Eleanor
Spakowałam chyba wszystko, co tylko mogłam zmieścić. Nie wiedziałam, na jak długo wylatuję, dlatego spakowałam więcej rzeczy, niż miałam w planach. Gdy walizki cudem się zamknęły, przekazałam je Lucasowi, który czekał na nie niecierpliwie za drzwiami.
Stanęłam przed lustrem wielkiej szafy i wgapiłam się w swoje odbicie. Miałam na sobie mocniejszy makijaż niż zwykle. Włosy upięłam w eleganckiego koka. Moje ciało opinał czarny kombinezon z rozszerzonymi nogawkami, zaś na stopy wsunęłam szpilki. I to nie byle jakie.
Wybrałam czarne sandałki na obcasie od Yves Saint Laurent. Czyli te, które dostałam od Caleba.
Nie potrafiłam wypowiedzieć nawet słowa dotyczącego mojego wyjazdu. Nie chciałam stąd odchodzić.
Chciałam być blisko męża.
Przepłakałam kilka ostatnich nocy w ramionach ukochanego, próbując zapobiec temu wszystkiemu. Chociaż i tak wiedziałam, że to na nic. Nie zdążyłam wyznać swoich wszystkich uczuć, które czułam do tego mężczyzny. Nie zrobiliśmy tego obydwoje. A teraz było już za późno.
Caleb czekał na mnie na zewnątrz, aby się pożegnać. Przez okno mogłam zauważyć, jak wymieniał zdania z Francesco, który specjalnie po mnie przyjechał. Stresowałam się tym wszystkim; tym, jak będzie wyglądało teraz moje życie. Bo jakby wyglądało, gdybym jednak tu została?
Nie miałabym ciekawej i przyjemnej przyszłości, gdybym w ogóle nie posłuchała męża.
Ojciec i Mason przyjechali dwa dni temu, aby jedynie się ze mną pożegnać. Dalej miałam do nich urazę za to, że w ogóle się do mnie nie odzywali, ale moja złość minęła, kiedy wpadłam w ich ramiona. Zrozumiałam, jak bardzo ich kocham i jak będę za nimi tęsknić.
Będę tęskniła za wszystkimi. A najbardziej za nim.
Byłam w drodze do drzwi, kiedy wpadłam na pewien pomysł.
Może i nie zdążyłam mu powiedzieć tego, jak bardzo go pokochałam, ale co, gdyby przelać swoje słowa na papier?
Podeszłam do jednej z komód i wyszukałam się starego zeszytu, który służył mi do zapisywania totalnych błahostek. Zgarnęłam też długopis i wzięłam się za pisanie listu.
Zwinęłam kartkę w rulonik i upewniwszy się, że zabrałam wszystko, opuściłam pokój. Melanie czekała na mnie z rozłożonymi ramionami w holu. Mocno ją uściskałam, napawając się jej ciepłem.
- Będziemy tęsknić, Eleanor - załkała, poprawiając swoje włosy spięte w klamrą.
- Ja też będę tęsknić, Mel - wyznałam i zanim zdążyłam kompletnie się rozkleić, sięgnęłam do torebki po rulonik, związany czerwoną wstążką. Wyciągnęłam go w kierunku kobiety, dodając: - Podrzuć to Calebowi.
Staruszka obrzuciła mnie ciekawskim spojrzeniem, ale ostatecznie odebrała ode mnie list i znów mnie uściskała. Gdy wydostałam się z jej ramion, pożegnałam się również z Michaelem i Troyem, a następnie wyszłam przed dom.
- Twoje bagaże są już w samochodzie - odezwał się Giovani, kiedy stanęłam między nim, a Calebem, z którego nie umiałam oderwać wzroku. Francesco widząc to, odchrząknął i skierował się do auta. - Zaczekam w środku.
Wykorzystując chwilę bez świadków, przylgnęłam do twardego torsu szatyna i wpiłam się w jego usta, próbując zapamiętać ich smak jak najdłużej. Mężczyzna objął mnie w talii, żarliwie napierając na moje wargi.
- Wrócisz do mnie. Przysięgam. - Torrance po raz ostatni musnął moje usta i chwytając mnie za rękę, powędrował w kierunku czarnego SUV-a Giovaniego.
Chciało mi się płakać. Ostatnimi siłami się od tego powstrzymałam, aby nie zrobić z makijażu marnych plam. Zacisnęłam szczękę i pozwoliłam sobie wejść do środka, zaczynając już tęsknić za Calebem.
- Do zobaczenia wkrótce, pani Torrance.
I to były ostatnie słowa, które usłyszałam od najważniejszej dla mnie osoby.
CZYTASZ
THE HETMAN - Mafia Life #1 || 18+
RomanceZabójstwa, tortury, nielegalne handle, aranżowane małżeństwa. Mafia. Eleanor - córka bostońskiego capo - z dnia na dzień dowiaduje się o tym, że wkrótce zostanie wydana za mąż. Dobrze poukładania kobieta ze swoimi zasadami, nie wie jednak, że przed...