-Nie poddam się! - krzyknęła w myślach i pomimo zwiększającego się palącego bólu na plecach i ramionach, wstała i szła dalej przed siebie. Nie wiedziała nawet gdzie jest wyjście. Uznała, że w razie czego wyskoczy z budynku przez okno. Rozglądała się w poszukiwaniu mężczyzny.
-Argg... - upadła na kolana, bo znów poczuła pieczenie w okolicach pleców. Podparła się rękami o ziemię i ruszła znów przed siebie. W sumie, to po czym stąpała trudno było nazwać ziemią. To był już raczej popiół. Idąc w ogniu i czarnym dymie, nagle go spostrzegła. Leżał na ziemii, nieprzytomny, bezbronny. Do jej oczu mimowolnie napłynęły łzy. Nie myśląc zbyt wiele, dobiegła do niego i wzięła go w ramiona. Jedną ręką trzymała go za nogi, drugą za plecy. Ognień palił się dookoła, ale jego na całe szczęście jeszcze nie drasnął. Rozejrzała się dookoła siebie i wtedy dojrzała drzwi w oddali. Przed nimi oczywiście był ognień. Mnóstwo błyszczącego złowrogą czerwienią ognia. Nie miała wyboru. Weszła w ogień zasłaniając Władcę Ciem resztkami swojej sukienki, a sama pchając ciało w największy ogień. Ktoś mógłby rzecz, że była nieodpowiedzialna, a ktoś inny, że głupia. Ale bez względu na to czy to prawda czy nie, jej postawa była bohaterska, a ona wykazała się poświęceniem w imię miłości. Mało kto zdobyłby się na taki czyn. Razem z Gabrielem wylądowała na ziemii. Próbowała go obudzić.
-Władco Ciem, wstawaj... - płakała przejeżdżając swoim placem po jego policzku gdzie akurat kapnęła jedna z jej licznych łez. - No proszę Cię. Dla kogo ja będę walczyć jeśli nie dla Ciebie? Bez Władcy Ciem Mayura jest nikomu nieptrzebna. Proszę... - wyszeptała kładąc głowę na jego klatce piersiowej i przymykając powieki. - Nie chcę tu zostać sama. Na tym niesprawiedliwym świecie. Ty jedyny dałeś mi sens życia...
-Tutaj jest ta zbrodniarka! - wykrzyczała Biedronka. Za nią stał Czarny Kot. Oboje byli w złym stanie, ale na pewno nie w tak złym jak Mayura. Adrien pociągnął ją za rękę i postawił przed Biedronką, a ta uderzyła ją swoim jojo. Tak, że kobieta znalazła się po drugiej stronie ulicy. Bohaterowie zbliżyli się do niej wolnym krokiem.
-Jest bezbronna i przemęczona. Wreszcie możemy zabrać jej miraculum i ją zdemaskować. - przyznał Czarny Kot.
-A co z Władcą Ciem?
-Obawiam się, że zakończył już swój żywot. Później się nim zajmiemy. - stwierdził i wskazał na niego kciukiem, nawet się nie odwracając. I to był jego błąd. Nie powinien go lekceważyć. W tym bowiem momencie mężczyzna się podnosił.
Przez pierwsze sekundy nie mógł zakodować co się dzieje. Miał rozmazany obraz przed oczami i kręciło mu się w głowie. Wtedy dostrzegł, że Mayura jest w niebezpieczeństwie i jednym, gwałtownym ruchem, którego nikt się nie spodziewał znalazł się między kobietą a nastolatkami.
-Łapy przy sobie!!! - wrzasnął na całe gardło. - Dajcie jej spokój! - wysyczał, zasłaniając ją własnym ciałem.
-Myślisz, że to nas przestraszy? - zaśmiał się kpiąco Czarny Kot.
-Za długo terroryzowaliście Paryż. Przyszedł czas na zdemaskowanie Was. - przyznała Biedronka. - trzeba było wcześniej myśleć o konsekwencjach.
Władca Ciem wyjął laskę i przystąpił do pojedynku z Biedronką. Czarny Kot natomiast zbliżał się już do Mayury. Lecz ta ostatkiem sił wyjęła z wachlarza małe piórko i przemieniła je w amok, który szybko wpadł do leżącej na ulicy monety i dzięki temu stworzyła potężną ćmę, z którą zmuszony był walczyć chłopak. Marinette szybko zostawiła mężczyznę i ruszyła na pomoc partnerowi. Lecz, by nigdzie nie uciekł odpchnęła go na bok, tak by stracił równowagę, upadł i nie mógł się nigdzie przemieścić. Udało jej się go unieruchomić, gdyż po upadku był zbyt słaby by wstać. Tak samo jak Mayura. Oboje nie byli w stanie samodzielnie się poruszać. Lecz wtedy niespodziewanie nadjechał samochód, który potrącił Władcę Ciem i ten wylądował na sąsiednim chodniku. Mayura złapała się za serce. Nie mogła już tego dłużej wytrzymać. Była w takim szoku, że nie mogła nawet płakać. Zostawiła emopotwora i ruszyła w stronę Władcy Ciem. Nie miała siły biec ani nawet iść. Po prostu się wlekła. Jedna noga za drugą, tak by dotrzeć tam jak najszybciej, by go uratować, nie zawieść. Przecież to nie mogło się tak skończyć. Wszędzie była krew, pot, i łzy. Poranionymi nogami uklęknęła przy nim i wzięła w dłonie jego głowę, kładąc ją sobie na kolanach. Głaskała go powoli nucąc przy tym jakąś melodię. A potem gwałtownie zerwała się z miejsca i znów biorąc go na ręce po prostu uciekła skacząc po budynkach. Po drodze dostała jeszcze laską od Czarnego Kota i upadła twarzą do ziemi, ale znowu się podniosła. Była niezłomna, nic jej nie było w stanie zatrzymać. Odrzuciła laskę Kotu prosto w twarz, a sama zniknęła za budynkami. Bohaterowie nie mieli czasu ich gonić. Nadal walczyli z emopotworem.
CZYTASZ
"Zrobię dla Ciebie wszystko" (Miraculous Gabenath)
Ficção AdolescenteGabriel i Nathalie powoli zbliżają się do siebie coraz bardziej, a jednak wciąż mają mnóstwo przeszkód do pokonania. Urodziny, wycieczka, ochroniarz i inne sprawy, z którymi muszą się zmierzyć, a przy tym ciągła walka o miracula sprawiają, że ich re...