rozdział 26

74 3 1
                                    

Chciałem podejść do Niny, bo ona też to na pewno przeżywa ale mój telefon zaczął dzwonić. Bez patrzenia kto dzwoni odebrałem telefon.

-Halo?
-Dobry wieczór pan Balsano?
-Tak, o co chodzi?
-Dzwonię z policji. Chciałem pana poinformować, że będzie musiał pan z panią Valente przyjechać na przesłuchanie. Oczywiście jak pani Valente wyzdrowieje
-Dobrze, dziękuję. Mam jeszcze pytanie czy Michel pójdzie do więzienia?
-Na razie jest zatrzymany na miesiąc a później będzie rozprawa w sądzie i dopiero wtedy będzie podjęta ostateczna decyzja
-Dobrze, przepraszam ale muszę kończyć, bo jestem u Luny w szpitalu
-Nie ma sprawy, do widzenia
-Do widzenia

Rozłączyłem się i od razu poszedłem przytulić Ninę. Byłem pewny, że przeżywa to podobnie jak ja w końcu jest jej najlepszą przyjaciółką. Gdy ją puściłem Gaston się do mnie odezwał:

-Kto to był?- zapytał mnie

-Dzwonili z policji. Powiedzieli mi, że jak Luna wyzdrowieje musimy pojechać na policję  na przesłuchanie a za miesiąc będzie rozprawa w sądzie- wytłumaczyłem mu to

-Miejmy nadzieję, że ten...Ma...- zawahał się, bo zapewne zapomniał imienia tego idioty

Ja też bym chciał zapomnieć o wszystkim związanym z nim ale nie potrafię, nie potrafię zapomnieć tego co zrobił Lunie 

-Michel- podpowiedziałem mu

-Tak, właśnie o niego mi chodziło. To miejmy nadzieję, że go zamkną w tym więzieniu na zawsze- powiedział Gaston

-I żebyśmy go nigdy nie zobaczyli - dopowiedziała Nina- pamiętaj, że zawsze masz nas. Pomożemy ci jak będziesz nas potrzebować

-Dziękuję wam naprawdę- powiedziałem i ich przytuliłem

-Nie ma sprawy, podwieźć cię do domu?- zapytał mnie Gaston

-Nie, muszę zostać z Luną. Może mnie nie usłyszy ale niech wie, że z nią tu jestem- powiedziałem całkiem poważnie- ale mam do was prośbę

-Jaką?- zapytali równocześnie

-Możecie mi przywieźć jakieś moje ubrania i coś dla Luny?

-Nie ma sprawy. To my już jedziemy, za pół godziny powinniśmy być

-Okej dzięki

Pożegnali się ze mną i wyszli a ja poszedłem do jakiegoś lekarza żeby się zapytać czy mogę zostać z Luną w jej sali. Oni bez problemu mi pozwolili i wszedłem do jej sali. Była cała blada i posiniaczona, nie wiem jak można zrobić coś takiego komuś kto jest taki miły, pomocny i kochany. Była podłączona do kroplówki i jakiś kabelków. Nie wiem jak się takie coś nazywa przecież nie jestem lekarzem. W sumie dał bym radę być lekarzem. Matteo Balsano jako lekarz...

Matteo! Stop!  Jesteś w szpitalu u swojej dziewczyny a ty myślisz o swoim życiu jakbyś był lekarzem! Ogarnij się Balsano!

Złapałem ją za rękę i opowiedziałem jej jak ją znalazłem, jak długo jej szukałem i wspominałem wszystkie cudowne chwilę które razem przeszliśmy. Później przyszedł Gaston i podał mi moje rzeczy. Podziękowałem mu i wyszedł a ja chciałem jeszcze "porozmawiać" z Luną ale byłem bardzo zmęczony, bo od kilku dni bardzo mało spałem. Puściłem jej rękę i położyłem się na kanapie która była obok łóżka Luny. Nawet nie wiem kiedy ale zasnąłem

*Luna*
Byłam w jakimś pomieszczeniu, nie wiem gdzie jestem i co mi się stało. Usłyszałam otwieranie się drzwi i że ktoś podchodzi do mojego łóżka i łapie mnie za rękę. Po chwili usłyszałam jakiś głos, to był JEGO głos. Głos chłopaka który pojawił się w moim życiu i nauczył mnie na nowo czuć. Czuć chyba najlepsze uczucie na tym świecie MIŁOŚĆ. Opowiadał o tym jak mnie znalazł i o wszystkich cudownych chwilach które razem przeszliśmy. Chciałam się podnieść, otworzyć oczy i znów poczuć smak jego ust ale nie potrafiłam. Coś mnie blokowało chciałam spróbować jeszcze raz ale zasnęłam
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka!
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał
Jeśli chcecie możecie dać gwiazdkę ⭐
Wiem, że niektórych może to denerwować proszenie o gwiazdki ale po prostu motywuje mnie to do szybszego pisania rozdziałów
Papa❤️

Kocham cię jak...    [Lutteo]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz