rozdział 27

77 2 1
                                    

*Matteo*
Obudziłem się i spojrzałem na zegar który wisiał na ścianie sali w szpitalu. Pokazywał godzinę 10.30, no kurde długo sobie pospałem. Popatrzyłem na Lunę która nadal się nie obudziła, podeszłem do niej i złapałem ją za rękę. Byłem w takim za przeproszeniem gównianym nastroju, bo Luna może się już nie obudzić...

Balsano! Co ty wygadujesz?! Ona na pewno się obudzi!

Nagle poczułem lekki uścisk na mojej dłoni, który trwał mniej niż sekundę i był bardzo lekki. Szybko się przerwał tak jakby Luna chciała się ze mną pożegnać...

Do sali od razu wbiegli lekarze i "wyrzucili" mnie stamtąd. Błagałem ich o to żebym mógł zostać ale się nie udało i ze zrezygnowaniem i strachem wyszedłem z sali. Bardzo się boję ale przez to ściśnięcie  mam nadzieję, że Luna mnie słyszy i wie, że jestem przy niej.

Luna da radę...
Wszystko się uda...
Nic się nie dzieje...
Luna zaraz się obudzi i będę mógł ją znowu przytulić...

Mówiłem sobie w głowie takie rzeczy ze łzami w oczach chyba przez pół godziny. Jak lekarz wyszedł z sali w której była Luna od razu do niego podeszłem.

-Co się stało?- zapytałem cicho

-Nic złego, pani Luna odzyskała przytomność i jest w stanie rozmawiać ale musi u nas zostać jeszcze kilka dni i musi bardzo dużo odpoczywać i nie chodzić do szkoły

-Mogę do niej wejść?-zapytałem z nadzieją w głosie

-Tak, tylko proszę nie być za głośno, bo jak już mówiłem pani Luna musi dużo odpoczywać- odpowiedział z uśmiechem

-Dziękuję, to ja już pójdę- uśmiechnąłem się i pobiegłem do bufetu

Chciałem jeszcze kupić jej jakieś ciastko i coś do picia, bo od kilku dni na pewno nie jadła u tego Michela. Kiedyś zabiję gnoja...

Bardzo się cieszyłem, bo się obudziła. Jedyne czego teraz chciałem to zabrać ją do domu i mieć ciągle przy sobie.

Gdy już wszystko kupiłem poszedłem do sali Luny...

*Luna*

Poczułam kogoś rękę na mojej dłoni. Wiedziałam, że to ON, więc spróbowałam ją ścisnąć. Po chwili usłyszałam dużo nieznanych mi głosów wokół mnie. Nie wiedziałam co się dzieje ale po chwili poczułam ukłucie na mojej ręce tak jakby ktoś dał mi zastrzyk. Chwilę po tym poczułam, że jestem w stanie otworzyć oczy.

Lekko podniosłam powieki i ujrzałam wokół mnie pełno lekarzy. Nie wiedziałam o co chodzi i gdzie jestem.

-Dzień dobry jak się pani czuje?- zapytał mnie jakiś lekarz

-Dobrze, tylko lekko głowa mnie boli- powiedziałam z lekkim uśmiechem-mogę wiedzieć przez kogo tu jestem?

-Przez Pana Michela...

W sekundzie w mojej głowie pojawiły się wszystkie wspomnienia z najgorszych chwil w moim życiu. W moim oku zakręciła się łza ale nie chciałam okazywać słabości przy osobach których nie znam, w sumie przy tych których znam też tego nie okazuję, bo nie wiem po co. I tak mi nie pomogą, więc to nie ma sensu.

-Pamięta pani jak ma pani na imię?- zapytała pielęgniarka

-Jestem Luna Valente- powiedziałam pewna siebie

-Dobrze, a czy pamięta pani czy ma chłopaka a jak tak to jak się nazywa?

-Mam chłopaka i jest to Matteo Balsano - powiedziałam jeszcze pewniej a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech

-Dobrze, dziękuję.  Bardzo się cieszymy, że nie straciła pani pamięci. Jeszcze chcemy pani powiedzieć, że odkąd jest pani w szpitalu pan Balsano nie wyszedł z niego i był ciągle przy pani a teraz czeka na korytarzu- powiedział z uśmiechem lekarz

Ogromny uśmiech wymalował się na mojej twarzy. Wiedziałam, że Matteo był przy mnie ale nie wiedziałam, że przez cały czas mojego pobytu w szpitalu nie wyszedł do domu.

-Ma pani wielki skarb przy sobie, niech pani tego nie zmarnuje- powiedziała do mnie pielęgniarka

W mojej głowie pojawił się cudowny pomysł.

-Na pewno nie zmarnuję. Mam jeszcze jedno pytanie czy mogę zrobić żart na moim chłopaku - zapytałam słodko się uśmiechając, bo wiedziałam, że w ten sposób nikt mi nie odmówi.

-Zależy jaki...

-Chodzi o to, że...- powiedziałam lekarzowi żeby do mnie poszedł i powiedziałam mu na ucho o moim planie

-No dobrze, tylko proszę żeby pan Balsano nie zszedł na zawał- powiedział lekarz i się zaśmiał- a teraz już musimy iść jakby coś się stało to proszę nacisnąć na ten przycisk

-Dziękuję, do widzenia- powiedziałam i wszyscy wyszli

Chwilę czekałam i usłyszałam, że drzwi do mojej sali się otwierają. Zobaczyłam w nich Matteo, tak bardzo chciałam go pocałować ale najpierw trzeba się zabawić. Jak mnie zobaczył od razu się uśmiechnął i odłożył jakieś jedzenie na stolik i do mnie poszedł. Chciał mnie pocałować ale ja go od siebie odsunęłam a on z niezrozumieniem się na mnie popatrzył

-Co się stało?- zapytał a ja chciałam wybuchnąć śmiechem jak zobaczyłam jego minę ale muszę być poważna

-Kim ty jesteś?...
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka!
Dzisiaj mamy dłuższy rozdział bo jest ponad 800 słów
Przepraszam, że tak długo nie ma rozdziałów, bo za bardzo nie mam czasu ale spróbuję się poprawić😊
Jak podoba wam się rozdział możecie dać gwiazdkę (oczywiście jeżeli chcecie)
Papa❤️

Kocham cię jak...    [Lutteo]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz