rozdział 5

185 10 3
                                    

-Wiktor... Nie mam ubrań pożyczyłbyś coś?
-jasne wybierz sobie coś z szafy
Poszłam w kierunku szafy i wyciągnełam jakaś dlugą bluzkę i spodenki
-pójde się wykąpać dobrze?
-jasne nie pytaj mnie o takie rzeczy
Uśmiechnęłam się szeroko i udałam się do łazienki

"Myślałam że się nie polubimy ale myliłam się...Wiktor jest taki opiekuńczy i... Całkiem przystojny. Ma w sobie coś.. Właśnie ale co?"-to pytanie nurtowało moją głowę ale po chwili przestałam już o tym rozmyślać i weszłam pod gorący prysznic

~Wiktor~
"Dużo przeszła ta biedna młoda dziewczyna... Boli mnie to jak bardzo ten skurwiel ją skrzywdził... Nie rozumiem jakim trzeba być debilem żeby coś takiego kobiecie zrobić.Postaram się jej pomóc i ją wspierać.Bardzo mi jej szkoda"-rozmyslalem leżac na kanapie

~Anna~
Gdy się wykąpałam udałam się do Wiktora spowrotem i usiadłam obok niego
-dziekuje za pomoc... Naprawdę nie musiałeś mi pomagać jestem zwyklą dziewczyną która zasługuje na takie traktowanie
-nie Aniu... jesteś piekną, mądra i wrażliwa dziewczyną która tak jak każdej należy się szacunek i nie obwiniaj siebie bo to nie jest twoja wina że tak cię traktuje
Mimo że znam go bardzo krótko poczułam się przy nim jakoś inaczej...jakoś lepiej? Czuję się przy nim bezpieczna i mam wrażenie że mogę mu wszystko powiedzieć i on mnie wesprze.. pierwszy raz w życiu przebywam z kimś kto nie traktuje mnie jak śmiecia...
-moge się przytulić?-zaczelam niepewnie
-pewnie chodź
-wtuliłam się w niego tak mocno jak w osobę która znam niemal całe życie
-ej Aniu?
-tak?
-bo słyszałem że znasz się z Adamem to prawda?
-em tak.. przyjaźniłam się z nim całe dzieciństwo ale później wyjechał bez słowa...gdyby nie to że spotkałam kiedyś jego mamę nawet bym o tym nie wiedziała...tak nagle nie pozegnał się ani nic... Gdy się dowiedziałam że on wyjechał bardzo miałam do niego żal.. przyjaźniliśmy się w końcu całe życie,wspieraliśmy się i wgl...do momentu kiedy nie spotkałam go w bazie nie mieliśmy żadnego kontaktu
-oj... Przykro mi
-no cóż takie życie..  ale na szczęście to stare dzieje a ty... Mieszkasz sam?
-jak widać... Miałem żonę ale ona zgineła w Himalajach ale wolę nie mówic o tym za dużo przepraszam... Ale od tego momentu mieszkałem sam
-przykro mi...-powiedzialam smutno i wstydem że poruszyłam ten temat

-----------------------
Ten też taki nudny ale obiecuję że kolejny będzie ciekawszy.. mam nadzieję:)

Miłość mimo przeszkód-AwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz