༄ To dziwne, do czego pożądanie skłania głupich ludzi
Nigdy nie marzyłem, że spotkam kogoś takiego jak ty
I nigdy nie marzyłem, że stracę kogoś takiego jak ty༄Liina otworzyła powoli oczy i się rozejrzała. Pamiętała praktycznie całą noc, ale wspomnienia urywały się, gdy wrzuciła Sundala do pokoju. Poczuła się jak uwięziona. Zerknęła na Erika, który spał w najlepsze i przytulał się do jej ramienia jak małe dziecko. Przez chwilę gapiła się na niego bez przerwy, nawet nie mrugając, ale w końcu potrząsnęła głową i lekko się przekręciła na bok. Znowu zaczęła wpatrywać się w chłopaka. Był taki uroczy jak spał, ale nie chciała sobie tego przyznać. Przeniosła spojrzenie na Tate'a, który również spał na swoim łóżku. Dotknęła lekko ręki Erika, tak, aby mogła wstać. Wygrzebała się z łóżka Amerykanina najciszej, jak tylko mogła. Rozejrzała się po pokoju i sięgnęła po telefon i swoje wielkie kolczyki. Uśmiechnęła się w myśli, że to chyba sprawka Erika. Starając się zachować ciszę szybko wsunęła swoje buty i dyskretnie opuściła pokój Amerykanów.
Poprawiając poplątane włosy wpadła do pokoju. Nie miała szczęścia. Eetu leżał wygodnie na łóżku, z głową podpartą na łokciu, jakby tylko na nią czekał. Na jej widok przygryzł wargę i podniósł się.— Nieźle sie bawiłaś, co? — zapytał z głupim wyrazem twarzy. Liina odłożyła telefon na swoje łóżko. To samo zrobiła z kolczykami. Wygładziła całkowicie zmiętą sukienkę i zapomniała o ramiączku, którego wciąż nie poprawiła.
— Być może — odparła zachrypniętym głosem. Wcale nie wypiła dużo, w porównaniu do Krzyśka, ale jednak coś piła. — A ty co?
— A gdzie byłaś? — dodał fin. — w sensie po północy.
— Spałam, zadowolony? — burknęła i zamknęła się w łazience.
Oparłszy się o umywalkę patrzyła w lustro. Gdyby miała czarne włosy, wyglądałaby jak wiedźma. Pod oczami miała rozmazany cały tusz, włosy całkowicie pokręcone.
Westchnęła i spuściła głowę. Zaczęła się ogarniać, bo zostało jej trochę czasu, do pójścia na skocznię. Kristin i Karoline obiecały, że na nią poczekają.Trzy godziny później szła w swojej ulubionej bluzie na Große-olimpiaschanze. Było chłodno, ale nic już sobie z tego nie robiła. Norweżki już na nią czekały. Podeszła do nich i od razu na nią spojrzały.
— No witaj — uśmiechnęła się Karoline — Halvor opowiadał już jak to rzucaliście biednym Sundalem.
— Wcale nie... — włożyła ręce do kieszeni — Tak się schlał, że inaczej się nie dało.
Wszystkie zaśmiały się cicho pod nosem. Chłopcy już wjeżdżali na skocznię na serię próbną, a one sobie usiadły na widoku. Kristin oparła się wygodnie i zlustrowała wzrokiem finkę.
— A ty? Jak z Erikiem? — zapytała podejrzliwie. Liina uniosła brew i przygryzła próbując nie uśmiechnąć się.
— No spałam z nim — wypaliła bez większego namysłu. Dopiero po chwili sama przeanalizowała swoje słowa i palnęła się w czoło.
Karoline wytrzeszczyła oczy i spojrzała na narzeczoną Johanna. Później jednocześnie przeniosły wzrok na Liinę.
— W nie takim sensie.... — dodała — Po prostu... Jak odniosłam Kristoffera z Halvorem to poszłam do Erika i zasnęłam mu na łóżku i jakoś tak wyszło — wyjaśniła czując, że chyba się rumieni.
Prawie nigdy nie towarzyszyły jej takie uczucia jak od paru dni. A nawet od miesiąca. Te parę tygodni sprawiło, że całkowicie inaczej zaczęła patrzeć na świat. Mimo, że zawsze była obojętna, teraz zaczęła traktować ludzi "cieplej" z większym zainteresowaniem.
Całą rozmowę przerwał im właśnie Erik, który przyszedł z nartami. Oparł je gdzieś z boku i przeskoczył przez bandę wprost do dziewczyn. Norweżki spojrzały na siebie tym wzrokiem "shiperek" i postanowiły nie wtrącać się.
Liina chciała już wstać, ale chłopak sobie przysiadł obok niej.— Zostawiłaś u mnie chyba .. — zaczął, a ona jak gdyby się domyśliła dotknęła swojego ucha. Co prawda jej wielkie koła były na miejscu, tak brakowało jednego srebrnego serca które nosiła tylko na prawej stronie. Legenda głosiła, że sama sobie przebiła ucho w łazience w nocy, a później nikomu o tym nie powiedziała.
— Tak myślałam... To później po niego przyjdę — mruknęła i uniosła wzrok. Amerykanin nie wyglądał po nocy sylwestrowej tak źle, jak na przykład sama ona. Wypił na pewno mniej, ale jedno też wiedziała. W końcu spał, bez zasypiania po długich spacerach po lesie i monotonnym przeglądaniu telefonu.
— Kiedyś załatwię ci kurtkę, będę wszędzie ją ze sobą nosił w razie, gdybyś znowu zapieprzała w samej bluzie, albo i gorzej — powiedział całkowicie poważnie. Kristin aż parsknęła śmiechem.
— Nie trzeba, po co to targać, jak i tak nie założę — odparła trochę wrednie. Tak, kiedy już dziewczyna się otworzyła na innych ludzi, potrafiła być wredna, ale pozytywnie.
— A chcesz się założyć? — po raz setny poprawił włosy. Liina zmierzyła go wzrokiem.
—Z tobą? Nie dzięki — splotła dłonie — Wystarczy, że grozi ci pływanie w jeziorze.
Karoline spojrzała na nią, jakby właśnie przyleciała z odległej galaktyki. Erik machnął ręką i dalej wpatrywał się w dziewczynę. W końcu pogoniła go, żeby wracał do tego, co miał robić. Ledwo dała radę, ale poszedł z bólem serca, że już musi opuścić jej towarzystwo.
Złapał Tate'a, który sobie paradował między kontenerami i teraz biegali razem. Frantz wspomniał o widokach nocnych, które mu zafundował przyjaciel, ale Erik udawał, że wcale tego nie słyszy. Nie chciał, żeby żadne fakty i informacje zniszczyły mu jego idealne wspomnienie z nocy.×°×
Ga-Pa minęło szybko, jak i poprzedzający je Oberstdorf, dalej był Innsbruck z wredną Bergiselą, za którą większość skoczków nie przepadała. Liina coraz częściej przesiadywała u Erika w pokoju hotelowym, wracała przed Północą, nawet trochę spała, a później oglądała Turniej Czterech Skoczni.
Wiadomo, nie padł on łupem ani Andreasa, który zrobił wszystkim Niemcom nadzieję, ani nawet Stefana - lidera, a Ryoyu, który nawet nie wygrał ani jednego z czterech konkursów. No cóż, bywało i tak.
Znowu dochodziło do rozstania na niemieckim lotnisku.
Dziewczyna stała ze swoją różową walizką, obok niej Antti, który czujnie ją obserwował. Jednak wiadomo, wyrwała mu się, kiedy pojawił się Erik na horyzoncie. Nie był już taki zadowolony, jak poprzedniego dnia, który prawie cały spędził z finką. Minę miał obojętną, nie taką jak Liina a raczej smutną.
Podeszła do niego powoli. Tate odszedł na bok, dając im do zrozumienia, że nie będzie przeszkadzał.— Mogę cię o coś poprosić? — uniosła wzrok. On skinął głową niepewnie. — Ja nie chce ci rozkazywać, ale... Proszę przez te dni, gdy się nie będziemy widzieć, nie olewaj mnie, jak wtedy.... Proszę... Ja wszystko rozumiem ale... — w tym momencie ucięła, żeby przełknąć ślinę. Nie wiedziała, jak skończyć swoją wypowiedź.
Stała jak słup i wpatrywała się w Amerykanina, a on podobnie patrzył się na nią.— Obiecuję... — powiedział cicho po czym trochę zagubiony złapał jej zimną dłoń. — Nigdy więcej tego nie zrobię... — dodał drżącym głosem.
W odpowiedzi uśmiechnęła się nieśmiało i dotknęła jego ramienia. Przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
Dlaczego wiecznie musieli się żegnać na tym pieprzonym lotnisku? Nienawidziła już tego.
Po raz ostatni uniosła wzrok i wzięła głęboki oddech. Stwierdziła, że najwyżej umrze.
Wyciągnęła się najwyżej jak mogła i delikatnie musnęła ustami Jego policzek, po czym wróciła w swoją stronę.
Erik czuł, że chyba zaraz odleci, odleci i nie wyląduje ani telemarkiem, ani nawet z saltem i szpagatem. Uśmiechnął się, mimo że teraz widział jedynie plecy oddalającej się dziewczyny.

CZYTASZ
𝐋𝐨𝐬𝐭 ✯ 𝐄𝐫𝐢𝐤 𝐁𝐞𝐥𝐬𝐡𝐚𝐰
Fanfiction𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐦 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐲 𝐰 𝐭𝐲𝐦 𝐬́𝐰𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞, 𝐳̇𝐲𝐣𝐞 𝐰 𝐢𝐥𝐮𝐳𝐣𝐢 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐚, 𝐚 𝐭𝐚𝐤 𝐧𝐚𝐩𝐫𝐚𝐰𝐝𝐞̨ 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐞𝐦 𝐧𝐢𝐜 Co, gdy na drugim końcu świata jest ktoś, dla kogo żyjesz i oddychasz? Granice stają się praktycznie...