15. Memories

39 6 37
                                    

Pozwól im się śmiać
Bo oni nigdy nie zrozumieją
Jesteśmy skazani, jesteśmy przeklęci
Ale nawet Piekło wydaje się domem kiedy trzymamy się za ręce

Wszystko co robimy zazwyczaj rozpamiętujemy przez długi czas. Nawet jeśli mamy dość krótką pamięć. Najczęściej jednak pamiętamy te najgorsze rzeczy, zaczynamy wtedy sobie wyobrażać, co by było, gdybyśmy zrobili coś inaczej, gdybyśmy powiedzieli inne słowa, niż te, które uszły z naszych ust całkowicie bez namysłu.
Tak, Liina jeszcze przez dobre paręnaście godzin zastanawiała się nad jednym. Pocałowała Erika w policzek tak po prostu, czy tego chciała? Połowa jej rozmyślań kierowała się ku drugiej opcji, ale sam rozsądek dziewczyny temu zaprzeczał.
Po powrocie raczej nie pałała chęcią do rozmów z bratem, lub z samym ojcem. Janne zresztą był zajęty, jeszcze nie wiedziała czym, ale chyba czymś ważnym, skoro wieczorem nie opieprzył Mico za darcie mordy na cały dom. Dziewczyna nawet nie schodziła na dół. Zamknęła się w swoim pokoju i nie miała zamiaru stamtąd wyjść ani na sekundę. Nie rozpakowała nawet walizki, bo wiedziała, że zaraz czeka ją kolejny wyjazd. Trochę ją tą męczyło, ale chciała. Chciała nadal jeździć z chłopakami, a później spotykać się z norweską spółką Amerykanami i Estończykiem na dokładkę.
Opadła na łóżko bezsilnie i jak zawsze gapiła się w sufit. Miała ochotę zasnąć, ale nie wiedziała, czy przez to nie wstanie o godzinie 5 rano. To było bardzo prawdopodobne. Gdy chodziła szybciej "spać" a przynajmniej próbowała, zazwyczaj kończyło się strasznym szybkim wstawaniem bez możliwości ponownego zaśnięcia. Nienawidziła tego.
Przez kolejne dwie godziny leżała w łóżku zawinięta w swoją kołdrę, okrążona poduszkami i oczywiście ze słuchawkami w uszach. Nie chciała robić nic więcej. Wstała jedynie zgasić wszystkie swoje kolorowe lampiony, lampki i inne, których nawieszała jakby jej ściany i parapet były jakąś choinką. Po drodze musiała się potknąć o kabel leżący na podłodze, na szczęście poleciała wprost na łóżko. Przez chwilę leżała w bezruchu analizując co właśnie zrobiła. Westchnęła i obróciła się na plecy. Wziąwszy telefon zamyśliła się, ale postanowiła napisać do Erika. Nawet jeśliby miał już nie odczytać. Trudno. Chciała napisać.

" Wiesz, zdałam sobie z czegoś sprawę..."

Gdy przeczytała to, co właśnie napisała do chłopaka poczuła się strasznie głupio, bo ta wiadomość zabrzmiała bardziej debilnie niż się dało. Odrzuciła telefon i zasłoniła oczy rękami. Leżąc tak przez dłuższe parę minut w końcu zasnęła. Nie był to idealny sen, ale zasnęła.

Tak jak się domyślała, wstała już po godzinie 7. Uniosła powieki całkowicie zmęczona, jakby całą noc spędziła przed laptopem, czego zresztą dawno nie robiła. Przekręciła się na bok i pierwsze co, to sprawdziła telefon. Cisza. Nic. Zero odpowiedzi. Robiła sobie nadzieję w myślach, że Erik po prostu miał ostatnio lepsze spanie, niż ona i chyba z tego korzystał. Nie miała mu tego za złe oczywiście. Bo dlaczego miałaby mieć?
Później Liina zeszła na dół. Janne siedział sobie w kuchni ze swoim kubkiem od Harriego, gdzie oczywiście miał jego podobiznę z tym wspaniałomyślnym znanym gestem. Dziewczyna oparła się o framugę i spojrzała na ojca.

- Czym się tak zajmujesz, że nawet na tego debila nie zwracasz uwagi - mruknęła. On spojrzał na nią tym swoim wzrokiem, jakby chciał wszystkich zabić i odparł.

- Szkoda na niego nerwów, i tyle. Poza tym to może z Nieminenem w mistrzostwach Finlandii wystartujemy - oznajmił.
Liina prawie sie przewróciła z wrażenia. Oczy miała jak orbity i patrzyła na ojca jak na debila.

- Ja wiedziałam, że ty nie jesteś normalny, ale żeby aż tak....

- W kombinacji norweskiej - dodał. - Gdybyś nie była leniwa byśmy zrobili sobie zawody.

𝐋𝐨𝐬𝐭 ✯ 𝐄𝐫𝐢𝐤 𝐁𝐞𝐥𝐬𝐡𝐚𝐰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz