༄ Jesteśmy obcymi między ciemnością
Zanurzającymi się
Znajdę cię na horyzoncie ༄— Lecisz do Austrii? — zapytał Janne trzymający puszkę z piwem. Liina spojrzała na ojca nieprzytomnie. Wróciła do domu całkowicie padnięta, bez sił. Nawet nie miała czasu odpocząć.
— Tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? — mruknęła cicho, ni to z żartem, ni to na poważnie.
— Wiesz, zdecydowanie spokojniej jest, gdy Mico jest odizolowany od ciebie.
— To może w nim jest problem — wzruszyła ramionami — Nie wiem, pewnie polecę, a później odpuszczę Willingen, nie mam tyle sił i czasu, żeby cały czas wszędzie być.
Powiedziawszy to opuściła salon. Minęła Tiię, która o dziwo pojawiła się w domu szybciej, niż zwykle.
— Zadziwiająco szybko wróciłaś mamo — odezwała się do niej.
— Po prostu podobnie jak ty jestem zmęczona — odparła. — Chociaż jak widzę ile roboty czeka mnie w domu, to chyba jednak wolę wracać do pracy.
Liina krzywo się uśmiechnęła. Tiia Ahonen była taką pracoholiczką, że tego ustawa nie mogła przewidzieć. Częściej była w pracy, niż w domu, dlatego Mico przyzwyczaił się, że uwagę zwraca mu tylko lakoniczny ojciec i może robić co mu się tylko podoba. Jego młodsza siostra znowuż była okrążona dwoma starszymi mężczyznami, którzy mieli zerowe wyczucie chwili (zresztą jak i Halvor) oraz nigdy nie mieli umiaru w zadawaniu debilnych pytań.
Dziewczyna zatrzymała się na środku schodów i się zawiesiła. Stała jak ten słup na jednym ze stopniów i patrzyła przed siebie. Zdawało jej się, że powinna coś zrobić, ale jeszcze nie wiedziała co. Zerknęła w dół, po czym poszła do swojego pokoju. Położyła się na podłodze i leżała tak bezczynnie przez dobre paręnaście minut. Nie tknęła swojej różowej walizki, nie zdjęła nawet bluzy. Gdyby ktoś wszedł nagle do jej pokoju, pomyślałby, że na ziemii leży trup. Blada dziewczyna nie wykonująca żadnych ruchów. Sięgnęła jedynie po słuchawki i telefon. Jak gdyby obsesyjnie sprawdziła czy Erik nic nie pisał. Nic nie było. Westchnęła, a później włożyła słuchawki i odpłynęła razem z muzyką. Teraz nic nie było w stanie przyciągnąć jej uwagi.×°×
Parę dni później, po jej monotonnych godzinach i spędzaniu czasu znowu była na lotnisku. Stała z walizką z resztą Finów. Byli już w Austrii. Dziewczyna leniwie rozejrzała się wokół po wielkiej hali. Głośno, mnóstwo ludzi, komunikaty. Tego było dla niej za dużo. Mimo, że miała słuchawki, nie mogła się skoncentrować nawet na tym, co właściwie słuchała. Kasperi trącił ją w ramię, ale nawet nir zareagowała. Patrzyła przed siebie, nieobecna, zmęczona.
Nie spotkali po drodze Norwegów, co znaczyło, że albo jeszcze nie przylecieli, albo już byli w Tauplitz. Antti jak zawsze szedł na przodzie z Eetu, a w hotelowym lobby czekali przy blacie, aż dostaną swoje pokoje.
Liina siedziała w tym czasie na kanapach, obok niej Niko i Kasperi. Obaj skoczkowie oglądali coś w telefonach, natomiast dziewczyna miała tą swoją obojętną minę, która ostatnio znowu coraz częściej wracała na jej twarz.
Przeciągnęła się i zdjęła kurtkę, którą zresztą kazał jej wziąć Aalto. Gdy już dostała klucz, leniwie nacisnęła przycisk i poczekała na windę. Nie miała już siły tarabanić się z walizką na piąte piętro. Nie dziś.
Drzwi się rozsunęły i weszła do kabiny. Oparła sie o ścianę i westchnęła. Jej odbicie w lustrze doskonale ukazało jej zmęczenie. Z rozmyśleń wyrwało ją rozsunięcie się drzwi, więc szybko złapała za rączkę od bagażu i wyszła na korytarz. Nawet już nie wnikała, gdzie pokój miał Eetu. Tym razem nie musiała swojego lokum z nikim dzielić, co trochę jej się podobało. Nie będzie miała obserwacji w tym co, i kiedy robi.
Walizkę odrzuciła w kąt pokoju, a sama finka opadła na łóżko. Zmęczyła się, ale jeszcze nie była do końca pewna, czym. Przewróciła się na bok i podparła głowę na łokciu. Wgapiała się przez parę sekund w ścianę, aż w końcu postanowiła wyjść na balkon.
Standardowo usadowiła się tam wygodnie, ale już nie zarzuciła nóg na barierkę, jak to zawsze robiła. Wspomnienia wróciły. Nie tak przecież dawne. Bo przecież dwa tygodnie temu leżała na balkonie z Erikiem, na jego klatce piersiowej, czując jego spokojnie bijące serce. Wtedy naprawdę czuła się dobrze, wiedziała co robi, dlaczego... Nie to co od paru dni. Teraz nawet nie była w stanie z pamięci powiedzieć, który jest dzień i co właściwie się działo.
Jej jakiekolwiek wątpliwości rozwiało postanowienie, że napisze do chłopaka. Wyciągnęła telefon i całkowicie swobodnie do niego napisała.
Nawet nie musiała go schować, a od razu dostała odpowiedź. Dlatego czekała, aż Amerykanin do niej przyjdzie. Stanęła przy drzwiach i czekała z napięciem. Zacisnęła aż dłonie. Oparła się nawet o framugę. Gdy pojawił się Erik, uśmiechnęła się, jakby to był odruch bezwarunkowy. Chłopak zamknął drzwi i splótł dłonie w milczeniu. Też się uśmiechnął, bardziej śmielej, niż dziewczyna, a już po chwili wziął ją w swoje objęcia. Mało brakowało by ją aż podniósł, ale zaśmiała się cicho i wyswobodziła z jego ramion.— Zachowujesz się jakbyś mnie rok nie widział — dogryzła mu ironicznie.
— Tak, za to ty wcale nie tęskniłaś, prawda? — oparł się o ścianę niedaleko niej, sprawiając, że dziewczyna nie miała jak się ruszyć.
— Za tobą? W życiu — przewróciła oczami. — Chciałbyś.
— Nawet nie wiesz jak bardzo — uniósł brew i położył dłoń na jej ramieniu. Ciało Liiny przeszedł przyjemny dreszcz, ale starała się nie myśleć o takich rzeczach.
— Cymbał — mruknęła pod nosem, a Erik przycisnął ją do ściany w ramach odwetu. — Tak zgwałć mnie od razu, jak to Tate powiedział.
— Nie dzięki, aż taki zboczony to nie jestem — pokręcił głową.
— Aż? Czyli jednak trochę jesteś — wsunęła dłonie za przyciśnięte już do ściany jej plecy. Chłopak przekrzywił głowę i na nią spojrzał.
— Coś się niemiła zrobiłaś przez te parę dni.
— Nie zrobiłam, tylko nie znasz mnie od tej strony — przygryzła wargę.
On nadal jej nie puszczał. Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej, wręcz walić. Erik chyba to wyczuł, bo przesunął dłoń na jej lewą stronę klatki piersiowej. Zamarli oboje. Jedynie na siebie patrzyli.
Liina powoli uniosła dłoń i poprawiła jego włosy, które znowu opadły mu na czoło. Oczy chłopaka błysnęły, z zachwytu, jak to uznała. Drugą dłonią dotykała jego ramię, którym mimowolnie poruszył, gdy poprawiała mu fryzurę.— Staram się trzymać ten ból w sobie...Ale nigdy nie będę w porządku...Jestem zagubiona w tych wspomnieniach... — wyszeptała urywanym głosem, ale nim cokolwiek zdążyła jeszcze powiedzieć, Erik całkowicie się do niej przysunął i ją pocałował.
Liina przez chwilę zastanawiała się co zrobić. Nie odsunęła się..... Wręcz przeciwnie.... Zdała sobie sprawę, że chciała tego już dawno, ale jej głupi rozum udawał, że tego nie widziała. Chciała tego, ona teraz o tym już wiedziała.....
Dotknęła drżącą dłonią ust chłopaka, a później uśmiechnęła się... Najbardziej szczerze... Jak tylko mogła.

CZYTASZ
𝐋𝐨𝐬𝐭 ✯ 𝐄𝐫𝐢𝐤 𝐁𝐞𝐥𝐬𝐡𝐚𝐰
Fanfic𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐦 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐲 𝐰 𝐭𝐲𝐦 𝐬́𝐰𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞, 𝐳̇𝐲𝐣𝐞 𝐰 𝐢𝐥𝐮𝐳𝐣𝐢 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐚, 𝐚 𝐭𝐚𝐤 𝐧𝐚𝐩𝐫𝐚𝐰𝐝𝐞̨ 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐞𝐦 𝐧𝐢𝐜 Co, gdy na drugim końcu świata jest ktoś, dla kogo żyjesz i oddychasz? Granice stają się praktycznie...