Rozdział I

108 9 5
                                    

Miraculia i Mayura uśmiechnęły się porozumiewawczo, kiedy to okazało się, że Chloe chce jednak przejść na ich stronę.
-Doskonale, tak jak zaplanowałem. - rzekł Władca Ciem, a na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech. - Mayuro - zwrócił się do kobiety. - Odbierz pierścień Czarnemu Kotu. - Kobieta ruszyła do walki z bohaterem. Niestety została pokonana przez Biedronkę, która podszywając się pod Chloe, odzyskała swoje moce. Kobieta straciła też miraculum pszczoły, a w dodatku nie udało jej się przekonać Chloe do zostawienia Biedronki. Po tym jak z nią walczyła była zmuszona się ewakuować, ponieważ ta o mały włos nie zabrała jej miraculum i nie odkryła jej tożsamości.

Zrezygnowana, pokonana i z poczuciem winy wróciła do kryjówki.
-Przepraszam, Władco Ciem... zawiodłam... - wybełkotała.
-Nie, Mayuro, następnym razem nam się powiedzie. Ustawiliśmy się na przyszłość. Jestem pewnien, że Chloe Bourgeois niedługo zmieni zdanie i do nas dołączy. - rzekł pewny swoich słów mężczyzna, wciąż wpatrując się w okno. Lecz ze strony Mayury nie było już żadnej odpowiedzi. Złoczyńcę to zaintrygowało.
-Wszystko okej? - spytał.
-Tak... jest w porządku... - rzekła odwracając wzrok. Stała z założonymi rękami, oplatając się własnymi ramionami i unikając przy tym kontaktu wzrokowego z Gabrielem. Wtedy Władca Ciem ruszył pewnym siebie krokiem w jej stronę. Złapał za podbródek, tym samym zmuszając ją do kontaktu wzrokowego. Widział smutek w jej oczach. Poza tym czuł jej głęboki żal przez swoje miraculum. Wpatrywał się bez słowa w jej granatowo-różowe oczy, a potem bez słowa ją przytulił.
-Przecież Ci mówiłem, że nic się nie stało.
Jego postawa bardzo ją zaskoczyła. Położyła mu dłonie na plecach i przyciskając go mocniej do siebie schowała głowę w jego objęciach. Tam czuła się bezpiecznie i tak dobrze. Szczególnie wtedy, kiedy zataczał jej na plecach koła swoją dłonią. Gabriel czuł jak bije jej serce, ale czuł też jak z każdą sekundą robi się spokojniejsza. Przymknęła powieki tylko na chwilę, by móc rozkoszować się tą cudowną chwilą, jednak po chwili obudziła się w łóżku cała zlana zimnym potem.

Jak tylko podniosła się na łóżku, poczuła zawroty głowy, nad którymi nie umiała zapanować, więc znów upadła na pościel. Wzięła dwa wdechy i spróbowała jeszcze raz. Niestety znów była za słaba, by nawet zapanować nad własną głową.
-To upokarzające... - pomyślała zawstydzona własnym stanem. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu, jednak ścisnęła kąciki oczu opuszkami palców, tak by je powstrzymać. Nie chciała płakać, nie chciała się rozklejać, nie chciała, żeby emocje przejęły nad nią kontrolę. Nie chciała, by ktokolwiek wiedział. Pragnęła tylko odpowiednio wykonać swoje zadanie, ale te ciągłe porażki już ją wykańczały. Chciała być tylko użyteczna, a nie być źródłem zmartwień i trosk dla Gabriela, którego przecież tak bardzo pragnęła uszczęśliwić. To był jej cel. Cel warty każdej ceny.

Kiedy Gabriel przyszedł ją odwiedzić i zobaczyć jak się czuje, zastał ją starającą się samodzielnie podnieść.
-Nathalie, co Ty najlepszego wyprawiasz? - spytał, odstawiając kubek ciepłej herbaty, który dla niej przyniósł i szybko do niej podbiegając. Złapał ją za brzuch i znów położył w łóżku.
-Teraz musisz dużo odpoczywać. Tak, żeby się zregenerować.
-Ale ja nie chcę odpoczywać. - rzekła stanowczo, znów próbując się podnieść. Lecz wcześniejsza sytuacja powtórzyła się po raz kolejny - zakręciło jej się w głowie i znowu wylądowała na poduszce. Rzuciła przelotne spojrzenie w stronę Gabriela i westchnęła.
-Nie zachowuj się jak dziecko. - powiedział poprawiając kołdrę, tak by szczelnie przykrywała jego asystentkę. - Znowu zemdlałaś. To nie zdrowe tak ciągle używać uszkodzonego miraculum. Myślę, że zrezygnujemy i damy sobie spokój z tą uszkodzoną broszką. - oznajmił.
-Że co?! - spytała zdruzgotana na nowo podnosząc głowę i opadając na pościel. - Dlaczego? - spytała już nieco ciszej.
-To dla Twojego dobra.
-Proszę... daj mi jeszcze jedną szansę... tym razem będzie inaczej... poprawię się...
-Ale to nie chodzi o Ciebie - rzekł siadając na rogu łóżka i mieszając zawartość kubka - ale o Twoje zdrowie. Nie chcę, żebyś cierpiała z mojej winy.
-Nic mi nie jest, naprawdę. - zapewniała go, na co Gabriel tylko westchnął.
-Niech Ci będzie. Spróbujemy następnym razem, może się uda.
-Na pewno się uda... - rzekła kładąc mu na dłoni swoją dłoń.
-A teraz powiedz mi jak się czujesz? - spytał dotykając jej czoła, co wywołało u niej wielkie rumieńce.
-W-W porządku...
-Ale masz strasznie silne zawroty głowy. - stwierdził. - Pomogę Ci się podnieść. Musisz to wypić. - oznajmił wskazując na kubek, w którym znajdowała się herbata wymieszana z lekarstwem. Znów odstawił kubek na stolik i złapał kobietę za ramiona. Pomógł jej usiąść, jednak jej znów zakręciło się w głowie. Jednak tym razem zamiast do tyłu na poduszkę, poleciała do przodu na Gabriela. Mężczyzna przytulił ją mocno do siebie, a potem wciąż jej nie puszczając pomógł się napić. Cudowne uczucie, kiedy osoba, którą kochasz zachowuje się tak jakby odwzajemniała Twoje uczucia. Problem stanowi jedynie fakt, że Ty wiesz, że kocha kogoś innego. Smutne...

"Zrobię dla Ciebie wszystko" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz