ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـ♡ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـ
༄Ta blizna gdzieś wewnątrz mnie, jest czymś, czego nie mogę naprawić༄
Uniosłem wzrok znad telefonu. Ciężko było mi spać w nocy, odkąd zmieniliśmy diametralnie strefy czasowe. Cóż, najwidoczniej Tate nie miał z tym takich problemów jak ja. Mój przyjaciel bez problemów zasypiał nawet w samolocie. Jednak nie ja.
Po przylocie do Finlandii musiałem mocno zmienić mój tryb funkcjonowania. No fakt, powinienem się przyzwyczaić, bo to w końcu nie mój pierwszy lot do Europy, ale z każdym razem po powrocie do domu odzwyczajałem się i takim sposobem wszystko zataczało koło.
Czasami chciałbym, żeby Tate również nie spał w nocy, wiem to głupie, ale wtedy miałbym komu opowiedzieć moje wszystkie idiotyczne domysły i teorie. A tak, muszę zatrzymać je dla siebie. Nawet nie wiem co o nich myśleć.
Przekręciłem się na bok, z myślą, że może jednak spróbuję przespać parę godzin. Bez skutku. No nic, postanowiłem się przejść. Byłem debilem, że chciałem chodzić spacerniakiem o 3 w nocy, ale trudno. Nikt mnie raczej nie zje w tym szczęśliwym kraju.
Finlandia była mocnym przeciwieństwem Ameryki. Tutaj wszystko było takie, takie szare, a jednak ludzie byli szczęśliwi. Po raz pierwszy gdy tutaj byłem najbardziej zauważyłem, że ludzi jest zdecydowanie mniej. To nie były moje Stany Zjednoczone, gdzie ludzi było "do usrania", że przejść się nie dało. Tutaj czułem taką swobodę. Mogłem odetchnąć. A powietrze mieli serio świeże.
Założyłem bluzę, kurtkę, bo w końcu było z -25 stopni, a wolałem się nie załatwić przed konkursami. Nawet kaptur na głowę wsunąłem. Po wyjściu z hotelu dostałem w twarz powiewem chłodnego powietrza. Fakt, było zimno. Przynajmniej nie padał śnieg, jak to miało miejsce podczas naszego przylotu.Z hotelu do skoczni były z dwa kilometry. Co to było dla mnie, skoro czasem przechodziłem dzielnice Nowego Jorku godzinami. Dwa kilometry były przy tym jak pięć metrów. Włożyłem dłonie w kieszenie kurtki i umiarkowanym krokiem ruszyłem w stronę Rukatunturi. Nie mogłem biec, bo trochę przymroziło i lodu było więcej, niż bezpiecznej nawierzchni. Z każdym moim oddechem, z ust uchodziła mi para. Widać, było zimno. Podziwiałem mieszkańców naprawdę.
Sam się zastanawiałem, dlaczego właściwie idę dalej. Mogłem spokojnie leżeć w ciepłym łóżku i przeglądać bez celu instragrama. Za to ja, genialny Erik idę teraz w środku nocy, ciemnej nocy przez ciche, oblodzone, zimne "zadupia" Kuusamo. Czasem myślałem nad tym, co panuje w mojej głowie. Pewnie wielki chaos, niczym w mitologii greckiej.
Po drodze prawie się wywaliłem na lodzie pokrytym śniegiem. Szczęście moja równowaga i siła akcja-reakcja zdały egzamin.
Do skoczni było jeszcze trochę, a ja powoli zaczynałem wątpić, czy to był dobry pomysł wychodzić w taką pogodę. Moje policzki, które i tak były prawie zawsze czerwone, teraz wyglądały jakbym miał chorobę buraczaną. Westchnąłem, ale szedłem dalej. Musiałem iść z latarką w telefonie, bo nie wszędzie były światła. Inaczej na pewno bym się wyrąbał z pięć razy.
W końcu pokonałem całą tą drogę przetrwania. Przede mną była skocznia. Ta znana, na której się wiele wydarzyło, która bardziej była kojarzona jako pizgawica.
Stałem bez celu i patrzyłem się przed siebie. Skoki sprawiały, że czułem się wolny. Mogłem przez chwilę lecieć, zapomnieć o problemach, których na co dzień było sporo. Mimo, że to był niebezpieczny sport, kochałem go, nawet jeśli nie zawsze mi wychodziło. Skakałem już w parze na Turnieju Czterech Skoczni z Kamilem Stochem. Spełnienie marzeń normalnie ( to nie ironia).
Ale chciałem być lepszy. Dlatego trenowałem ile tylko mogłem. Chciałem pokazać, że ja też potrafię skakać tak, jak cała czołówka. Tylko musiałem jeszcze trochę popracować nad całokształtem.Kiedy tak stałem prawie w bezruchu, poczułem jeszcze większy chłód. Przygryzłem wargę, której już prawie nie czułem, ale wciąż stałem i patrzyłem się przed siebie. Podobno chłód był tylko jednym ze stanów umysłu. Najwidoczniej mój organizm nie akceptował takich możliwości.
Chciałem pójść, kiedy coś sprawiło, że jednak się zatrzymałem. Wydawało mi się, że przed oczami mignęła mi jakaś drobna sylwetka. To mogły być już zwidy mojego zmęczonego umysłu, ale moja ciekawość przezwyciężyła wszystkie podstawy jakiegokolwiek rozsądku. Ruszyłem w stronę, w którą widziałem jak szła ta osoba? Sam nie wiedziałem czy w ogóle tak bezpiecznie iść samemu, nie wiedząc z kim będzie się miało do czynienia. Ale chyba przy skoczni narciarskiej to logiczne, że lubią się ludzie pokręcić. Nawet o godzinie 3 w nocy. Na wszelki wypadek zgasiłem telefon, żeby się nie wydać i podszedłem jeszcze kawałek bliżej.
Przy wielkiej zaspie śniegu siedziała dziewczyna. Nie widziałem dokładnie jej twarzy, ale z daleka można było ocenić jej drobną sylwetkę i długie włosy. W pewnej chwili uniosła nieświadomie wzrok i takim sposobem parę sekund patrzyliśmy się na siebie jak idioci.
Dziewczyna wstała powoli i podeszła bliżej. Wtedy dopiero mogłem uważnie obejrzeć jej twarz. Błękitne, błyszczące oczy tak bardzo pasowały do prawie białej twarzy. Włosy podobnie jak jej cera były blond. Wyglądała jak te wszystkie królowe lodu z bajek, które mi włączali w dzieciństwie z siostrą. Przez chwilę nie wiedziałem nawet czy się odezwać, ale jestem dupa wołowa i wszystko musiałem zwalić.— Nie za dziwna pora na spacer? — zapytała po angielsku. Było słychać mocny akcent. Skądś znałem ten wzrok i wyraz twarzy, jednak nie mogłem jeszcze się domyślić. Nie byłem detektywem niestety.
— To samo mógłbym się zapytać — odpowiedziałem po chwili namysłu. Ona lekko skinęła głową.
— Noc to jedyna chwila kiedy mam na cokolwiek czas — dodała. Była dość otwarta. A może po prostu skojarzyła, że nie jestem żadnym gwałcicielem tylko sportowcem. Co nie zmieniało faktu, że czasem obydwa te stwierdzenia szły w parze.
— Czasami w sumie tak jest — mruknąłem. Głupio bym się zachował, gdybym się nie przedstawił, dlatego wyciągnąłem chłodną dłoń w jej stronę — Erik.... Wiem, trochę durno, że dopiero teraz.
— Kojarzę cię — podała mi swoją dłoń. Była zdecydowanie mniejsza od mojej. — Liina.
Ładne imię pomyślałem chwilę. Stop, nie czas na amory idioto.
Dziewczyna uniosła wzrok, bo była dość niższa ode mnie i zlustrowała moją twarz. Naprawdę skądś znałem to spojrzenie..... Musiałbym intensywnie i bez przerwy się zastanawiać, a może bym w końcu się ogarnął.— A co do pory na spacer, zmiana strefy czasowej nie pomaga w spaniu — odpowiedziałem cicho. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wyglądał na wymuszony? Nie wiedziałem.
W tym momencie ekran mojego telefonu się rozświetlił. Miałem z 20 nieprzeczytanych wiadomości od Tate'a, a teraz do mnie dzwonił.— Odbierz — mruknęła spokojnie — Nie krępuj się.
Drżącą ręką już z zimna odebrałem telefon od przyjaciela.
— Gdzie cię wywiało — głos Tate'a wydał go samego, że ledwo był przytomny. Dziwiło mnie, że w ogóle się przebudził chociaż na chwilę.
— Zaraz wrócę... "dotleniam się" — zmyśliłem.
— Aha,ale wróć — mruknął bez życia i się rozłączył bez zostawienia mi ostatniego słowa. Wzruszyłem ramionami i schowałem telefon. Liina cały czas czekała.
— Przepraszam — chciałem jeszcze coś powiedzieć ale skinęła głową.
— Nie dziwię mu się, też bym się zdziwiła, gdyby mój przyjaciel zniknął w środku nocy — odparła. — Wiesz, może faktycznie idź, być może jeszcze zdążysz się wyspać — dodała. — Miło było cię poznać....Erik...
Nim cokolwiek zdążyłem odpowiedzieć ona zniknęła w mgle panującej wokół skoczni i lasu. Stałem jak idiota i patrzyłem się w stronę, w którą odeszła Liina. Może to był tylko sen? Wątpiłem w to przypuszczenie, w końcu czułem jak mi odmarzało całe ciało. Poczekałem jeszcze chwilę, ale faktycznie zacząłem iść z powrotem do hotelu.
Ta dziewczyna mi kogoś przypominała, ale dalej nie wiedziałem kogo. Wyglądało to tak, jakbyśmy mieli się już nigdy więcej nie zobaczyć. Takie zwykłe jednorazowe, "randomowe" spotkanie? Być może.Do hotelu wróciłem trochę szybciej, nawet nie patrzyłem pod nogi, ale o dziwo ani razu się nie wywaliłem. Darowałem sobie jazdę windą, dlatego poszedłem schodami, a później wprost do naszego pokoju.
Tate znowu spał jak zabity, jego rzeczy walały się pod łóżkiem.
Opadłem na łóżko z moim telefonem. Przez chwilę miałem ochotę przejrzeć Instagrama, ale już stwierdziłem, że może faktycznie pójdę spać. W końcu dziś miały być kwalifikacje, pierwsze w sezonie.
Odłożyłem telefon i po jakimś czasie o dziwo zasnąłem. Ale przed tym, gdzieś z tyłu głowy miałem wyraz twarzy Liiny, który tak wiele mi mówił, a jednak nie wiedziałem o niej nic.
![](https://img.wattpad.com/cover/360399681-288-k904306.jpg)
CZYTASZ
𝐋𝐨𝐬𝐭 ✯ 𝐄𝐫𝐢𝐤 𝐁𝐞𝐥𝐬𝐡𝐚𝐰
Fanfiction𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐦 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐲 𝐰 𝐭𝐲𝐦 𝐬́𝐰𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞, 𝐳̇𝐲𝐣𝐞 𝐰 𝐢𝐥𝐮𝐳𝐣𝐢 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐚, 𝐚 𝐭𝐚𝐤 𝐧𝐚𝐩𝐫𝐚𝐰𝐝𝐞̨ 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐞𝐦 𝐧𝐢𝐜 Co, gdy na drugim końcu świata jest ktoś, dla kogo żyjesz i oddychasz? Granice stają się praktycznie...