Rozdział VI

49 4 5
                                    

Nie mogła się teraz poddać ani co gorsza oddać biżuteri. To był pierwszy raz od dawna, kiedy czegoś nie zepsuła i nie zamierzała tego zmieniać. Chciała użyć miraculum żółwia, ale kwami potrzebowało najpierw czegoś do jedzenia. Teoretycznie mogła oddać mu kolorowe ciastka, ale nie chciała pokazywać przy bohaterach, że także mają nowe umiejętności. Zrobiła, więc coś innego. Coś dużo bardziej ryzykownego. Po prostu wskoczyła do rzeki obok. Bohaterowie powymieniali zaskoczone spojrzenia, a potem postanowili się rozejść, tak by nakarmić kwami i wrócić do wody w postaci syren. Lecz wtedy było już za późno, bo ani Mayury, ani miraculum żółwia nie znaleźli.

W międzyczasie Władca Ciem o mało nie wyzionął ducha. Stracił wszelki kontakt z Mayurą. W dodatku ona wpadła do wody. Czym prędzej ruszył nad rzekę zostawiając w kryjówce nawet własną laskę, która wcześniej wypadła mu z rąk.
Nathalie przeszła przemianę zwrotną, a następnie Duusu zamieniło się w AquaDussu i Mayura zmieniła się w granatową syrenę, o długim granatowym ogonie, z różowymi dodatkami przypominającym pawi ogon. Machnęła nim dwa razy i w bardzo szybkim tempie znalazła się po drugiej stronie rzeki. Musiała jakoś wrócić do domu, ale ciężko jej było określić, w którym kierunku powinna popłynąć. Na dodatek nie powinna była spędzać zbyt wiele czasu w tej rzece, gdyż woda była wręcz lodowata. Nagle usłyszała wołanie Władcy Ciem. Chciała wypłynąć na powierzchnię, ale jej ogon zaplątał się w zaroślach, znajdujących się na dnie. Z całych sił szarpała i ciągnęła, ale to wszystko było na nic. Przez to Gabriel tym bardziej się wystraszył, ponieważ widział jej ciało pod powierzchnią i był pewien, że zemdlała. Ukucnął przy brzegu i objął ją dłońmi w pasie, by wyciągnąć kobietę, jednak z jakiegoś nieznanego mu powodu, było to niewykonalne. Wtedy Mayura wyjęła swój wachlarz i przecięła rośliny wypływając na powierzchnię. Czym prędzej mężczyzna złapał ją w ramiona i wziął na ręce. Lecz trzymał teraz, nie swoją asystentkę, nie Mayurę, a potężną syrenę. Była cała przemoczona, a potem kichnęła. Mimo tego, że woda wręcz z niej kapała, mężczyzna przycisnął jej głowę do piersi.
-Zdobyłam miraculum żółwia. - powiedziała dumnie, po czym włożyła mu do dłoni bransoletkę. Chyba jednak zrobiła więcej niż tylko zdobyła miraculum, bo po tym wszystkim zdobyła także serce Gabriela. I jak się potem okazało, nie tylko Gabriela.

Mężczyzna niósł dumnie majestatyczną syrenę w swoich ramionach. Ta co jakiś czas cicho kichała.
-Za dużo dla mnie ryzykujesz... - rzekł po chwili ciszy.
-Bo dla Ciebie warto. - kaszlnęła.
-Przeziębiłaś się.
-Nieee... nic mi nie będzie. - Mayura machnęła niedbale ręką. Ale się pomyliła. Nazajutrz rano dopadła ją gorączka, katar i kaszel, które jednak próbowała ukryć przed szefem. Aby nie wzbudzać podejrzeń postanowiła wziąć leki. Potrzebowała tylko takich naprawdę mocnych, które zadziałałyby po jednym użyciu. Na szczęście jej przyjaciółka była lekarzem, więc udzieliła jej telefonicznej porady, a receptę przesłała pocztą elektroniczną. Nathalie skorzystała z chwili nieobecności szefa i ją wydrukowała.

Stała przy oknie, czytając jakie lekarstwa przepisała jej lekarka. Niestety w tamtym momencie nieobecność Gabriela nie trwała wiecznie.
-Co robisz? - spytał.
-Ja... czytam...
-To widzę. Ale co czytasz?
-Patrzę na mój grafik. - rzekła pokazując mu drugą kartę, którą rzeczywiście był jej grafik.
-Ale mogę wiedzieć czemu?
-Bo szukam, kiedy będę miała jakiś wolny termin...
-Wolny termin, by... - Gabriel nie dawał za wygraną. Nathalie westchnęła.
-Żeby się wybrać do apteki...
-Czyli jednak jesteś chora. Przeziębiłaś się wczoraj, mam rację?
-Mam tylko lekki katar i tyle.
Gabriel rzucił okiem na receptę.
-Daj mi to. - wyrwał jej kartkę z dłoni i sam zaczął ją oglądać. - I kiedy miałabyś hipotetycznie się wybrać do tej apteki według tego grafiku?
-Noo, jutro pod wieczór mam trochę czasu.
-Jutro pod wieczór. - Gabriel nie mógł powstrzymać złośliwego uśmiechu. - Nathalie - zaczął odrywając wreszcie wzrok od kartki. - Coś sobie wyjaśnijmy. Po pierwsze ja Cię nie wypuszczę z domu w nocy. Jeszcze coś Ci się stanie. - kobieta zmarszczyła brwi. - I na pewno nie, kiedy jesteś chora.
-Lekko przeziębiona. - poprawiła go.
-Mów jak sobie chcesz. A poza tym nie musisz czekać na przyjęcie lekarstw, aż do jutra. Weźmiesz je już dzisiaj. - to rzekłszy zawołał Gorillę i wręczył mu kartkę. - Pojedziesz teraz do apteki i kupisz wszystkie te lekarstwa. - rzekł podając mu swoje pieniądze. Nathalie próbowała prostestować, ale Gabriel jej nie słuchał. Ochroniarz spojrzał kątem oka na asystentkę szefa, która starała się robić dobrą minę do złej gry. Wyglądała koszmarnie, ale i tak udawała, że nic jej nie jest. Mężczyzna czym prędzej wybiegł, by jak najszybciej wrócić z lekami. Gabriel spojrzał przelotnie na Nathalie, która trzymała się rogu biurka i udawała, że wszystko jest w porządku.
-Widzę jak się chwiejesz. Nie musisz przede mną udawać. - rzekł z lekkim uśmiechem na twarzy. Bawiła go upartość Nathalie.
-Ale ja się czuję dobrze. - kobieta dalej brnęła w swoje. Szef zbliżył się do niej i zabrał jej z biurka dłoń, którą się przytrzymywała, tak, że wpadła prosto na Gabriela, który natychmiast ją złapał i trzymał mocno w swoich ramionach. Ich twarze były tak blisko siebie, usta dzielił zaledwie centymetr, oczy wpatrywały się w siebie z wzajemną uwagą.

"Zrobię dla Ciebie wszystko" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz