Pozbyła się pasa zaraz po tym, jak koła maszyny dotknęły podłoża. Oddychała jeszcze szybciej niż w trakcie akrobacji. Widok szczęśliwego Jeysa za sterami obudził w niej coś, co domagało się zaspokojenia. Kiedy tylko upewniła się, że zakończył wszystkie czynności wymagane przy lądowaniu, dotknęła go ponownie.
– Chciałabym... chciałabym cię teraz pocałować... I nie tylko pocałować...
Wpatrzył się w jej twarz. Zobaczył coś, czego nie widział chyba nigdy wcześniej. Obiema rękami ujął jej głowę i zbliżył do niej twarz. Serce zaczęło bić szybciej, kiedy jego wargi zwarły się z jej ustami w gwałtownym pocałunku.
Pocałowała go, mocno, intensywnie. Jednocześnie przesiadła się z fotela na jego kolana. Miejsca nie było szczególnie dużo, ale wystarczyło. Zaczęła podnosić mu koszulkę. Była nakręcona podniebnymi akrobacjami, a poza tym Jeys był taki pociągający... Wciągnęła w nozdrza męski zapach jego rozgrzanej skóry. Tego jej brakowało. Ze swojej perspektywy nie była z nikim od ponad miesiąca.
Nie tylko serce przyspieszyło, oddech też, kiedy usiadła mu na kolanach. I wtedy uświadomił sobie jeszcze jedno. Nigdy nie robił czegoś takiego w żadnym samolocie. On, zawodowy pilot... Gwałtownym ruchem zdjął z niej bluzkę, niemal w tym samym momencie, kiedy pozbył się z siebie koszulki.
"Ostry seks..." – przypomniały mu się słowa Reana, które wypowiedział poprzedniego dnia rano. Coś takiego lubiła. W pewnym sensie wiedział o tym, bo przecież tam, w hotelu, pokazała, co lubi.
Zachłannymi dłońmi błądził po jej gładkiej, ciepłej skórze, obsypując pocałunkami całą twarz i szyję.
Rozpięła stanik i zrzuciła go gdzieś na podłogę kabiny.
– Chyba musimy... zdjąć też spodnie – powiedziała w przerwie pomiędzy pocałunkami. To oznaczało konieczność odsunięcia się od siebie, ale tylko na chwilę, tyle wytrzyma. A potem znów będą blisko, bardzo blisko.
– Rozepnij – rzucił, a sam odpinał już guzik i zamek jej spodni. Kiedy rozpięła jego dżinsy, uniosła się trochę, na tyle, na ile pozwalała kabina kokpitu. Pomógł jej zdjąć spodnie, a potem zsunął też swoje. Znów mogła usiąść.
Dosiadła go okrakiem, jakoś znalazła miejsce na nogi. Bokserki nie stanowiły już wyzwania, uporała się z nimi bardzo szybko i wreszcie dotarła do sedna. Przez chwilę trzymała go w dłoni, po czym zajęła odpowiednią pozycję i opadła, co wywołało niezwykle satysfakcjonujące uczucie wypełnienia. A to był dopiero początek... Zaczęła poruszać się w górę i w dół, na razie w niezbyt szybkim tempie. Rozkoszowała się bliskością Jeysa, jego dłońmi błądzącymi po jej ciele, pocałunkami, którymi wciąż ją zasypywał... Złapała go za ramiona i odchyliła trochę do tyłu, cały czas kontynuując wznoszenie i opadanie.
W tamtej chwili rzeczywistość przestała istnieć, albo może przybrała postać tej dziewczyny, która obdarzała go właśnie tym, czego tak bardzo mu brakowało przez ostatnie kilka dni. Nie spodziewał się czegoś takiego teraz, w tym małym, śmiesznym samolociku Maxa. Ale właśnie to było takie cudowne. To niestandardowe otoczenie i to, że zaskoczyła go tak bardzo. Mógł tylko zdać się teraz na nią. Miejsce, w którym byli, nie pozwalało na przejęcie inicjatywy. Ale starał się, jak mógł zrekompensować to w inny sposób. Całował ją gwałtownie i zachłannie, szybko przesuwał dłonie po tych fragmentach jej ciała, których był w stanie dosięgnąć. Z każdą chwilą przepełniało go coraz bardziej uczucie dziwnej szczęśliwości, oderwania od świata, od wszystkiego, co znajdowało się na zewnątrz. Czuł ją coraz bardziej i coraz mocniej. Puls przyspieszył znacznie.
W końcu zwiększyła tempo, i nieważne, że raz czy dwa walnęła głową w podsufitkę, czy jak tam się to nazywało w samolotach. Czasem przytulała się do Jeysa, czasem odchylała tak bardzo, że opierała się plecami o wolant. Czuła, że koniec jest bliski, chociaż nadchodził szybciej niż zazwyczaj. W ogóle jej to nie przeszkadzało. Tym razem odczuwała seks trochę inaczej niż zwykle, może bardziej autentycznie? Najczęściej robiła to po to, by rozładować emocje, teraz czuła prawdziwe pożądanie, które jeszcze się nie wypaliło.
CZYTASZ
Sztuka latania (Apokryfy III)
HumorTrzecia część serii „Apokryfy". Jeys, Rean i Weronika w towarzystwie ekscentrycznego milionera Maxa Rosco opuszczają Europę i udają się do Stanów. Zanim dotrą do domu obowiązkowo odstawią kilka dram i komedii. Wszystko zakończy się tragedią, która...