tu coś do picia. - Josh podał nam czerwone kubki, w których znajdował się zapewne alkohol zmieszany z sokiem.
- Zegnij palec, jeśli kiedykolwiek uciekłeś z lekcji w liceum, - rzucił Kasen, zerkając znacząco na nas.
CZYTASZ
Zapisane w gwiazdach
RomanceNiespełna 17-letnia Diana trafia pod opiekę ojca, którego nie zna. Wychowana przez matkę dziewczyna musi wytrzymać w nowej rodzinie ponad rok, dopóki nie będzie pełnoletnia. Ma jej w tym pomóc jej najukochańszy kot, mimo wszystko nie będzie to takie...