Rozdział V

10.4K 278 164
                                    

Caleb

Polubiłem ją.

Wystarczyły na to zaledwie dwie godziny – dwie godziny siedzenia w jednym pomieszczeniu z Eleanor, aby mogła mnie do siebie przekonać. Z początku nie miałem zamiaru jej słuchać – pierdoliła od rzeczy, robiąc z siebie królewnę roku. Jak więc możliwe, że niespełna kilka minut później, przystałem na jej warunki?

Prawdę mówiąc, dziś mi zaimponowała. Jej słowa były dla mnie niczym kryminalna melodia, dla której się w zupełności oddałem. Była spokojna – stawiała swoje warunki ze spokojnym wyrazem twarzy, a zasady, które opuszczały jej usta, były niczym słodki grzech. Pewna siebie kobieta z zasadami, charakterem bostońskiego skurwiela i ciałem modelki. A wiecie co w tym wszystkim było najlepsze? To, że Eleanor Hoover nie potrafiła ukryć swojego dziecięcego uroku. Jej twarzyczka małego dziecka, rzucała się już na pierwszy rzut oka.

Ale dla niej była to dobra cecha – bez problemu mogła zadziwić swojego przeciwnika i z nim wygrać. O ile w ogóle taki się pojawi, ponieważ ja nie pozwoliłbym jej skrzywdzić.

Czerwone wino nie należało do tych, które popijałbym z przyjemnością na ploteczkach. Elen jednak twierdziła zupełnie inaczej – smakowała go z przyjemnością, wypijając samej połowę butelki. Jednak mimo procentów, dalej była trzeźwa. Jak mocną głowę musi mieć ta kobieta?

- Jest już późno – zauważyłem, spoglądając na zegarek, oplatający mój nadgarstek. – Powinniśmy się zbierać.

Brunetka dopiła kieliszek czerwonej cieczy i wstała z miejsca, narzucając na siebie marynarkę, którą dałem jej jeszcze pod domem. Wstyd się przyznawać, ale wyglądała w niej tak seksownie...

- Czy w domu też znajdę to wino? Czy niestety twoja winiarnia zapełniona jest białym gównem, którego nie da się nawet powąchać? – Przerwała milczenie, czekając na mój ruch. Podążyłem jej krokiem i już zaraz, oboje szliśmy do wyjścia.

- Tego akurat nie mamy. Mamy w zupełności lepsze – odparłem.

- To było dobre. Ej! Ty tam! – Z początku myślałem, że El oszalała i zaczęła seplenić sama do siebie. Ale kiedy kilka metrów od nas, dostrzegłem kelnera, który tego wieczora nas obsługiwał pojąłem, że kobieta krzyczała do niego.

- Tak, pani Torrance? – Odchrząkną mężczyzna, idąc w naszym kierunku. – Czy coś jest nie tak?

Stałem nieruchomo i przyglądałem się temu wszystkiemu, dusząc w sobie śmiech. Wino jednak zadziałało, przez co Hoover ledwo stała na nogach. Już nie wspomnę o jej wysokich szpilkach, w których lada moment skręci sobie kostkę...

- Nie patrz tak na mnie, tylko mów, czego chcesz – mruknąłem do niej, kiedy brunetka przygryzając dolną wargę, rzucała mi spojrzenie spod wachlarza gęstych rzęs.

- Poproszę jedną butelkę wina, które wcześniej zamówiłam i... kilka dodatkowych kartonów do domu.

Była cholernie odważna i pewna siebie. Uniosła dzielnie podbródek, a jej dłonie ułożone były po obu stronach jej bioder.

- Mogę pani oczywiście podarować butelkę naszego wina, ale niestety nie mamy go bardzo dużo, aby zapakować alkohol w dodatkowe kartony... - mówił nieco zdezorientowany kelner, ukradkiem na mnie patrząc.

- Ale ja chcę wino! – Eleanor uniosła głos, przerażając nie tylko pracownika, ale również i mnie.

Chwilę się zastanawiałem, zanim w końcu się ruszyłem i stanąłem za żoną. Jedną ręką ostrożnie objąłem ją w talii, a drugą niepewnie odgarnąłem kosmyk jej ciemnych włosów, które opadały na jej ramiona. Pod wpływem mojego dotyku, zadrżała.

THE HETMAN - Mafia Life #1 || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz