11. My Friend

48 7 15
                                    

Tyle rzeczy, których nie powiedziałem...
Codziennie powinienem ci mówić..
A teraz wbijają we mnie jak tysiące noży
Pomóż mi zdać sobie sprawę, że jeszcze żyję

Nastała przerwa w sezonie. Czas na święta i spokój. No, nie dla wszystkich był to dobry czas. Erik szybko ulotnił się do Ameryki, a po przekroczeniu progu domu dostał mocny opieprz od siostry. Zresztą był na niego przygotowany.

Inaczej jednak wyglądało to za Atlantykiem, dokładnie na północy Europy. Liina musiała przeżyć święta i jakoś dawała sobie radę. Nawet zjadła pojedyncze rzeczy, obserwowana morderczym wzrokiem ojca, oraz w towarzystwie jej głupiego brata, który cały czas rzucał o niej krótkie docinki na jej temat przy całej rodzinie.
Przewracała jedynie oczami nie komentując żadnej ze złośliwych zaczepek.
Dziewczyna szczerze nie przepadała za świętami ani spotkaniami rodzinnymi. Najchętniej zamknęłaby się w swoim pokoju, ale nie wypadało. Dlatego pierwsze dwa dni względnie dawała radę, jednak trzeciego coś musiało zakłócić jej spokojne słuchanie rozmów o polityce, skokach i osiągnięciach jej starszego brata, których jej zdaniem zresztą NIE BYŁO.
Podczas gdy Mico przytakiwał i opowiadał o swoich nartach, telefon Liiny się rozświetlił. Spojrzała na ekran i uniosła brew, ale szybko przeprosiła i pobiegła do łazienki, gdzie zamknęła się na klucz.

- Tate? - odebrała. Amerykanin zdecydowanie był ostatnią osobą, której spodziewała się Liina, że zadzwoni do niej w ciągu świąt. - Jeśli się nie wali i nie pali to o co chodzi.....

- No.... Błagam powiedz, że będziesz w Oberstdorfie.... - usłyszała błagalny głos chłopaka. Oparła się o ścianę i przygryzła wargę. - Proszę.... Erik mnie nie słucha.... A ty.... Ty masz na niego taki pozytywny wpływ.

Dziewczyna milczała. Przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć. Tate prosił ją o coś, w czym wcale nie była dobra, ale widocznie nie musiała być...

- I tak miałam lecieć do Niemiec...- odparła cicho. - Ale nic nie mówiłam jeszcze Erikowi....

- Więc nie mów, jutro będzie w Norwegii, a później lecimy do Oberstdorfu, spotkamy się tam - oznajmił, podziękował jej i sie rozłączył.
Liina opuściła dłoń z telefonem i osunęła się na kafle. Patrzyła przed siebie w milczeniu. Wiedziała jedno, musiała się dziś spakować.
Przesiedziała z dziesięć minut na podłodze, po czym z trudem i niechęcią wstała. Wróciła do stołu, gdzie oczywiście Mico zaczął zadawać jej miliard pytań. Wszystkie standardowo zignorowała i przewróciła oczami.
Wieczorem, gdy już mogła opuścić salon, szybko ulotniła się na górę i wyciągnęła swoją wściekle różową walizkę od Eetu.

×°×

Całą podróż dziewczyna przewidywała różne scenariusze. Myślała nad tym jak postąpić z załamanym chyba Erikiem. Nie wydawało jej się, że gdy tylko ją zobaczy wszystkie problemy miną i będzie pięknie.
Tak to nie działało.
Już na lotnisku szła w ciszy, całkowicie nie słuchając nawijającego obok niej makaronu na uszy Eetu. Nie kontaktowała totalnie co on mówił. W Oberstdorfie nieźle śnieżyło, a ona zapomniała zabrać swoją skórzaną kurtkę, dlatego całą trasę szła w swojej czarnej bluzie. Antti dostał prawie apopleksji gdy widział cienki ubiór dziewczyny.

- Ja ci mogę pożyczyć ...- ale nie zdążył dokończyć bo rzuciła mu to samo obojętne spojrzenie, które jednocześnie znaczyło odmowę.

- Kiedyś wyląduje z zapaleniem płuc i będzie miała tą swoją bluzę - zarechotał Eetu najwidoczniej w swoim żywiole.

Po godzinie byli już zameldowani i nawet w połowie rozpakowani. Liina dyskretnie kontaktowała się z Tate'm i wiedziała już, dokąd powinna pójść.

Zdjąwszy swoją bluzę została w tak samo czarnej koszulce i powoli skierowała się w stronę schodów. Zeszła po schodach, a nawet zeskakiwała z ostatnich stopni, żeby trochę przyspieszyć, przeszła przez recepcję i zatrzymała się przy wielkich drzwiach, za którymi pewnie Norwegowie i spółka konsumowali wszystko, co znaleźli w karcie dań.
Drżącą dłonią włożyła telefon do kieszeni i najciszej jak się dało weszła do środka. Dostrzegła od razu Erika. Siedział do niej tyłem, ale widziała, że jest zmęczony i chyba w innym świecie.
Johann skinął głową, jakby wiedział wszystko doskonale. Wzięła głęboki oddech i wolnym krokiem podeszła do Amerykanina. Dalej zero reakcji. Od tyłu położyła dłonie na jego ramionach i zacisnęła je lekko. Dopiero wtedy chłopak westchnął, ale obrócił lekko głowę.
Jego mina była bezcenna. Przez dobre parę sekund analizował to co zobaczył i przy okazji przetwarzał nadmiar informacji, czy na pewno Liina, która przed nim stała jest realna. Jednak po chwili wstał i od razu przytulił się do niej.
Dziewczyna przez chwilę zastygła, ale później trzymała chłopaka. Był jak to małe zagubione dziecko, które nie wiedziało co się dzieje i co ma zrobić. A ona zdenerwowana na swoją bezradność go trzymała.

- Chodź.. - mruknął Erik i wyszli całkowicie z hotelu. Mimo, że było już zimno i ciemno, oni stali w koszulkach z krótkim rękawem.
Liina milczała i czekała na to, co powie Amerykanin.

- Przepraszam - odezwał się po chwili milczenia. Wzrok miał gdzieś wbity w ziemię i nerwowo wyłamywał sobie palce u dłoni. - Olałem cię....

- Nieważne... - odparła cichym zachrypniętym głosem. Nie miała mu tego za złe, ale gdzieś daleko w głowie miała ten moment, gdy rozmawiała z nim przez telefon na balkonie. Gdy się rozłączył bez większego zainteresowania. - Mogłam nie zawracać ci głowy....

- Nie... Nie o to chodzi - chłopak poprawił włosy dość nerwowo, ale zaraz z powrotem opadły mu na oczy, które zresztą były mocno podkrążone.

- Erik.... Co się dzieje - Dziewczyna przygryzła wargę i wbiła w niego swój wzrok. Nawiązali kontakt wzrokowy. Nawet, jeśli było już ciemno, Erik widział dokładnie jej oczy, błękitne jak największy ocean.

Na jej pytanie znów spuścił wzrok i westchnął.

- Z każdym dniem czuję, że jestem coraz bardziej zagubiony, wydaje mi się, że wszystko jest jasne, a tak naprawdę nie wiem nic - wyznał - Tylko w twoim towarzystwie wiem, kim jestem.....

Liina zacisnęła dłonie w pięści. Nie miała doświadczenia w takich rozmowach. Jej życie towarzyskie było takie cienkie, że prawie go nie było. Nie wiedziała, co robić w takich sytuacjach, a tym bardziej, co powiedzieć i pomóc.. nienawidziła się za to. Za to, że zwykle była bierną uczestniczką wszystkich rozmów i poważnych spraw.
Jednak jakoś zaczęli rozmawiać. Tak długo, że dziewczyna nawet poczuła się pewniej, a Erik w końcu posłuchał jej prośby i obiecał, że postara się wziąć za siebie. Obiecał jej....

Do hotelu wrócili całkowicie w nocy. Zmęczona podróżą i wszystkimi konwersacjami dziewczyna pożegnała się z Erikiem i poszła do siebie.
Zapomniała jednak o jednym.
Skoro przyjechała na turniej czterech skoczni, była chyba, a raczej na bank wkręcona w sylwestra skoczków w Garmisch-Partenkirchen.

𝐋𝐨𝐬𝐭 ✯ 𝐄𝐫𝐢𝐤 𝐁𝐞𝐥𝐬𝐡𝐚𝐰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz