18. Stars

50 6 8
                                    

Dając mi cały świat
Następnie podpal wszystko
Bo robisz to do cholery
Nienawidzę tego, jak pracuje moja głowa, serce boli
Zostawiasz mnie w najgorszym momencie, stawiam cię na pierwszym miejscu
Wszystko co wiem, dobija mnie
Błagam cię, żebyś wrócił, to żałosne
Jak bardzo potrzebuję Cię tutaj, żeby oddychać?
I kiedy nazywasz mnie zranionym
Nie cofnę się, nie upadnę

Liina otworzyła gwałtownie oczy. Rozejrzała się po pokoju nieprzytomnie, zastanawiając się, która jest godzina. Sięgnęła po telefon, widząc na nim parę wiadomości od Erika.
Chwila....
Dziewczyna rozszerzyła oczy i zaczęła się zastanawiać. Czy ona całowała się z Erikiem na serio... Czy to był tylko sen, których nie miewała często? Tak gwałtownie się podniosła, że spadła z łóżka i wyłożyła się na podłodze wciąż trzymając mocno telefon w ręce. Żeby wiedzieć, czy to wszystko zdarzyło się naprawdę i czy jest taka głupia, że wierzy, że to był tylko sen przejrzała czat z chłopakiem. Zero wiadomości od niej, czy chciałby do niej przyjść.
To musiało znaczyć tylko jedno. Gdy opadła na łóżko po odstawieniu walizki, wszystko dalej musiało się tylko śnić...
Zasłoniła twarz i poczuła się strasznie idiotycznie. W końcu... Dlaczego śniły jej się akurat takie rzeczy? Przetoczyła się na lewy bok i westchnęła.
" Myśl debilko, przecież jesteś taka głupia, że serio w to wszystko uwierzyłaś "
Jej myśli nie dawały spokoju. Leżała tak, póki nie uznała, że chyba czas wstać z tej podłogi, bo ileż można na niej tak bezczynnie leżeć i to przed godziną piątą rano.
Nie zostało jej nic innego jak zarzucić swą bluzę, wskoczyć w buty i pójść na całkowicie poranny spacer.
Zamknęła pokój, włożyła ręce do kieszeni bluzy i postanowiła pójść schodami, bo winda mogła być zbyt głośna. Zwłaszcza, że nadal obowiązywała cisza nocna. W tym momencie zastanowiła się, czy w Ga-Pa, gdy odstawiali schlanego Sundala też byli super cicho. Przypomniała sobie jednak, że któregoś razu Halvor tak głośno przeklnął, że aż Erik przywalił mu w łeb.

Dziewczyna szła powolnym krokiem przez las niedaleko skoczni Kulm, na której zresztą tak wiele się wydarzyło. Szczerze nie żywiła do niej sympatii i nie lubiła, gdy na niej skakano. Zdawała jej się niebezpiecznym obiektem, chociaż to mogły być jedynie jej odczucia.
Zatrzymawszy się przy jednym z drzew westchnęła. Wszystko byłoby super, gdyby nie poczuła na swoich plecach czyjejś dłoni.
Gwałtownie się odwróciła ściskając nadgarstek osobnika, ale zamarła.

— Ty serio jesteś debilem — pokręciła głową. Erik wzruszył ramionami robiąc przy tym głupi uśmiech. Puściła jego dłoń i zerknęła na niego niepewnie. Nie wiedziała, jak na niego spojrzeć po tym, co jej się śniło.

— Wiesz, czasami zdarzy się inteligent w armii — mruknął.

— Przez ciebie czuję się jak w jakimś filmie. Bohaterowie wiecznie spotykają się na nocnych spacerach, a gdy już jedno z nich myśli, że tym razem będzie samo, to drugie nagle się zjawia niewiadomo skąd. Serio?

Chłopak rozejrzał się wokół, poprawił włosy i włożył ręce do kieszeni kurtki.

— No widziałem cię przez okno jak wychodziłaś. Domyśliłem się, że to ty — przyznał się podchodząc bliżej.
Liina zacisnęła usta zastanawiając się nad tym, co mu odpowiedzieć. Przecież nie opowie mu o jej nocnych wyobrażeniach, bo wyszłaby na całkowitą idiotkę, którą zresztą była.

— Nie przyszłaś do mnie jak przyjechałaś — dodał śmiertelne poważnie. Dziewczyna odetchnęła, wiedząc, że jednak faktycznie to był tylko sen.

— Zmęczona byłam, przepraszam królu złoty obiecuje poprawę — mruknęła sarkastycznie. — A tak serio, dlaczego znowu nie śpisz?

— Tak wyszło, a ty?

𝐋𝐨𝐬𝐭 ✯ 𝐄𝐫𝐢𝐤 𝐁𝐞𝐥𝐬𝐡𝐚𝐰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz