uno

4.1K 96 25
                                    

Drzwi od prywatnego samolotu mojego ojca się otworzyły, a we mnie uderzyła fala ciepła. Wystawiłam nogę poza samolot, a już słyszałam pełne radości krzyki mojej mamy i młodszego brata. Szybko zbiegłam ze schodów i od razu popędziłam do małego blondyna.

-Ava!!!!-wykrzyczał mój młodszy brat

-Hej słodziaku- złapałam go w swoje objęcia- Tak strasznie za tobą tęskniłam

-Ja za tobą też- powiedział chłopiec

Puściłam blondyna i poszłam w kierunku mojej mamy

-Hej mamuś- powiedziałam uśmiechnięta przytulając się do niej

Ta pocałowała mnie w czubek głowy przyciskając mocniej mnie do niej.

-Gdzie tata?- rozglądnęłam się

-Tata ma teraz trening, więc nie mógł przyjechać samolot miał lądować
później i nie dał rady szybciej, ale jak chcesz możemy pojechać na stadion- powiedziała kobieta uśmiechając się do mnie szeroko

-Jasne, że tak!- wykrzyczałam, mój tata to była najlepsza osoba na świecie, zawsze byłam jego gwiazdką na niebie i kochał mnie jak swoją córkę, pomimo to że jestem adoptowana, nikt ze świata nie wie o tym i każdy myśli że Xaviemu Hernándezowi w wieku 22 lat urodziła się córka, a tu jednak zdziwienie.

Wsiedliśmy do samochodu i zapięliśmy pasy, po chwili samochód ruszył już w stronę stadionu. Byłam zmęczona całą tą podróżą w końcu jechałam z mojego mieszkania w stanach na lotnisko jakieś 2 godziny potem lot trwał około 10 godzin plus zmiana czasowa, jestem
W Y K O Ń C Z O N A.

-Ava kochanie zdrzemnij się może, wyglądasz na strasznie zmęczoną- powiedziała moja rodzicielka, co wykonałam bez wachania. Sen to było jedyne o czym teraz marzyłam.


-Wstawaj Av już jesteśmy!- wykrzyczał mój podekscytowany brat.

Otworzyłam oczy i od razu ukazał się nim wielki stadion Barcelony. Odpięłam pas najszybciej jak mogłam i wybiegłam z samochodu. Biegłam jak głupia pchając każde drzwi po kolei

Gdy dobiegłam na boisko wbiegłam na nie przez wejście, którym wchodzą zawodnicy.

-RUSZAĆ SIĘ PANOWIE! CO TO MA BYĆ ZA LENISTWO, MECZ JUŻ JUTRO, A WY SIĘ LENICIE DO ROBOTY JUŻ- wydarł się mężczyzna dmuchając w gwizdek

Nie byłam pewna czy to będzie dobry pomysł żeby podchodzić do niego, bo jeszcze się na mnie wydrze i co. Dobra kto nie ryzykuje ten nie pije szampana -pomyślałam

-TATO!- krzyknęłam, a kiedy mężczyzna mnie usłyszał odwrócił się w moją stronę -Boże, czy to moje dziecko?"- powiedział

Zaczęłam biec w jego stronę co przykuło uwagę graczy. Rzuciłam się w ramiona mojego staruszka.

-Avuś jak ty wypiękniałaś- ojciec ujął moją twarz w dłonie i się jej przyglądał

Piłkarze przyglądali się całej tej sytuacji, niektórzy patrzyli na to z uśmiechem, a niektórzy z totalnym zdezorientowaniem. Moją uwagę przykuł brunet, który wpatrywał się we mnie jakby chciał mi dziurę wywiercić w moim ciele. Zaraz obok niego stał Pedri, który tylko na... O MATKO PEDRI. Szybko wydostałam się z uścisku ojca i pobiegłam w jego stronę, chłopak już wiedząc co się stroi rozłożył ramiona. Przytuliłam go z całej siły, a ten mnie tylko złapał za uda i podniósł do góry, owinęłam nogi wokół jego bioder, a ręce umieściłam na karku.

-JAK JA SIĘ STĘSKNIŁAM ZA TOBĄ- powiedziałam wpatrując się w jego oczy

-No ja za tobą też Avs- postawił mnie na ziemi, abym mogła się przywitać z resztą drużyny, co uczyniłam

-My się chyba nie znamy- stanęłam patrząc na bruneta który stał obok Pedro

-Najwidoczniej nie- uśmiechnął się, oooo kuurwaaaaa to się nie dzieje

-W takim razie jestem Ava, córka trenera- powiedziałam stając dumnie

-Miło mi, ja jestem Pablo, Pablo Gavira ale wszyscy mówią do mnie Gavi- uśmiechnęłam się ukazując swój aparat z różowymi gumeczkami

-Masz śliczny uśmiech tak przy okazji- powiedział chłopak na co się speszyłam

Chłopak patrząc na mnie odgarnął swoje kręcone brązowe włosy z czoła

-Dobraaa widzę, że tu już coś iskrzy pomiędzy wami, my mamy trening do zrobienia-Pedro odwrócił się do Gaviego, który patrzył na mnie -A piękną Panią musimy pożegnać z boiska- powiedział starszy brunet

Zeszłam z boiska i poszłam do ojca.

-Kto to jest ten Gavi?- zapytałam

Ojciec spojrzał na mnie kątem oka -Mówisz serio, czy ty chcesz żebym ci po prostu o nim opowiedział- uśmiechnęłam się nie winie

-Nie mam co ci za bardzo o nim opowiadać, dobry chłopak. Jest w twoim wieku i ma urodziny 5 sierpnia dwa dni przed twoimi- zdziwiłam się -Zróbcie sobie dzieciaka i niech się
6 sierpnia urodzi- zaśmiał się, no ha ha ha bardzo śmieszne uśmiałam się

Odeszłam i usiadłam na wygodnych fotelach obserwując trening piłkarzy, a najbardziej skupiając uwagę na Gavim,
Ten chłopak ma coś w sobie.

He's the one || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz