Rozdział 27

13.1K 1.3K 81
                                    

Siedziałam już od dwóch godzin na niewygodnym krzesełku patrząc w ciszy na szybujący samolot. Na przeciwko mnie była ogromna szyba z widokiem na pas startowy. Po egzaminach miała się odbyć dwudniowa wycieczka do słonecznej Kalifornii. Było pełno osób z naszej szkoły, a nie było tej jednej, której mi brakowało. Aarona. Po pocałunku ani razu go nie widziałam. Chris powiedział mi później, że poleciał do ojca właśnie do Kalifornii i miał do nas dołączyć na miejscu. Teraz Chris siedział obok mnie jedząc jakąś kanapkę, którą kupił na lotnisku.

- Mmm pyszna jest. Chcesz spróbować ? - Ocknęłam się widząc jak Chris podsuwa mi kanapkę do ust. Pokiwałam głową na znak, że nie mam ochoty. Wzruszył ramionami i zrobił potężnego gryza. Burczało mi trochę w brzuchu, ale nie mogłam nic przełknąć. Nie lubiłam latać samolotem, bo zawsze bałam się, że się rozbijemy. W dodatku nie wiedziałam co u Aarona. Nie wiedziałam co się wydarzy, gdy znów się zobaczymy.

- Uwaga ! Proszę o uwagę ! - Zaczął krzyczeć opiekun grupy, a mój wzrok powędrował w jego stronę. W około było mnóstwo ludzi i chaosu, dlatego nie każdy go zauważył. W końcu cała grupa zamilkła wpatrzona w niego. Wszyscy byli wymęczeni czekaniem i nudą. - Jest już na samolot. Idziemy za mną. - Wszyscy powstali z miejsc jak oparzeni. Uczucie ulgi pojawiło się na ich twarzach. Ja też wstałam i wzięłam swoją małą torebkę, w której miałam same najważniejsze przedmioty takie jak telefon czy portfel. Kiedy wyszliśmy z lotniska musieliśmy się przenieść do małego busa, który przewoził ludzi spod wyjścia pod sam samolot. Wielu uczniów szeptało w podnieceniu. Zapewne lecieli samolotem po raz pierwszy. Tymczasem mnie skręcało. Wchodziliśmy gęsiego do samolotu po czym rozsiedliśmy się na całkiem wygodnych siedzeniach. Chris usiadł koło mnie, a ja głośno wypuściłam powietrze.

- Denerwujesz się ? - Zapytał Chris trochę zaniepokojony. Czyżby przestraszył się, że go obrzygam ? Pokiwałam głową. Naprawdę źle się czułam. Pamiętam kiedy pierwszy raz leciałam z tatą do Phoenix. Wtedy byłam podniecona i zachwycona tym wszystkim, ale kiedy zaczęliśmy startować miałam wrażenie jakby mój żołądek robił fikołki. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu. Głos z głośnika obwieścił, że mamy zapiąć pasy oraz wziąć gumy do żucia, które zapobiegają zatykaniu się uszu. Ja jednak dalej siedziałam nieruchomo. Usłyszałam po prawej strzyknięcie pasów. Potem Chris zapiął moje co było na swój sposób słodkie. Zaszeleściło opakowanie gum miętowych. Wyjął dwie i jedną podał mi na rękę. Wzięłam ją do buzi patrząc przed siebie. Czułam jak brzuch boli mnie coraz bardziej. W samolocie panowała dziwna atmosfera. Wszelkie podniecone szepty uczniów huczały mi w głowie jakbym była po metalowym koncercie. Co jakiś czas robiło mi się ciemno przed oczami, więc dużo mrugałam bojąc się, że zemdleje. Z głośników jeszcze raz było słychać głos tym razem informujący o starcie. Złapałam się kurczowo rączki siedzenia. Samolot zaczął się rozpędzać po pasie startowym, a następnie wzniósł się w powietrze. Poczułam się jakby moje ciało przyległo do siedzenia. - Może pogadamy ? Szybciej ci minie droga. - Uśmiech Chrisa mnie odrobinę uspokoił. To było urocze, że tak się martwił. Musiałam mieć naprawdę przerażony wyraz twarzy.

- Okey. - Powiedziałam trochę zachrypniętym głosem, w którym było słychać nutkę przerażenia. Starałam się nie patrzeć zza szybę.

- No więc ty i Aaron jesteście teraz razem ? - Zapytał szczerząc się jak głupi. Mimo woli uśmiechnęłam się. Chyba wiedział, że ten temat trochę mnie odpręży. Spojrzałam w jego ciemne prawie, że czarne oczy. Co miałam odpowiedzieć ? Sama nie znałam odpowiedzi.

- Masz jeszcze jakieś głupie pytania ? - Uniosłam brew, a on się roześmiał.

- Nie. Wyczerpałaś limit. - Znów się uśmiechnęłam. Poczułam z ulgą jak ból brzucha powoli ustępuję. Śmiech jak widać łagodzi strach, a więc dobrze, że miałam przy sobie Chrisa.

Mowa Wilków I i IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz