Rozdział XIV

9.5K 280 41
                                    

Caleb

- Dla Giorgia Villi.

No kurwa, oczywiście, że dla niego. Kto inny by miał w ogóle odwagę, aby porwać mi żonę?

Krew paliła mnie od środka, a chęć zabicia tego frajera, tylko narastała. Widok jebanego Lopeza, który błaga o życie, leżąc w kałuży krwi, niemal mnie rozbawił. Myślał, że wygra i był temu blisko, ale skurwiel nie spodziewał się tego, że moje wojsko jest silniejsze. Przegrał z nowojorskim potworem i dopiero teraz zobaczy, czym jest prawdziwa męka, kiedy znajdzie się w lochach mojego domu. Umrze w męczarniach, błagając o wybaczenie. A ja jedyne co mu wtedy pokażę, to pierdolone noże, którym przedziurawię mu łeb.

Przed klubem zrobiło się wielkie zamieszanie, a w środku wciąż trwała impreza. Moi żołnierze zaczęli ładować do swoich vanów martwe ciała ludzi Lopeza, zaś Sergio zajął się ich szefem. Z krwawiącym kolanem, nawet nie miał szans na ucieczkę. Mason pilnował, aby Kanye nie wywinął żadnej głupoty i wsiadł za nim do auta, które miało ich zawieść prosto do domu.

Patrzyłem na ludzi, którzy sprzątają cały ten burdel, dopóki nie skupiłem swojej całkowitej uwagi na przerażonej wciąż Eleanor – zaciskała jedną dłoń w pięść, a drugą trzymając moją. Było coś w tym naprawdę innego – po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć Hoover całkowicie bezradną i przestraszoną, próbującą walczyć z płaczem. Cała dygotała, pociągając nosem i obserwując całe to gówno.

- Już wszystko w porządku – wyszeptałem, ujmując jej twarz i składając pocałunek na jej czole. Kiedy nieco się uspokoiła, okryłem jej ramiona marynarką i wskazałem na jej ojca, który z niecierpliwością czekał na córkę. – Idź do ojca, jasne? Zabierze cię do domu – oznajmiłem, prowadząc ją w stronę Vito.

- Elen, dziecko drogie – Vito natychmiast odebrał ode mnie brunetkę, zamykając ją w szczelnym uścisku. – To nie miało tak wyglądać – popatrzył na mnie.

- Tu nic nie wyszło tak, jak miało wyjść – sarknąłem, łypiąc na niego jak tygrys na swoją ofiarę. – Przynajmniej wiemy, dla kogo pracował ten idiota – dodałem, a w tej samej chwili dołączył do nas Michael.

- To nasza wina. Działaliśmy zbyt pewni siebie, nie myśląc o konsekwencjach. Eleanor nie powinna brać w tym udziału – odchrząknął ojciec, poprawiając swój elegancki garnitur.

Miał w zupełności racje. Eleanor nie powinna z nami działać, właśnie z takiego powodu. Gdybyśmy nie zareagowali tak samo szybko, mogłaby być w drodze do Giorgio. A to by było o wiele gorsze.

- Gdyby nie wy, nikt nie próbowałby jej zabrać. To wy dwaj powinniście go załatwić, a nie kazać to robić mnie i wciągać w to gówno Elen - warknąłem na nich dwóch, spluwając na ziemię. – Jeżeli ktokolwiek ją jeszcze tknie, w pierwszej kolejności zabiję was za to, że nie umiecie rozwiązywać swoich spraw samemu i musi się to odbijać na niej – kontynuowałem, zmierzając w stronę swojego samochodu.

- To nie pora na kłótnie, Caleb – odezwał się Vito, wciąż obejmując córkę.

- Radzę wam wziąć się w garść. Mamy mało czasu, a wojna dopiero się zaczęła.

- Co teraz zrobisz? – spytał ojciec, wyglądając na zakłopotanego.

- Pokażę Lopezowi, jak kończy się zadzieranie z Calebem Torrance'm. A potem to samo zrobię z Villą.

~♟️~

Wschodnia część Rezydencji była spowita w całkowitej ciemności. Lampy już od jakiegoś czasu przestały dawać jakiekolwiek światło, a ja nie miałem czasu wymienić żarówki. Prowadziłem właśnie potrzebnych mi ludzi do egzekucji Lopeza do jednego z moich ulubionych pomieszczeń tortur, rozświetlając drogę latarką w telefonie. Kanye był nieprzytomny – bydlak dostał raz z liścia od Masona i od tamtej pory nie otworzył oczu. Sergio pilnował, aby zbytnio się nie wykrwawił; musiałem osobiście pozbawić go życia.

THE HETMAN - Mafia Life #1 || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz