Wysilałam wszystkie swoje wilcze zmysły by móc ocenić gdzie się znajduję. Niestety widzieć w ciemności będę mogła widzieć dopiero po pełnej przemianie. Polegałam więc na węchu i słuchu. Czułam zapach starości i stęchlizny zupełnie jakbym była w jakimś starym i długo nieużywanym pomieszczeniu. Jedyny odgłos, który słyszałam to cichy szelest wiatru na dworze. Niestety nie potrafiłam ocenić gdzie jestem ani przez kogo jestem więziona. Czułam rozpacz, gdy usłyszałam pod sobą ciche kroki. Serce zabiło mi mocniej, gdy mosiężne buty szły po drewnianych stopniach. Słyszałam je coraz głośniej. Wiedziałam, że ktoś się zbliża.Wstrzymałam oddech, gdy jakieś drzwi w pobliżu mnie otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Zimny pot pojawił się na moim czole, gdy kroki były coraz bliżej mnie, a ja byłam kompletnie bezradna. Nic nie widziałam, a poza tym moje dłonie były związane. Chciałam coś powiedzieć, ale w gardle mi zaschło.
- Wreszcie mam to na co tak długo czekałem. - Zamarłam, gdy poznałam głos wuja Malcolma. Był wyjątkowo zimny i pozbawiony wszelkich emocji. Poczułam łzy w oczach. Co to wszystko miało znaczyć ? Byłam zagubiona.
- Odwiąż mnie ... wujku. - Głos mi się załamał, a wielkie łzy popłynęły mi po polikach. Tymczasem Malcolm zaśmiał się bez cienia wesołości. Przeszedł mnie dreszcz. Nagle poczułam, że nikomu nie mogę ufać. Każdy kto jest w pobliżu mnie okazuję się potworem i zdrajcą. Nawet mój własny wujek..
- Nie spodziewaj się tego. - Powiedział. Usłyszałam ciche pstryknięcie i mała żaróweczka pod sufitem zapaliła się po kilku sekundach. Taka mała ilość światła pozwoliła mi jednak ocenić położenie. Wokół były stare i zabytkowe meble obrośnięte grubym pajęczynami. Dodatkowo na przeciwko drzwi było na całą ścianę wielkie okno. Byłam na strychu w posiadłości Ravenwoodów. Znajdowałam się w klatce jak dzikie zwierzę. Spojrzałam na wujka. W tak słabym świetle wyglądał groźnie i złowieszczo. Na jego twarzy gościł uśmiech, a w oczach obłęd. Zamurowało mnie gdy zobaczyłam ten wyraz twarzy. Wyraz twarzy zabójcy.
- Dlaczego tu jestem ? - Głos znów mi się zatrząsł, ale nie ukrywałam zbyt strachu. Nie potrafiłam udawać twardej w takiej sytuacji. Wujek przysunął spod ściany krzesło na przeciwko klatki, w której się znajdowałam. Usiadł na nim z uśmiechem.
- Jesteś tu, bo wiem kim jesteś. - Wyjął z kieszeni fajkę i zapalniczkę. Odpalił ją i zaciągnął się porządnie. Odkąd tu przyjechałam wydawało mi się, że wujek wie zbyt wiele. Te wszystkie aluzje. Zachowywał się jakby mnie śledził.
- Skąd to wiesz ? - Wiem, że nie powinnam sugerować, że ma rację, ale ciekawość wzięła górę. Posłał mi kolejny tajemniczy i groźny uśmiech. Patrzałam w ziemię bojąc się patrzeć mu w oczy.
- To ja cię stworzyłem.
- To niemożliwe..
- Możliwe. To ja stworzyłem wilki zarażające jadem. To przeze mnie jesteś wilkołakiem. Od początku wszystko było ukartowane. Od początku planowałem, żeby ugryzł cię jeden z moich zmutowanych wilków. Chciałem obserwować twoje zachowania i robić na tobie różne badania. - To był dla mnie cios prosto w serce. Oznacza to, że dla Malcolma byłam jedynie nic nie wartym królikiem doświadczalnym. Byłam mu potrzebna do cholernych eksperymentów.
- Brzydzę się tobą ! I nie wezmę udziału w żadnych eksperymentach ! - Prawda była okrutna. W życiu nie spodziewałam się tego, że wujek, którego zawsze ceniłam może mi zrobić coś takiego. Eksperymenty na swojej własnej bratanicy. Czułam kolejne łzy płynące po policzkach. Nienawidziłam go.
- Nie obchodzi mnie co chcesz, a co nie. - Kolejny cios w serce. Malcolm podniósł się z krzesła i poszedł ku dużej szafie ze szklaną szybą. Otworzył drzwiczki i wyjął z nich strzykawkę, do której włożył igłę po czym zaczął iść w moją stronę. Na widok wielkiej igły poczułam jak robi mi się niedobrze. Za wszelką cenę musiałam stąd uciec.
CZYTASZ
Mowa Wilków I i II
AdventureSzesnastoletnia Agnes Ravenwood po śmierci ojca wraca do swojego rodzinnego miasta Seattle. Dziewczyna musi powrócić do szkoły, w której była prześladowana przez innych uczniów. Kiedy przechadza się po lesie zostaje ugryziona przez wilka. Od tamtego...