Rozdział 9

17.2K 1.2K 49
                                    

Minął jakiś tydzień od zdarzeń związanych z wujkiem. Prawie w ogóle z nim nie rozmawiałam. Jakoś nie potrafiłam. Każdy dzień mijał mi tak samo. Szkoła, jedzenie, spanie. Jednak potrzebowałam takiej rutyny po ostatnich tygodniach tego nieustannego zamieszania i chaosu. Wreszcie odpoczęłam od tego wszystkiego. Może nawet przyzwyczaiłam się do mieszkania tutaj. Na myśl, że dzisiaj nasza szkoła ma mecz z drużyną z przeciwnej szkoły robiła mi się klucha w gardle. Ogrom ludzi, hałas i bijatyki. Nie miałam na to ochoty, ale no cóż. Rozmyślając tak czekałam na ławce, aż zabrzmi dzwonek. Koło mnie przechodziła grupka ludzi patrząc na mnie ze wstrętem. Moja sytuacja z rówieśnikami przez ten czas się nie polepszyła, no ale cóż nie będę płakac z tego powodu. To nie mój wybór tylko ich. Moją uwagę przykuł wysoki chłopak o orzechowych oczach. Najpierw rzucił spojrzenie w moją stronę. Potem zaczął się wręcz wpatrywac. Nagle zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli iśc w stronę hali sportowej. Ja jednak się ociągałam. Chłopak również pozostał na swoim miejscu.

- Nie śpieszy ci się ? - Zapytał niby to obojętnie, ale dalej się we mnie wpatrywał  jakbym była co najmniej zielona.

- Jakoś nie lubię tego typu spotkań. - Odparłam próbując użyc luzackiego tonu, ale mój głos i tak zdawał się spięty. On potarł ręką o swój kark, a ja starałam się kontynuowac  temat. - A ty nie grasz ? - Spojrzałam wymownie na jego umięśnione ręce. 

- Gram, ale w 1 lidze, dzisiaj gra druga. - Uśmiechnął się jakby dumny ze swoich osiągnięc. - Dobra chodźmy, bo nas nauczyciele nakryją. - Wstał szybko, a ja poszłam za nim. - Więc czemu ludzie ze szkoły cię nie lubią ? - Rzucił, gdy zajmowaliśmy miejsce na ogromnej i wypełnionej już ludźmi hali.

- To chyba ze względu na moją rodzinę. - Nie bardzo chciałam się przed nim otworzyc. Nie wiedziałam czy mogę mu ufac, bo wyglądał na takiemu któremu powierzyc sekretu nie można. Kiwnął głową i pokazał bym usiadła koło niego. Wtem zabrzmiał gwizdek i zaczął się mecz koszykówki. Chłopak odwrócił się i z kimś gadał śmiejąc się. To pewnie ze mnie. Odwróciłam głowę i zdziwiłam się, gdy okazało się, że to chłopak którego widziałam w lesie. Poczułam się dziwnie. Starałam się skupic na meczu, ale to że siedział za mną on mnie rozpraszało. 

- O proszę przyszła ta od Ravenwooda ! - Krzyknęła jakaś dziewczyna, a ja się odwróciłam. Zobaczyłam grupkę plastików, która się śmiała. Zlekceważyłam to. - Słyszałam, że jej wujaszek powinien iśc do paki ! - Ciągnęła dalej się śmiejąc. Poczułam rumieńce na policzkach. Nikt nie ma prawa obrażac mojej rodziny !

- Nie przejmuj się nimi. - Powiedział chłopak obok mnie jakby zobaczył, że się denerwuję. 

- Ooo a gdzie twój tatuś Ravenwood ?! - Wszystkie wybuchły śmiechem, a ja poczułam jak wbiera się we mnie złośc. Nie, nie złośc. Wściekłośc. Jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła. Poczułam falę gorąca. Zacisnęłam zęby. Próbowałam to zignorowac, ale to było silniejsze ode mnie. Wstałam i rzuciłam się na dziewczynę obrażającą moją rodzinę. 

- Nie będziesz obrażac mojej rodziny suko ! - Uderzyłam ją pięścią prostą w twarz, ale nim zdąrzyłam dac upust emocją poczułam dwie osoby, które mnie łapią od tylu za ręce i odciągają.Próbowałam się wyrwac, ale nic z tego. Odwróciłam głowę i spostrzegłam, że to chłopak z którym rozmawiałam i ten o zielonych oczach. Kiedy wyprowadzali mnie siłą do wyjścia ja poczułam ogromną satysfakcję. Z nosa tej chamskiej dziewczyny leciała strużka krwi, a ona biedna rozmazała sobie make-up. Uśmiechnęłam się do siebie i wtedy zostałam zamknięta w pomieszczeniu z piłkami. 

- Co ty robisz ?! - Zaczął krzyczec chłopak o zielonych oczach. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wskazał na moje ręcę. Moje żyły były strasznie czerwone. Drugi chłopak podał mi telefon i zobaczyłam, że moje oczy jakby zżółkły. Zawsze były brązowe teraz były jakby piwne. Zamarłam. Jak to możliwe ? - Więc ty nie wiesz ? 

- O czym ? - Wydusiłam z siebie ledwo patrząc ze zdumieniem na swoje oczy.

- Nie udawaj głupiej ! - Krzyknął chłopak o zielonych oczach i na jego rękach również pojawiły się czerwone żyły.

- Aaron wyjdź ! - Dopiero teraz poznałam jego imię. Aaron wyszedł posłusznie trzaskając drzwiami i zostałam tylko z chłopakiem o orzechowych oczach. 

- Co się dzieję ? - Zapytałam go nie pewnie. Dalej nie wiedziałam czy mogę mu ufac.

- Posłuchaj nie mogę teraz z tobą o tym rozmawiac. Przyjdź jeszcze dzisiaj o 19:00 do kafejki Steven'a. Wszystko ci powiem tylko idź teraz do domu ! Nie możesz zostac w szkole. - Mówił szeptem, a ja ciągle kiwałam głową. Kiedy to mówił patrzał mi w oczy, a to sprawiło, że kompletnie mu zaufałam. 

                                                                                       ***

Biegłam ile sił w nogach lasem. Nie mogłam wrócic do domu. Przecież Dalia by mnie zabiła gdyby dowiedziała się, że wagaruję. Wystarczyło kilka minut bym znalazła się na polance, na której niegdyś się bawiłam i na której zostałam ugryziona. Od tamtego momentu tam nie byłam, ale teraz miałam ochotę tu przeczekac mecz. Usiadłam w tym samym miejscu opierając się głową o pień. Nim zdążyłam zamknąc oczy i w pełni się zrelaksowac usłyszałam cichutki szelst. Otworzyłam szybko oczy i wdrapałam się na drzewo. Teraz mnie nie ugryzie. Wyczekiwałam w skupieniu wilka. I faktycznie chwilę później wyszedł ten z którym ostatnio biegałam. Odetchnęłam z ulgą i zeszłam na dół. Wilk od razu do mnie podbiegł i skoczył na mnie, a ja runęłam na ziemię. Na początku przestraszyłam się, ale on mnie znowu tylko polizał. Zaśmiałam się i go pogłaskałam. Nie musiałam się go bac. Był moim przyjacielem. Jedynym przyjacielem ...

Mowa Wilków I i IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz