Eleanor
Jadąc razem z Troyem wielkim autem, w którym siedzieli ochroniarze, myślałam tylko o słowach najmłodszego Torrance'a. W Nowym Jorku jest ktoś, kto chce cię stąd zabrać.
Nie miałam bladego pojęcia, o co może chodzić. Z nikim nigdy nie miałam żadnych sporów – z każdym starałam się utrzymywać dobre stosunki, lub po prostu się nie udzielałam. Skąd teraz wziął się ten problem? Czy to ojciec Destiny coś kombinuje? Czy to ktoś, z kim zadarł mój ojciec? Czy może to Francesco nieustannie walczy o moje serce?
A może po prostu to wina Caleba.
Z nerwów zaczęłam bawić się palcami, unikając ciekawskich spojrzeń kierowcy, który co jakiś czas rzucał mi je w przednim lusterku. Przez okna nie dało się już zauważyć nowojorskich wieżowców, korków czy tłumu ludzi – zamiast tego, dookoła nas były lasy. Ciemne i gęste lasy.
Telefon Troya zaczął dzwonić, w ten sam sposób zakłócając ciszę, trwającą od dłuższego czasu w aucie. Szatyn wyjął komórkę z kieszeni i odebrał połączenie.
- Panie Hoover – zaczął, przez co od razu odwróciłam się w jego stronę. Obserwowałam każdy jego ruch, skupiając się przy okazji na jego tatuażach.
Troy był przystojnym chłopakiem – jasne włosy, które były nieco podobne do tych Caleba, za każdym razem ułożone były w nieładzie. Wysportowana sylwetka, dodawała mu męskości, a tatuaże, które pokrywały znaczną część jego ciała, czyniły z niego prawdziwego samca alfy. Poza tym, Troy był przeciwieństwem brata – był zabawny, rozmowny, a na dodatek nie obwiniał mnie za to, co miało miejsce wczoraj. Dlaczego, do jasnej cholery musiałam wyjść za tego popierdoleńca, zamiast za jego brata?
- Elen, ktoś do ciebie – szatyn podał mi swój telefon, a ja niepewnie go od niego wzięłam, od razu przykładając słuchawkę do ucha.
- Tak? – mruknęłam.
- Eleanor, dobrze mnie słyszysz? – kiedy usłyszałam głos ojca, niemal kamień spadł mi z serca.
- Tak. Tato, co się dzieje? – Zapytałam, ukradkiem spoglądając na Torrance'a.
- Posłuchaj mnie, córeczko. Na samym początku zaznaczę to, że nie masz czego się bać. Sytuacja jest poważna, ale nie na tyle, abyś musiała się tym martwić. Musisz po prostu na chwilę opuścić Nowy Jork, ponieważ moje sprawy się dość skomplikowały i pojawił się człowiek, który za wszelką cenę chcę cię zobaczyć – tłumaczył mi ojciec. – Jest nieobliczalny, ale nic ci nie zrobi, rozumiesz? Po prostu na ten moment, on nie może się z tobą zobaczyć, dla naszego dobra.
Słuchałam ojca jak zahipnotyzowana, poważnie traktując każde jego słowo. Skoro sytuacja była napięta, to gdzie, do kurwy, był Caleb?
- Jesteś tam, El? – Głos ojca wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak. Wszystko rozumiem... - odparłam, otrząsając się z tego stanu i założyłam kosmyk ciemnych włosów za ucho. – Tato?
- Tak, Eleanor?
- Tęsknie za wami – wyszeptałam, aby nikt z pozostałych osób, nie mógł mnie usłyszeć.
- Wiem, córeczko. Ale już niedługo się zobaczymy. Muszę kończyć, mam ważne sprawy do załatwienia. Uważaj na siebie, dobrze?
- Tak...
Gdy ojciec się rozłączył, oddałam urządzenie Troyowi, który udawał, że wcale mnie nie podsłuchuje. Ten odebrał ode mnie telefon i schował go z powrotem do kieszeni, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.
CZYTASZ
THE HETMAN - Mafia Life #1 || 18+
RomanceZabójstwa, tortury, nielegalne handle, aranżowane małżeństwa. Mafia. Eleanor - córka bostońskiego capo - z dnia na dzień dowiaduje się o tym, że wkrótce zostanie wydana za mąż. Dobrze poukładania kobieta ze swoimi zasadami, nie wie jednak, że przed...