Nie znosiłem wigilii. Kojarzyła mi się ze sztuczną sielanką. Rodzina, która w głębi duszy się nienawidzi dzieliła się opłatkiem i mówiła miłe słowa. Wszyscy posyłali sobie sztuczne uśmiechy, które nic nie znaczyły. W oczach nienawiść. To była piętnasta wigilia w moim życiu. Miałem nadzieję, że szybko minie i znów wróci szara codzienność. Podczas, gdy moi koledzy byli szczęśliwi ze spędzania czasu z rodziną dla mnie to była katorga. Przymus. Rodzice udawali przed babcią jak bardzo mnie kochają, a ja musiałem udawać, że wszystko jest w porządku, ale nie było. Przed przyjazdem babci tata poszedł do mnie z poważną miną. Stałem i patrzałem w podłogę. Bałem się mu spojrzeć w oczy. Uważał, że patrząc mu w oczy pragnę się postawić. A to on tu rządził.
- Pamiętasz jaka była umowa ? - Powiedział stanowczym jak zawsze niskim głosem. Pokiwałem głową na znak, że pamiętam, ale wszystko we mnie krzyczało by się mu sprzeciwić. By mu powiedzieć co myślę. Przełknąłem te niewypowiedziane słowa, ale znów zachciało mi się odezwać nie proszonym.
- Znów mam udawać, że jesteś dobrym tatusiem ? - Zapytałem z goryczą. Głos trząsł mi się, ale poczułem dumę, że to powiedziałem. Postawiłem mu się. Jego wyraz twarzy zrobił się bardzo groźny. Podniósł rękę i już miał mnie uderzyć w twarz, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzał na mnie strasznym wzrokiem. Jego wyraz twarzy mówił, że to nie koniec. Że jeszcze się policzymy. Z góry było wiadomo, że nie wygram tej walki. Z rodzicami nigdy się nie wygrywa. Ojciec poszedł w stronę drzwi, a ja odetchnąłem z ulgą. Jednak poczułem skurcz na myśl, że po powrocie babci do domu nie będzie tak wesoło. Już nikt mnie nie uratuję. Usiadłem na krześle w jadalni. Wiele razy myślałem nad ucieczką, ale nie miałem co z sobą zrobić. Mógłbym uciec do babci, ale wtedy musiałbym jej powiedzieć prawdę. A bałem się to zrobić. W gruncie rzeczy ojciec to moja jedyna fobia. Od dziecka jestem zastraszany, szantażowany, bity. Im jestem starszy tym bardziej się buntuję, a to sprawia, że wszystko jeszcze bardziej się nasila. Poderwałem się z krzesła, gdy zobaczyłam wchodzącą do domu babcie. Popatrzała na mnie z serdecznym uśmiechem, więc również posłałem jej słaby uśmiech. Przytuliła mnie mocno, a ja przez chwile czułem się bezpieczny. Potem znów zobaczyłem lód w oczach ojca. Pewnie wymyślał mi już jakąś karę. Poczułem się zupełnie bezradny ...
***
Kiedy tylko babcia wyszła z domu poczułem narastający niepokój. Bóle brzucha, gulę w gardle. Wiedziałem co się teraz wydarzy. Kiedy tylko ojciec wrócił uśmiechnął się złośliwie.
- Idź na górę, ale już ! - Krzyknął ostrym tonem, mimo że wiedział, że i tak posłusznie wykonam polecenia. Moje nogi były jak z waty. Wlokłem je za sobą i wszedłem do pokoju. - Ściągnij koszulkę. - Zrobiłem to z trzęsącymi się rękoma. Rzuciłem ją na kanapę. Zacisnąłem powieki. I wtedy dostałem skórzanym paskiem po plecach. Zawyłem z bólu, więc zacisnąłem zęby. Nastąpiło kolejne uderzenie.
- Może to cię nauczy jak się zwracać do ojca gówniarzu ! - Krzyczał ojciec, gdy okładał mnie pasem raz po raz. Moje ciało trzęsło się z bólu. Myślałem, że upadnę, gdy skończył. Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi na klucz tak żebym nie mógł wyjść. Złapałem się za plecy, które piekły niemiłosiernie. Kiedy spojrzałem na moją rękę była we krwi. Podszedłem do staroświeckiego lustra i obróciłem się tak by widzieć plecy. Zamarłem. Moje pręgi były straszliwie czerwone, a w około były rany. Patrzałem w lustro przez kilka minut. Ostatecznie przestałem się wpatrywać w rany i założyłem koszulkę. Szybko poczułem jak przesiąka świeżą krwią. Miałem jednak nadzieję, że wkrótce przestanę krwawić. Chciałem położyć się na kanapie, ale kiedy tylko się oparłem jęknąłem z bólu. Wszystko tak cholernie piekło. Otworzyłem okno, gdyż poczułem jak robi mi się gorąco. Wyjrzałem przez nie. Było już bardzo ciemno, ale przez głowę przeszła mi myśl by wyjść na dwór. Mimo iż było to pierwsze piętro postanowiłem wskoczyć na niższy daszek, a potem na ziemię. Powoli więc wdrapałem się na parapet po czym skoczyłem na dach. Nie przewidziałem jednak hałasu związanego ze skokiem. Pomyślałem jednak, że teraz nie mam się jak wycofać. Kiedy skoczyłem na ziemię poszedłem w stronę pobliskiego lasku. Prawie nic nie widziałem, ale czułem narastającą wolność i szczęście. Tak jakbym raz na zawsze uciekł od okrutnego ojca. Szedłem pośród drzew w świetle księżyca myśląc o tym co by było gdybym urodził się w zwykłej, kochającej rodzinie. Na pewno byłbym inny. Taka patologia w jakiej żyłem poniekąd ukształtowała mnie jako człowieka. Sprawiła, że jestem bardziej odporny na zadawany przez innych ból psychiczny i fizyczny. Moje rozmyślenia przerwało dzikie wycie. Dziwne. Nigdy nie słyszałem o tym, żeby w okolicznych lasach kręciły się wilki. A może to jakiś pies z przedmieści ? Tylko, że byłem zbyt głęboko w lesie. Niemożliwe żebym słyszał psa z takiej odległości. Obok mnie poruszyły się krzaki. Poczułem mieszankę strachu, a zaciekawienia. Nie wiedziałem czy powinienem się cofać czy może raczej podejść do źródła ruchu. Dlatego ostatecznie stałem w miejscu próbując coś wychwycić wzrokiem bądź słuchem. Usłyszałem warknięcie. Gwałtowanie zacząłem się cofać i wpadłem na coś wielkiego. Przewróciłam się i zapiekły mnie plecy. Pomyślałem, że to drzewo, ale kiedy chciałem się podnieść zrozumiałem, że bardzo się myliłem. Księżyc oświetlił ogromnego wilka, który napierał na mnie swoim cielskiem. Jego żółte oczy błyszczały, a z gęby kapała ślina. Przez myśl mi przeszło, że to pewnie wilk z wścieklizną. Jednak późno do mnie dotarło, że jestem w niebezpieczeństwie. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić poczułem jak wilk ugryzł mnie w rękę, która zaczęła pulsować. Poczułem zapach swojej krwi. Chciałem wołać po pomoc, ale jaki to miało sens ? Byłem sam na sam z bestią...
_____________________________________________
W końcu po jakiś 10 dniach udało mi się dodac rozdział specjalny. Czekaliście na niego tak długo głównie przez nawał pracy domowej. Jest to dopiero drugi tydzień szkoły, a mnie jutro czekają trzy sprawdziany. W dodatku piszę w tym roku egzamin gimnazjalny i nauka jest dla mnie teraz priorytetem także rozdziały prawdopodobnie będą jeszcze rzadziej niż zwykle. Proszę piszcie w komentarzach co sądzicie o rozdziale specjalnym, ponieważ one mnie bardzo motywują ! Komentarzy nigdy za wiele :D
A i oczywiście dziękuje za te 100 obserwacji ! ♥
CZYTASZ
Mowa Wilków I i II
AdventureSzesnastoletnia Agnes Ravenwood po śmierci ojca wraca do swojego rodzinnego miasta Seattle. Dziewczyna musi powrócić do szkoły, w której była prześladowana przez innych uczniów. Kiedy przechadza się po lesie zostaje ugryziona przez wilka. Od tamtego...