Wpatrywałam się w promienie słoneczne przebijające się przez rolety. Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Tylko leżałam i rozmyślałam począwszy od Aarona poprzez tematy egzystencjalne. Spojrzałam na mój płaski brzuch z pewną odrazą. Leżenie i myślenie o tym przez tyle godzin wprowadzało mnie w stan depresyjny, dlatego postanowiłam wyjść do ludzi. Spróbować zapomnieć o wszystkim - jeśli to możliwe. Usiadłam na brzegu łóżka i spojrzałam w lustro wiszące na przeciwko. Próbowałam się do siebie uśmiechnąć, ale marnie to wyglądało. Wygramoliłam się z łóżka i wyjęłam ubrania z szafy. Bezmyślnie narzuciłam na siebie pierwszy lepszy t-shirt i jeansy. Przeszłam do korytarza, zawiązałam vansy i zamknęłam za sobą dom. Nie wiedziałam jeszcze, gdzie pójdę, ale wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam w tym pomieszczeniu. Zeszłam po schodach do baru. Nie było wiele ludzi. Steve przecierał komodę, a przy stoliku koło drzwi siedziała kobieta z mężczyzną. Dość młodzi. Uśmiechali się do siebie trzymając się za ręce na stoliku. Wprawiło mnie w to jeszcze gorszy humor.
- Wszystko w porządku Agnes? - Usłyszałam głos Steve'a i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że patrzyłam trochę za długo na tych dwoje. Odwróciłam głowę w jego stronę, próbując zrobić luzacką minę.
- Wszystko gra. - Przełknęłam ślinę. Nie zamierzałam o tym rozmawiać. Nie dzisiaj.
- Słabo wyglądasz. - Jaki spostrzegawczy. Na pewno w ten sposób sprawi, że będzie lepiej. Zamiast odpowiadać postanowiłam mu posłać słaby uśmiech i odjeść. Nie mam ochoty na tego typu rozmowy. Idąc zobaczyłam jeszcze, że przy stoliku siedzi Vicky z kubkiem kawy i jakimś magazynem. Ona też wyglądała na lekko zmęczoną. W porównaniu do wczoraj była też bez makijażu, a to sprawiało, że od razu wyglądała sympatyczniej. Przypomniałam sobie, że ona i Aaron za sobą nie przepadają, więc przynajmniej nie pytałaby o niego. W końcu podniosła głowę i zobaczyła, że stoję przy jej stoliku i się patrzę. Poczułam się głupio, ale było za późno by się wycofać. Parsknęła śmiechem.
- Chcesz się dosiąść czy może wolisz mnie podziwiać na stojąco? - Mruknęła ze śmiechem, a ja poczułam się jeszcze gorzej. Nie dziwię się, że ona i Aaron się nie lubią. Są tacy sami. Zbyt pewni siebie i onieśmielający.
- No wiesz, nie wyglądasz dzisiaj lepiej niż ja. - Usiadałam na przeciwko niej, a ona się roześmiała.
- W sumie nie zaprzeczę. To mój zły dzień. Dobrze, że ktoś stworzył napój bogów, czytaj kawę. - Powiedziała i wzięła porządny łyk gorącego napoju. Dopiero teraz byłam w stanie się jej przyjrzeć. Bez makijażu naprawdę wyglądała łagodniej. Poza tym jej włosy były dziś spięte w kucyk. Jedynie srebrny kolczyk wciąż się mienił na jej pełnych wargach.
- Nie tylko ty masz dzisiaj zły dzień. - Mruknęłam, a ona spojrzała na mnie jakby weryfikowała to jak bardzo źle wyglądam.
- To prawda, że wyglądasz fatalnie, ale nie pytam. Jak będziesz chciała, to sama powiesz co się stało. - Posłałam jej słaby uśmiech. To było miłe z jej strony. Jednak poruszyła temat, na który raczej nie chciałam wchodzić. Już miałam go zmienić, gdy zadzwonił dzwoneczek i w drzwiach zobaczyłam jego. Vicky też odwróciła głowę.
- Ooo pan idealny Aaron przyszedł. - Rzuciła z sarkazmem. Jednak zignorowałam to, bo patrzyłam na niego. Wchodząc szukał czegoś wzrokiem aż w końcu zatrzymał się na mnie. O nie. Zaczął się do nas zbliżać, a ja od razu czułam skurcz w żołądku na myśl o wczorajszym dniu.
- Agnes musimy porozmawiać. - Powiedział poważnym tonem przez co przeszedł mnie zimny dreszcz.
- To już się domyślam kto ci tak zniszczył dzień. - Zaśmiała się gorzko Vicky. - Idź sobie stąd zanim powiem ci coś brzydkiego. - Syknęła na Aarona, który zmarszczył brwi poirytowany.
- Nie wtrącaj się nie w swoje sprawy. - Rzucił i znów zaczął patrzeć na mnie. Jeszcze wczoraj czułam wstręt do tego człowieka. A jak dzisiaj zmanipuluję mnie Aaron McCartney? - Chodź ze mną na górę. - Zwrócił się do mnie wyraźnie zmieniając barwę głosu na delikatniejszą.
- Nigdzie z tobą nie idę. - Powiedziałam to bez wahania. Aż poczułam, że jestem z siebie dumna. Nie mogę mu ciągle ulegać. Nie jestem jego własnością.
- Musisz, albo zrobię coś głupiego. - Uniosłam jedną brew. Nie wiem co oznaczało ''coś głupiego'' i nie wiedziałam czy chcę się przekonać. - Sama tego chciałaś. - Aaron uklęknął przede mną, a wszyscy ludzie w restauracji zaczęli na nas patrzeć z jakimś oczekiwaniem, jak gdyby miał mi się zaraz oświadczyć.
- Przestań. - Wycedziłam cicho przez zęby. Było mi wstyd za niego.
- Więc chodź ze mną. - Przewróciłam oczami i podniosłam się z siedzenia.
- Ale idziemy na zewnątrz. - Kiwnął głową, a ja pomachałam Vicky, która najwyraźniej nie była zadowolona z mojej decyzji. Wyszliśmy na ulicę. O tej godzinie Seattle spacerowało już dość dużo ludzi. Większość w pośpiechu, idąc do pracy. - Czego ode mnie chcesz? - Zaczęłam oschle. Chyba się nie spodziewał takiej reakcji.
- Słuchaj. Zachowałem się wczoraj jak dupek. Ale jestem nim. Nie umiem panować na emocjami, mimo, że minęło tak dużo czasu od mojej przemiany. Po prostu nie miałem prawdziwej rodziny. Nie wiem jak się zachowywać, gdy kogoś się kocha. Jesteś pierwszą dziewczyną, która znaczy dla mnie coś więcej, a ja ciągle to psuję. Jeśli chodzi o te dziecko to damy sobie jakoś radę. Zostanę z Tobą. - Westchnął głęboko i patrzył ciągle w ziemie jakby się wstydził. Poczułam się trochę nieswojo. Ostatni raz przede mną się otworzył, gdy zabrał mnie od okropnej cioci i wujka. Od tamtego momentu nasza relacja się popsuła. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Ciągle milczałam, gdy on wypowiedział te magiczne słowa. - Kocham cię ponad wszystko. - Dopiero teraz na mnie spojrzał. A ja poczułam narastający rumieniec. Nie wiedziałam jak mam zareagować. Nie miałam poddawać się manipulacji Aarona, ale z drugiej strony czułam, ze to wszystko było takie szczere. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek powiedzieć poczułam jego usta na swoim czole. Delikatnie musnął je wargami, a później się odsunął. - Przemyśl to, proszę. - Zamrugałam kilka razy nie dowierzając w to jak bardzo Aaron McCartney jest w stanie się zmienić z dnia na dzień. Gdy to powiedział odszedł. Nie wiedziałam gdzie, ale jeszcze długo stałam tak na ulicy rozmyślając.
____________________________________Nie mogę w to uwierzyć, że tak szybko wbiliście tych 50 followersów! Ale widzę, że i mi i Wam pasuje taki układ.
A na dzisiaj kolejne zadanie! Wejdźcie na mojego bloga --> klaudialisiecka.blogspot.com
(Dla leniwych -> link znajdziecie w opisie na moim profilu)
Przewińcie stronę do samego końca i po lewej stronie znajdziecie zakładkę obserwatorzy. Kliknijcie obserwuj (musicie mieć konto google) i skomentujcie obojętnie jaki post z dopiskiem, że jesteście z wattpada. Jak będzie 80 obserwacji to lecimy z kolejnym rozdziałem!
A i jeszcze jedno! Co myślicie o grupie na facebooku? Nazwałabym ją Liski Klaudii i pisalibyśmy tam o wszystkim. Byli by tam ludzie, którzy czytają mojego wattpada, bloga i obserwują na instagramie. Piszcie koniecznie w komentarzach czy bylibyście chętni, bo nie wiem czy tworzyć :)
CZYTASZ
Mowa Wilków I i II
AdventureSzesnastoletnia Agnes Ravenwood po śmierci ojca wraca do swojego rodzinnego miasta Seattle. Dziewczyna musi powrócić do szkoły, w której była prześladowana przez innych uczniów. Kiedy przechadza się po lesie zostaje ugryziona przez wilka. Od tamtego...