27. Wanilia i malina

163 12 1
                                    

Po zjedzonym lunchu udaliśmy się do Battery Park, skąd mieliśmy złapać prom na Liberty Island. Ponownie byliśmy narażeni na tłum turystów, który także czekał na podróż. Czułam ekscytację, patrząc na rozległe wody rzeki Hudson i malutką sylwetkę Statuy Wolności w oddali. Wsiadając na prom, usiadłam blisko burty, aby móc podziwiać widoki. Beau dosiadł się do mnie i delikatnie mnie objął. Jego ramiona próbowały mnie chronić przed wiatrem, jednak nie czułam się w nich tak komfortowo. Wciąż miałam w pamięci poprzednią noc, a niewyjaśnione kwestie wisiały w powietrzu niszcząc radość z wspólnych chwil. Prom powoli oddalał się od brzegu, a Nowy Jork zaczął się zmniejszać, odsłaniając swoją imponującą panoramę. Wszyscy z zachwytem patrzyli na wieżowce Manhattanu, które lśniły w słońcu. Wiatr delikatnie muskał nasze twarze. Monumentalna sylwetka Statuy stawała się coraz bardziej wyraźna.

- Diana, Diana czy zrobisz nam zdjęcia? – Soph wyciągnęła do mnie swój telefon, kiedy z niewielką pomocą zielonookiego znalazłam się na lądzie.

- Pewnie, ustawcie się.

Para zaczęła pozować na tle statuy, a Beau wraz z Gavinem nie oszczędzali im komentarzy. Kiedy dołączył do nich Josh to zaczęli ich parodiować.

- Chodź, my też zrobimy sobie takie zdjęcie.

Beau stanął koło mnie i patrzył jak wykonuję zdjęcia. Z wyraźnym skupieniem obserwował jak łapię kadr i ostrość, a także zwracam uwagę na światło, co chwilę poprawiając ustawienia aparatu w telefonie.

- Moja mama zajmuje się fotografią. Nauczyła mnie sporo, kiedy jako dziecko chodziłam z nią do pracy.

- Widać, że za nią tęsknisz. Słyszę to w twoim głosie.

- Tak, ostatnio mniej opisuje, co u niej. Jednak mogłam się tego spodziewać, uprzedzała mnie. Nie mniej zawsze się cieszy na moje wiadomości i dopytuje, co u mnie.

- To dobrze, a dowiedziała się o tym, że chodzisz na randki z synem członka jej ulubionego boysbandu?

- Tak, śmiała się. Skomentowała, że przynajmniej mi się udało spełnić jej nastoletnie marzenie. – Skupiłam uwagę na nim i wzrok utkwiłam w jego twarzy. – Więc chodzimy na randki?

- Na to wygląda.

Nie zdążyłam zareagować na jego słowa, bo poczułam jak jego usta odnajdują moje w niewinnym pocałunku. Nie przedłużałam go, bo byliśmy narażeni na ciekawskie spojrzenia grupy. Jego prawe ramię wciąż mnie trzymało, kiedy próbowałam zniwelować rumieńce po jego słowach.

- Kasen, stary, teraz ty nam zrobisz zdjęcia.

Ustawiliśmy się niedaleko podstawy Statuy Wolności, z widokiem na Nowy Jork w tle. Słońce zaczynało powoli opadać, tworząc ciepłe, złote światło, które idealnie nadawało się na romantyczną sesję zdjęciową. Strzepnęłam niewidzialny kurz ze swoich jeansów i stanęłam obok chłopaka. On już swoją osobowością był gotowy i nie musiał niczego poprawiać. Objął mnie ramieniem i co chwilę jego wzrok lądował na mnie. Uśmiechnęłam się promiennie, kiedy Beau powiedział mi do ucha, że jestem urocza, jak co raz poprawiam rozwiane włosy.

Podczas zwiedzania trzymaliśmy się blisko siebie. Wspólnie oglądaliśmy widoki z każdej strony na miasto oraz zatokę, a w muzeum razem chodziliśmy od eksponatu do eksponatu i czytaliśmy opisy, wymieniając się uwagami.

Po powrocie do hotelu zrobiłam sobie godzinną drzemkę, kiedy Soph z chłopakami poszła na siłownię. Potrzebowałam odpoczynku i czasu dla siebie. Kotłujące się w głowie myśli odnośnie relacji z brunetem nie potrafiły się uspokoić, tylko mknęły jak samochody na Piątej Alei. Powoli zaczęłam lubić swoje życie tutaj, ale zarazem mocno tęskniłam za tym, co zostawiłam w ojczystym kraju. Za prostotą i chwilami spędzonymi z mamą w domu. Brakowało mi jej, ale telefony i wiadomości nie umiały mi dać namiastki jej fizycznej bliskości. Kiedy po prostu mogłam usiąść koło niej i się przytulić, albo wspólnie wypić herbatę przy oglądaniu serialu. Przeglądałam nasze zdjęcia w telefonie i czułam jak łzy toczą się po moim policzku, aby za chwilę zniknąć w bawełnianej poszewce poduszki.

Zapisane w gwiazdachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz