Rozdział XIII

36 4 0
                                    

Nathalie ukryła się w jedym z zaułków wraz z Władcą Ciem i oboje przeszli przemianę zwrotną. Wtedy zobaczyła na jego koszuli krew. Mnóstwo krwi na jego klatce piersiowej. Biała koszula była teraz krwistoczerwona. A jednak i tu się nie poddała i porwała swoje ubranie, by mieć coś na wzór bandażu i zatamowała krwawienie. Była zdeterminowana i się nie poddawała. Lecz czuła się nieswojo, dotykając palcami jego gorącej piersi. To wywołało u niej silny rumieniec. Gabriel, który przez cały ten czas odkąd Nathalie wynosiła go z budynku był raz przytomny a raz nie, miał prześwity w pamięci tego co się działo, więc w miarę na bieżąco wszystko kodował.
-Moja bohaterka... - myślał kiedy kobieta dotykała zranionymi dłońmi jego gołej klatki piersiowej. A ona wciąż się czerwieniła. Coraz mocniej. Był taki słaby i umięśniony jednocześnie. Własnymi opuszkami palców dotykała jego sześciopaka, zawijając szybko, acz dokładnie "bandaż" na jego piersi. To była niezręczna chwila dla nich obojga. Kiedy wreszcie jej się udało zatamować krwawienie wzięła go pod ramię i próbowała go podnieść.
-Proszę Cię wstań, błagam. - wyszeptała i upadła, bo ciężar jego ciała to było dla niej zbyt wiele. Oboje znaleźli się znów na ziemii.
-To koniec. Jestem za słaba. - zapłakała pierwszy raz od tamej chwili.
-D-Dasz radę... - wyszeptał a ona spojrzała na niego oczami przepełnionymi nadzieją. - M-Może Ciebie też trzeba opatrzyć? - spytał patrząc jej głęboko w oczy.
-Nie ma teraz na to czasu. Musimy dotrzeć do domu...
-I co potem?
-Ja... nie wiem... zadzwonię na pogotowie... ale teraz musimy iść... nasze telefony są w domu...
-M-Możemy... arggh! ...od kogoś pożyczyć...
-Bardzo Cię boli? - spytała dotykając dla odmiany jego brzucha, który przed chwilą także bandażowała, bo tam też był ranny.
-Wytrzymam. A co z Tobą?
-To teraz nie ma znaczenia! - zapłakała.
-Dla mnie ma znaczenie... większe niż Ci się wydaje... - spojrzeli na siebie w ciszy - znajdźmy jakiś bar i stamtąd zadzwonimy.
-Dasz radę dojść, bo jeśli nie to pójdę sama.
-Ja dam radę, ale może Ty lepiej zostań, bo nadźwigałaś się mnie  już wystarczająco. Jestem w miarę opatrzony, a Ty nie...
-Idziemy razem albo idę sama. - zadecydowała. Gabriel nie miał siły się kłócić.

Złapali się za ręce i ruszyli ku najbliższej restauracji. Po chwili pogotowie było już w drodze. Wtedy Gabriel zemdlał.
-Przepraszam, że Cię w to wszystko wplątałem... - wyszeptał. Lecz ona nie zdążyła nawet na to zareagować, bo zaraz padła następna po nim. Zemdlała z braku sił i wycieńczenia, no i żalu. Po prostu jej organizm nie wytrzymał dłużej takiej presji.

Obudziła się w łóżku szpitalnym. Obok niej siedział Gabriel. Wszystkie rany miał dokładnie opatrzone. Siedział trzymając w dłoni jej zdartą, ale teraz już obandażowaną dłoń i delikatnie ją głaszcząc spoglądał przez okno.
-Jak się czujesz? - spytała gwałtownie podnosząc się na łóżku. Równie gwałtownie Gabriel spojrzał w jej kierunku.
-Są na świecie ważniejsze rzeczy niż to jak ja się czuję. Masz o wiele gorsze obrażenia. Powiedz jak Ty się czujesz?
-Nie powiem, jeśli nie dowiem się najpierw co z Tobą. - kobieta założyła ręce na piersi.
-Jak widać w porządku. I jak widać z Tobą jest o wiele gorzej. Lekarz powiedział, że masz połamane żebra i poparzenia drugiego stopnia. - Nathalie rozszerzyła oczy.
-Jest ze mną, aż tak źle...? - spytał cicho wpatrując się teraz w białą, czystą pościel.
-Tak. Próbuję Ci uświadomić, że jesteś w naprawdę kiepskim stanie. Nie możesz zamartwiać się mną, w czasie gdy Ty o wiele bardziej potrzebujesz pomocy. - nastała chwila ciszy. Gabriel spuścił wzrok ku podłodze. - Tak mi wstyd, że Cię w to wszystko wplątałem... to moja wina. To ja powinienem teraz znajdować się na Twoim miejscu! To ja zasługuję, by cierpieć a nie Ty! - wrzasnął. W odpowiedzi otrzymał tylko surowe i karcące spojrzenie Nathalie.
-Przestań. Mogłeś tam stracić życie. O mało się nie spaliłeś. Potem samochód Cię potrącił.
-Żyję tylko dzięki Tobie. - znów podniósł wzrok i położył jej na ramionach dłonie. - Jeszcze nigdy w życiu nie spotkałem się z tak bohaterską postawą jak ta. Jesteś moją bohaterką i już zawsze nią pozostaniesz. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się spłacić w stosunku do Ciebie dług. Nigdy sobie nie wybaczę krzywd, których

doznałaś przez mój idiotyczny plan. Jestem pod wrażeniem Twojej niezłomności, charyzmy, poświęcenia. Jeszcze nikt nigdy nie zaimponował mi tak jak Ty. - usłyszeć takie słowa od obiektu swoich westchnień było cudownie. Nathalie zapomniała już o tym, że wszystko ją boli. - Czy ja mogę Cię przytulić? - spytał rozkładając ramiona. - Tylko tak bardzo delikatnie, wiem, że jesteś poparzona i masz połamane żebra.
Nathalie objęła go delikatnie, a on zamknął ją w uścisku. Nagle przeszedł ją przeszywający ból na plecach. Jakkolwiek delikatnie ją złapał, to i tak nic nie dało. Chcąc nie chcąc wyrwała się z jego uścisku.
-Przepraszam Cię najmocniej. Nie chciałem Ci zrobić krzywdy. - rzekł szybko zabierając swoją dłoń.
-Już dobrze. Nic mi nie jest.
Gabriel zmarszczył brwi.
-Przestań to ciągle powtarzać. Jesteś ranna, więc nie mów, że nic Ci nie jest.
Potem poszła do łazienki. Gabriel prawie natychmiast zarejestrował, że coś się stało.

"Zrobię dla Ciebie wszystko" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz