Rozdział 28

11.5K 1.2K 40
                                    

Po zatłoczonej sali migotały kolorowe światła. Muzyka huczała w głowie i mieszała się z biciem serca. Wszędzie tylko spocone tańczące ciała. W tłumie nie mogłam odnaleźć nikogo z mojej grupy. Zrezygnowana usiadłam na kanapie czekając aż ktoś znajomy pojawi się na widoku. Jednak po kilku sekundach podniosłam się z miejsca. Siedzenie nie ma sensu. Przecisnęłam się między tańczącymi ludźmi co było nie lada wyzwaniem. Podeszłam do baru, w którym robili drinki. Stanęłam na palcach.

- Proszę wódkę z colą. - Powiedziałam niższym tonem, a barman spojrzał na mnie drwiąco po czym się roześmiał.

- Najpierw idź do przedszkola. - Zezłościł mnie jego tekst i przez głowę przeszła mi myśl by jakoś sarkastycznie się odgryźc. Jednak postanowiłam zachować się jak dama, więc po prostu odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Czułam się niesamowicie upokorzona. I w tym momencie ktoś złapał mnie za tyłek. Odwróciłam się błyskawicznie jeszcze bardziej upokorzona. Był to jakiś wysoki chłopak w moim wieku, który szczerzył zęby myśląc, że może wszystko. Zacisnęłam zęby i podniosłam w rękę by dać mu w twarz gdy ktoś mnie wyprzedził. Znikąd pojawił się Aaron i uderzył chłopaka prosto w nos.Ten zatoczył się do tyłu i wpadł na ścianę. Wkurzyłam się jeszcze bardziej.

- Dlaczego go uderzyłeś ? Sama chciałam to zrobić ! Czy musisz mnie ciągle wyręczać ? - Wybuchnęłam głośnym krzykiem, który i tak był prawie, że nie słyszalny przy tej głośnej muzyce. Tymczasem z wargi chłopaka leciała krew jednak nie zwracałam na niego większej uwagi. Aaron zamiast mi odpowiedzieć odwrócił się ode mnie plecami i chciał znowu przywalić chłopakowi. Jak zwykle musiałam go powstrzymywać. Podeszłam do Aarona i stanęłam na palcach całując go delikatnie. Momentalnie poczułam jak się rozluźnia, ale gdy otworzył oczy dalej były żółte. Miałam jednak nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Aaron patrzał na mnie przez dłuższą chwilę zszokowany. Tamten chłopak nagle przestał go obchodzić. Nagle zobaczyłam w oddali podążającego ku nam nauczyciela. Złapałam szybko Aarona za rękę. Musieliśmy się jakoś przecisnąć przez ten tłum.

- Co idziecie się bzykać ? - Rzucił z głupim uśmieszkiem chłopak, który mnie klepnął w tyłek. Dziwne, że nie bał się ryzykować. Aaron napiął mięśnie i popatrzał na niego groźnie. Musiałam jakoś rozluźnić sytuacje. Nauczyciel nie mógł go teraz zobaczyć.

- Tak, zazdrościsz ? - Mruknęłam. Aaron się uśmiechnął triumfalnie. Udało nam się wyjść z sali dyskotekowej na podwórko gdzie powoli się ściemniało.

- McCarteney ! - Usłyszałam krzyk wychowawcy, więc razem z Aaronem schowaliśmy się za budynkiem, w którym mieliśmy nocować. Mieliśmy jakąś minute zanim wychowawca nas znajdzie.

- Dlaczego twoje oczy nie zmieniają koloru ? - Zapytałam szeptem zniecierpliwiona. Ciągle były mocno żółte.

- A co myślałaś, że jak mnie pocałujesz to nagle się staną zielone ? - Faktycznie o tym nie pomyślałam. Aaron się uspokoił swoją wściekłość, ale pocałunkiem wywołałam inną emocje. Pożądanie. Uśmiechnęłam się lekko, ale on tego nie widział.

- Jesteś beznadziejny. - Szepnęłam i wtedy nasunął mi się pewien pomysł. - Poczekaj tu. - Okrążyłam budynek i wbiegłam schodami na górę. Otworzyłam drzwi od pokoju Aarona i wzięłam okulary przeciwsłoneczne. Zatrzasnęłam głośno drzwi i wróciłam z powrotem. - Trzymaj. - Podałam mu okulary, a on je założył szybko. Odetchnęłam z ulgą.

- McCartney ! - Znów usłyszeliśmy głos. Tym razem był o wiele bardziej zdenerwowany.

- Tak, Proszę Pana ? - Aaron pokazał mu się.

- Pójdziesz ze mną !

                                                                                               ***

Mowa Wilków I i IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz