19. Wait..

47 6 21
                                    

Jeden dzień, a potem kolejny
Jakby czas się tu zatrzymał
Idę w tę stronę, idę w tamtą
Gdy zapada zmrok, wszystko się powtarza

Co zrobić, gdy nagle relacja zaczyna zanikać.... No cóż, nie każdy wie, jedni panikują, chcą zrobić jak najlepiej i najwcześniej dochodzi do dramy, gdzie wszystko się kończy. Można też spróbować wszystko uratować...  Albo po prostu spróbować. Nie każdy. jednak potrafi.
Liina nigdy nie ingerowała w relacje międzyludzkie, starczała jej muzyka i jedynie czasami spotkania z Eetu, Anttim i innymi fińskimi skoczkami. Nie potrzebowała wokół siebie rzeszy ludzi, którzy będą ją słuchać. Nie chciała być dowódcą, którego na końcu wszyscy zostawią na lodzie, każdy ze swojego powodu. Bo po co mieć wokół miliard ludzi, gdy żaden nie będzie przyjacielem? Takie opcje są dobre tylko dla tych ekstrawertyków, którzy tak strasznie boją się samotności, że robią cokolwiek, aby mieć kontakt po prostu z ludźmi.

Liina została sama w domu. Janne z Tiią gdzieś wyszli, a Mico po treningu również zaginął w akcji. Dla dziewczyny to nawet lepiej. Wzięła z lodówki sok wiśniowy (który zresztą był jej brata) i ruszyła w stronę wielkiej kanapy stojącej na środku salonu. Rozłożyła sie na niej wygodnie z jedzeniem i piciem i leniwie włączyła telewizor.
Przełączała wszystkie kanały po kolei, nie mogąc znaleźć niczego ciekawego. W końcu zatrzymała się na jednym z kanałów sportowych i kątem oka oglądała łyżwiarstwo figurowe. Kiedyś nawet chciała potrafić tak jeździć, ale po pierwszej glebie na rampie na rolkach nie miała nawet zamiaru testować wersji na lodzie.
Odchyliła głowę patrząc na chwilę w sufit i westchnęła zbyt głośno. Mimo chodzącego telewizora i nawijających po fińsku komentatorów zdecydowanie było za cicho.
Dziewczyna przekręciła się na lewy bok, sięgając przy tym po telefon. Parę dni nie odzywała sie z Erikiem. Chłopak miał same treningi, treningi i jeszcze raz treningi przygotowujące do mistrzostw świata juniorów. Nie chciała mu przeszkadzać, chociaż już trochę tęskniła. Przestała zadręczać się swoimi nocnymi wyobrażeniami i snami, opierając się jedynie na tym, co się działo naprawdę.
Niestety, jej cichą aurę rozwiał Mico, który wpadł do domu jak jakiś największy huragan.
Po pierwsze, trzasnął drzwiami tak głośno, że gdyby Janne był w domu, laptop chłopaka przeżyłby to samo, co drzwi. Po drugie, jak zdejmował buty, potknął się o jednego z nich i wyłożył centralnie na kafle.

— Jak tam? Podłoga przyjęła oświadczyny? — rzuciła ironicznie do chłopaka. On podniósł się, mruknął coś pod nosem i poszedł do kuchni. Liina pokręciła głową. Ten gość żył aby jeść.

— No przykro mi, znowu odmówiła — odparł opadając na kanapę niedaleko niej. Pomasował się po szczęce, którą prawie "znowu"  stracił. — A ty? W końcu jesteś z tym Erikiem?

— My. Jesteśmy. Przyjaciółmi. — powiedziała specjalnie przerywając.

— A wyglądacie całkiem inaczej — mruknął otwierając jakieś wafle. Nawet nie spojrzał na opakowanie tylko na raz wpakował cztery do buzi. — Mm dobre, chcesz?

Liina pokręciła głową w ramach odpowiedzi. Brat wzruszył ramionami i sam opędzlował całą paczkę w pięć minut. Siedzieli, nie odzywając się do siebie, ciszę zagłuszało chrupanie starszego fina. Gdy oparł się przypadkiem łokciem na pilocie, przełączył przy tym kanał na jakieś płatne tajne filmy Janne. Spojrzeli po sobie i stwierdzili, że na dziś koniec z tv, bo ani to ciekawe, ani też oni nie rwali się do oglądania.

— Lecisz do Willingen? — zapytał po chwili całkowicie znikąd. Jego młodsza siostra odstawiła sok, który zresztą poznał, że sobie przygarnęła.

— Nie — wychrypiała i kaszlnęła — Nie mogę.

— Nie możesz bo? — uniósł brwi pytająco.

𝐋𝐨𝐬𝐭 ✯ 𝐄𝐫𝐢𝐤 𝐁𝐞𝐥𝐬𝐡𝐚𝐰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz