rozdział 28

98 7 2
                                    

~Wiktor~
-To.. to... To było tak szybkie ja... Ja.. ja nie myślałem o tym przepraszam-odparłem zakłopotany
-Wiktor...
-ja.. nie wiem co mam powiedzieć... Odwaliłem głupotę.-spojrzałem na nią z łzami w oczach i szybko oddychajac ze stresu
-Wiktor.. już spokojnie..Bez paniki..martwić się później będziemy.Oddychaj-powiedziała z troską
-nie... Jesteś zła?
Zapytałem ja ze zdziwieniem
-wiktor nawet gdybym była zła to tego już nie cofniemy tak? nie ma sensu się wkurzać tylko trzeba ten fakt zaakceptować, ale nie myślmy o tym teraz prosze
Pocałowała mnie a ja odetchnąłem z ulgą i odwzajemniłem.
~Anna~
Oczywiście że trochę byłam przerażona że Wiktor się nie zabezpieczył ale z drugiej strony wiedziałam że wina leży po obu stronach.Wszystko działo się bardzo szybko więc się zapomniało o tym dlatego nie mam prawa być zła na Wiktora.Postanowilam że martwić się będę później a teraz chce nacieszyć się jeszcze bliskością z moim narzeczonym.Zaczelismy się całować a później położyłam głowę na jego klacie i zasnęliśmy.
Obudzilam się późnej nocy z okropnym atakiem paniki.Mialam wrażenie że nie mogę oddychać,trzęsłam się i płakałam budząc oczywiście przy tym Wiktora.
-hej kochanie co się dzieje-powiedział zaspany,ale z troską Wiktor a ja nie mogłam nic odpowiedzieć.Gdy mężczyzna zauważył że nie mogę oddychać podał mi szybko jakaś papierowa torbę i kazał mi przez nią oddychać a ja robiłam to co mi kazał.Po dłuższej chwili uspokoilam się.
-przepraszam że ciebie obudziłam-szepnelam
-nic się nie stało.Powiedz mi co ci się śniło lepiej-powiedzial poważnie Wiktor
-Stanislaw...śnił mi się Stanisław... Wszystko co mi robił.. wszystko wróciło.
-ej kochanie spokojnie to tylko sen połóż się jeszcze.
Wtuliłam się w niego i ponownie zasnęłam.
Obudziłam się rano ale ku mojemu zdziwieniu nie było nigdzie Wiktora.Wstalam żeby sprawdzić czy nie ma go w łazience albo kuchni jednak wszędzie było pusto.Zdezorientowana usiadłam na łóżku i wzięłam telefon.Na zegarze widniała godzina 11 ale od razu przykuł moją uwagę SMS od Wiktora.
"Hejka skarbie.Jak coś poszedłem do piekarni po bułki zaraz będę :*"
Na początku wyglądało to jak zwykła wiadomość i nic takiego czym można się martwić ale gdy zerknęłam na godzinę wysłania wiadomości wystraszyłam się.
SMS był wysłany 2 godziny temu a Wiktora dalej nie ma.Nie wiele myśląc ubrałam się i wyszłam w stronę naszej piekarni szukając Wiktora.Na ulicy nie było nikogo.Doslownie pusto.Postanowilam więc że zerkne jeszcze obok kwiaciarni gdyż Wiktor często gdy wychodził do sklepu zaglądał do kwiaciarni żeby kupić mi piękne róże.Poszlam tam lecz na pierwszy rzut oka nikogo nie zauważyłam.Gdy miałam już zawracać zatrzymała mnie jak dziewczyna.
-pomocy! Niech pani mi pomoże
-ale spokojnie.Jestem lekarzem pomogę ale co się dzieje?-zapytalam nie wiedząc o co chodzi
-jakis mężczyzna leży na ziemii.Mocno krwawi.
Udalam się za dziewczyną.
-cholera jasna Wiktor?!!!







---------------------------
Długo mnie nie było dlatego dzisiaj wstawilam trzy.Mam nadzieję że ten rozdział nie jest najgorszy.Milego dnia/wieczoru wszystkim❤️

Miłość mimo przeszkód-AwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz