rozdział 33

94 6 5
                                    

~Wiktor~
Nie wiem czemu się tak bardzo zdenerwowałem ale pewnie dlatego że po Ance nie spodziewał bym się tego.Nagle dostaje skargi właśnie na Ankę i informacje że chłopiec nie żyje przez nią.
Siedziałem wkurzony na fotelu dopóki nie przyszedl ten sam facet co oskarżył Ankę o zabójstwo tego chłopca.
-dzien dobry doktorze można?-Zaczał mężczyzna
-tak tak o co chodzi?
-nie zgłoszę tego wyżej jeżeli pani doktor Reiter zostanie zwolniona.
-została-odparłem szybko
-to dobrze dla niej..ja nawet wiem dlaczego to zrobiła
-no dlaczego?
-to znalazłem jak wypadło jej z kieszeni gdy była u nas.Opakowanie prawie puste pewnie to brała
-pokaz mi to pan i może pan iść do domu
Wziąłem od niego pudełko a on poszedł.
Cholera.Hydroksyzyna-powiedzialem do siebie.Wstalem wypisałem się z dyżuru i pojechałem do domu.

~Anna~
Stalam na balkonie z papierosem zdenerwowana.
-czesc Anka.
Powiedział Wiktor gdy wszedł a ja nie odpowiedziałam.
Musimy porozmawiać.
-nie mam zamiaru z tobą gadać.
-jak długo bierzesz te prochy?
-co? Ty jakiś chory jesteś? Idź się lecz
człowieku.Najpierw oskarżasz mnie o nieumyślne morderstwa dzieci bo podobno tabletki mylę a teraz że do ćpunką jestem?
-nie myślę że jesteś ćpunką ale ten mężczyzna znalazł jak wypadła z  twojej kieszeni hydroksyzyna.
-nie... Nie poznaje ciebie.
Zamknęłam się w pokoju
-ale Anka ja chcę ci tylko pomoc.
-nie potrzebuje twojej pomocy!!
-Martwie się
-Martwisz się?  drzesz sie na mnie a potem oskarżasz mnie o branie jakiś prochów.Nie odzywaj się do mnie.
Siedzialam przy zamkniętych drzwiach zaplakana i zdenerwowana a do Wiktora zadzwonił telefon który miał na głośnomówiącym dlatego wszystko słyszałam.
-halo? Doktor Banach?-zapytała jakaś kobieta
-tak o co chodzi-odpowiedzial Wiktor
-tu Ewelina żona tego mężczyzny co był u pana na skargę na tą lekarkę.
Gdy to usłyszałam wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na kanapie żeby bardziej słyszec ich rozmowę.
-myslalem że sprawa wyjaśniona jeszcze jakas skarga na nią?
-nie.Dzwonie do pana bo mam wyrzuty sumienia.Moj mąż jest damskim bokserem pani Anna to od razu dostrzegła i nie była zbyt miła dla niego.Probowala nam niebieska kartę założyć ale ja się nie zgodziłam...
-no dobrze ale co to ma do rzeczy i dlaczego pani teraz o tym mówi.
-bałam się ale jak się dowiedziałam że teraz ta kobieta mogła stracić pracę to musiałam zadzwonić.Ona jest niewinna.Nic nie zrobiła synowi.Te wszystkie skargi były napisane przez jedną osobę-mojego męża.Podlozyl hydroksyzynę, wymyślił bajeczkę z synem że to przez panią Reiter i jednocześnie mógł pozbyć się pracy pani doktor.
-to on to zrobił z zemsty że pani Anna wspomniała o niebieskiej karcie?
-byc może. Ale spokojnie skargi są wycofane i przepraszam za męża.Do widzenia-pozegnala się kobieta
-do widzenia
Bylam zła na Wiktora za to że od razu z góry założył że to moja wina.
Podbiegłam do niego i go spoliczkowałam.
-ooo to jednak nie była moja wina tak?
-Aniu... Przepraszam ja nie powinienem na ciebie tak naskoczyć.Myslalem że te skargi to prawda a okazało się zwykłym nieporozumieniem
-nie porozumieniem? Nie porozumieniem okazał się nasz związek
-Ale Aniu proszę....
Wyszłam  biegiem z domu  i pojechałam do mojego starego mieszkania.

-------------------
Taki słaby rozdział ale cóż...

Miłość mimo przeszkód-AwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz