Rozdział 19

13.5K 1K 81
                                    

Siedziałam ucząc się do egzaminów semestralnych, które miały być już jutro. Głównie skupiałam się na przedmiotach ścisłych, z którymi miałam większy problem. Rozwiązywałam równania z dwiema niewiadomymi , gdy usłyszałam pukanie w okno. Wystraszyłam się z początku, a potem za szybą zobaczyłam Aarona. Totalnie się go nie spodziewałam, ale poszłam i otworzyłam okno. On wszedł od razu. 

- Każdej dziewczynie wchodzisz tak przez okno ? - Zrobiłam poirytowaną minę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. 

- Nie. Tylko ty masz takie fascynujące okiennice. - Zaśmiałam się, a on popatrzał na stos książek i kartek ksero leżących na moim biurku. Na podłodze walało się pełno pogniecionych kartek i zużytych wkładów z atramentem do pióra. Trochę się zawstydziłam tym bałaganem. 

- Przyszedłem, bo mam pewną sprawę. - Powiedział z wahaniem, a ja od razu się zaciekawiłam. 

- Jaką ? - Uniosłam brew jak zawsze. Nie miałam za bardzo czasu na pierdoły biorąc pod uwagę ilośc materiału, którego musiałam się porządnie nauczyć i nadrobić ten podczas, którego byłam na wagarach, a to nie było ani łatwe ani przyjemne. 

- No więc. Jutro te egzaminy, a ja totalnie nic nie umiem. No i chciałem zapytać czy ... Czy mi pomożesz ? Jeśli napiszę to źle będę pewnie po raz drugi siedział w tej samej klasie. - Kiedy to mówił masował się po karku tak jakby czuł się zażenowany, że prosi mnie o pomoc. A ja nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam mu pomóc, ale sama też potrzebowałam nauki. Westchnęłam. Chyba nie byłam najlepszą nauczycielką, ale skoro już się pofatygowałam żeby tu przyjść to mogę spróbować.

 - Hmm.. No dobra podejmuję wyzwanie. - Mruknęłam i przysunęłam drugie krzesło do biurka, na którym on usiadł. Ja sama odgarnęłam biurko z kartek ksero i nieudolnie próbowałam je jakoś posegregować, ale ostatecznie wszystkie zrzuciłam z biurka nad ziemie. Pod kupką zgniecionych kartek znalazłam książkę od matmy. Otworzyłam na spisie treści. 

- Więc czego nie rozumiesz ?

 - Wszystkiego. - Odpowiedział bez chwili wahania, a ja westchnęłam głęboko.

- Wiedziałam, że nie będziesz łatwym uczniem. - Mruknęłam i otworzyłam książkę na pierwszej stronie.

 - No dobra to tylko 328 stron. - Powiedziałam z udawanym entuzjazmem. Rozdział zaczynał się od banalnego potęgowania, więc przebrnęliśmy go bez większego problemu. Kolejny czyli geometria sprawiał mu większe trudności, aczkolwiek dał sobie radę. Kolejnym rozdziałem były równania, których Aaron zdawał się totalnie nie rozumieć. Tłumaczyłam mu to jak najłatwiej potrafiłam, ale on tylko patrzał tępo w książce i udawał, że rozumie. Po kilku minutach kiedy pisałam mu przykładowe równanie na kartce zerknęłam na niego kątem oka i zobaczyłam, że nie patrzy na to co piszę.

 - Ty mnie nie słuchasz prawda ? - Powiedziałam zirytowana. Kogo uczyłam ? Ściany ? Sama potrzebowałam powtórzenia materiału, a nie uczenia jakiś debili, którzy nie wiem jakim cudem dostali się do liceum.

- Nie. Zapatrzyłem się. - Powiedział jakby wyrwany z myśli, a jego wzrok stał się bardziej obecny. Może już wrócił do rzeczywistości. 

 - Więc zapatrz się na książkę. - Mruknęłam z ironiczną nutą w głosie, a on się roześmiał. 

- Chciałbym, ale książki nie są takie seksowne. - Serce zabiło mi szybciej, ale ciągle pisałam równanie. Najpierw chciałam zignorować wypowiedź, ale potem wymyśliłam coś lepszego.

 - Więc jeśli w wakacje chcesz patrzeć na mnie, a nie nauczyciela matematyki to radzę ci się skupić. - Powiedziałam w dalszym ciągu patrząc mu w oczy. Chyba zadziałało, bo zamknął się i patrzał na to co piszę. Jak czegoś nie rozumiał zadawał pytania. W końcu zrozumiał równania i mieliśmy z głowy i ten dział, pozostały nam jeszcze dwa działy, ale on zażądał przerwy. 

Mowa Wilków I i IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz