treinta y dos

369 16 0
                                    

Chłopak zamknął drzwi tarasowe za sobą i usiadł naprzeciwko mnie. Patrzyłam na chłopaka, nie odrywając od niego oczu. Indigo musze przyznać jest chłopakiem, który jest dla mnie ideałem wygląda tak jakbym to ja sama sobie go zaprojektowała. Ciemne roztrzepane włosy, które opadały mu delikatnie na czoło, idealna symetryczna twarz, najcudowniejsze na świecie zielone oczy w które mogłabym się patrzyć godzinami, prosty nos, różowe pełne usta, idealnie proste białe zęby, 2 małe pieprzyki koło prawego oka i jeden pod ustami, który był tylko zauważalny gdy się uśmiechał, oh a jego uśmiech? W życiu nie widziałam osoby z ładniejszym uśmiechem niż on. Chłopak jest ode mnie wyższy o jakieś 11 centymetrów i jest lekko przypakowany. Ma styl dokładnie taki jaki podoba mi się u chłopaków, a dodatkowo nosi srebrne kolczyki z diamentem, i cienki nie zwisający diamentowy naszyjnik.

Moja cała historia z Indigo jest skomplikowana i przez wiele osób nie zrozumiała. Gdy byłam w 10 klasie, a Din w 9 strasznie mi się podlizywał co na początku mnie frustrowało, ale potem gdy spotkaliśmy się na kilku imprezach złapaliśmy kontakt, który z dnia na dzień coraz bardziej się polepszał. Potem w wakacje przed 11 klasą, straciłam z nim dziewictwo, ale nigdy nikomu o tym nie powiedzieliśmy oprócz Molly oczywiście, a po jakimś czasie gdy odbywał się Homecoming, na który zaprosił mnie Alan zniknęliśmy by pojechać do In-N-Out. Zazdrosna o Alana była dziewczyna rozgadała wszystkim, że poszłam dać dupy Alanowi, i od tamtego momentu w niektórych w oczach należałam do fajnych osób ze względu na to że przespałam się z przystojnym, popularnym 12 klasista, a w niektórych za puszczalską rozpieszczoną przez rodziców dziwkę, a Din pomimo niezbyt dużej sympatii do Alana pomógł mi wszystkim wmówić, że pomiędzy mną, a starszym chłopakiem do niczego nie doszło.

-Coś się stało?- zapytałam nie odrywając wzroku od chłopaka, ale odrywając się od moich myśli

-Nic, pogadać chciałem nie było zbytnio okazji w środku- podniosł głowę łapiąc ze mną kontakt wzrokowy jednak po chwili go urwał, drapiąc się po karku

-Dalej je nosisz?- uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam, że chłopak dalej nosi bransoletki, które mu kiedyś zrobiłam

-Oczywiście, że tak- odwzajemnił uśmiech spoglądając na nadgarstek

-Um a co tam w twoim życiu miłosnym o ile mogę tak to nazywać- oparłam się ręką o leżak, czekając na odpowiedź która mnie ciekawiła

-Ni jak- ruszył ramionami

-Słyszałam, że zdradziłeś jakąś laskę 6 razy- spojrzałam na jego idealną twarz, którą oświetlały jedynie światła z dna basenu. Mój telefon wydał z siebie dźwięk dzwonienia, podniosłam go mając nadzieję że to Pedri do mnie odzwania, a ku mojemu zdziwieniu dzwonił Gavi. Wyszczerzyłam oczy zrywając się z siedzenia. Wbiegłam do środka, szybko kierując się na górę.

-MOLLY GAVI- powiedziałam przebiegając obok stołu przy którym wszyscy siedzieli. Gdy moje słowa tylko dotarły do dziewczyny ta zerwała się z siedzenia biegnąc prosto za mną do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, co zrobiła od razu po mnie dziewczyna przed tym zamykając drzwi.

-Halo?- odebrałam zmieniając język na Hiszpański

-Hej, um słyszałem od Pedriego, że wyjechałaś do Stanów i no chciałem się dowiedzieć na ile czy może na stałe- powiedział chłopak, szybko przetłumaczyłam Molly na angielski słowa chłopaka i się odciszyłam

-Wyjechałam, narazie ustalone jest wstępnie, że do 7 listopada i wracam do domu, a co?- zapytałam zaciekawiona, chłopak nie odpowiadał przez chwilę co dało mi moment na ponowne przetłumaczenie dziewczynie moich słów

-Myślałem o tym wszystkim co się stało, nie chce tego tak kończyć w ogóle nie chciałbym tego kończyć tylko wyjaśnić to i pomyśleć co możemy zrobić dalej- wyjąkał chłopak, słychać było po nim że się stresuje i to nie lekko -Oczywiście, jeśli ty chcesz- dodał zdenerwowany

-Jasne, jak wrócę możemy się umówić gdzieś i pogadać- powiedziałam i nie przeciągając rozmowy poinformowałam go, że muszę kończyć i się rozłączyłam

-O cholera- „przełączyłam" się na angielski

-Co powiedział- blondynka zapytała po chwili ciszy pomiędzy nami

-Że chcę się spotkać jak wrócimy- schowałam twarz w dłoniach, przemyślając cała tą sytuację

-Tooo co teraz zrobisz?- zapytała

-Pojadę coś wjebać w In-N-Out- wstałam z łóżka i opuściłam pokój. Zeszłam na dół, a przyjaciółka prosto za mną.

-Jadę do In N Out jedzie ktoś ze mną?- zapytałam całego towarzystwa, które prowadziło rozmowę. Każdy wykazał chęć jechania, ale obawiałam się tego że wszyscy z nich są podpici razem ze mną i nie chce ryzykować straceniem prawa jazdy w pierwszy dzień pobytu. Chociaż restauracja jest nie całe 9 minut autem od domu, jakie są szanse, że akurat w tym momencie napotkam gdzieś policję.

-Nie zmieścimy się w 9 osób do dwóch aut, jeszcze jednego dwu osobowego- powiedziałam łapiąc za kluczyki leżące na komodzie.

-To mi daj jeden i mogę małym pojechać razem z Xavierem- Alan podniósł rękę wskazując na blondyna. Przegryzałam wargę, myśląc nad tą propozycją. Czy abym na pewno chciała dać tak drogi samochód w ręce nie trzeźwego nastolatka?

-Dobra niech będzie, spróbuj mi chociaż trochę go zarysować to nie żyjesz- rzuciłam chłopakowi kluczyki, które złapał. Wszyscy wstali od stołu i skierowaliśmy się na podwórko, gdzie wytłumaczyłam chłopakowi jak i co gdzie jest, tak na wszelki wypadek. Chłopacy wsiedli do auta i odjechali z piskiem opon, czyli dokładnie tak jak mieli nie robić. Odwróciłam się wciskając guzik odblokowania do mojego drugiego samochodu. Obeszłam go wsiadając, zapięłam pasy. Podniosłam głowę i się skapnęłam, że nikt z pozostałych nie wsiadł.

-Wciśnijcie te guziki na klamkach debile- zaśmiałam się zamykając ponownie drzwi. Pokręciłam głową w rozbawieniu i zerknęłam na przeciskających się z tyłu 5-oro nastolatków.

-Jakie ułomy ani drzwi nie potrafią otworzyć, ani dobrze usiąść- Odwróciłam głowę, sprawdzając jak sobie radzą. Reagan siedziała u Masona na kolanach, a Erik trzymał Indigo. Biedny Sam siedział ściśnięty pomiędzy całą 4.

-Sory kurwa, nigdy nie otwierałem drzwi od G klasy- zdenerwowany Sam parsknął na moje słowa.

Odpaliłam silnik i wyjechałam z podjazdu. Cała podróż minęła spokojnie słuchaliśmy jakiś piosenek, które wszyscy śpiewaliśmy na cały głos co jakiś czas gryząc swoje jedzenie. Zatrzymaliśmy się na światłach, a moje oczy przykuła policja, która zatrzymała jakiś samochód. Przyglądałam się im z skupieniem i wtedy zauważyłam, że ten samochód należy do mnie. W oddali widziałam stojącego obok radiowozu Alana razem z Xavierem.

-Ty to nie Alan z Xavim?- siedząca obok mnie dziewczyna wskazała palcem na zatrzymany obok radiowozu samochód.

-No oczywiście, że to oni- zirytowana powiedziałam opierając głowę o podłokietnik

Ruszyłam, gdy światło zmieniło się na zielone i skręciłam w ulicę w której stały 2 zatrzymane pojazdy. Nie zatrzymując się obok nich, ani nie zwalniając nawet na sekundę pojechałam dalej patrząc jeszcze na nich w lusterku. Wjechałam na podjazd i wszyscy wyszliśmy z auta zatrzaskując za sobą drzwi. Otworzyłam drzwi i w ciszy wszyscy weszliśmy do środka domu. Usiadłam na kanapie w oczekiwaniu na tych dwóch debili, którzy nie są w stanie zrozumieć jednej rzeczy. Jeśli Policjanci ich sprawdzą alkomatem to mają przejebane, a szczególnie Xavier.

He's the one || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz